FranioMinor FranioMinor
1004
BLOG

Jak Wojciech Jaruzelski dbał o wartość biletów NBP

FranioMinor FranioMinor Finanse Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Na Salonie ciągle rozlega się lament w temacie: "Bilety NBP tracą na wartości!!!"

Postanowiłem więc nieco przybliżyć młodszym, a przypomnieć starszym, jak o bilety NBP dbano w przeszłości, jakieś 40 lat temu. Na początek przypomnienie jednego z ówczesnych banknotów:

image

Jak widać na odwrocie ówczesnych banknotów używano określenia "bilety" a nie banknoty. I ten termin niektórym tak się wbił w pamięć, że nadal uparcie używają terminu "bilety"

Starsi pewnie pamiętają, że po odpowiednim zgięciu banknotu napis "BILETY NARODOWEGO BANKU POLSKIEGO SĄ PRAWNYM ŚRODKIEM PŁATNICZYM W POLSCE" można było odczytać jako: "BILETY NARODOWEGO BANKU POLSKIEGO SĄ NICZYM W POLSCE". Bo też i pewne bardzo użyteczne i potrzebne towary były dostępne jedynie za tzw. twarde waluty i/lub ich namiastki czyli "bony Pekao". Bony miały tę zaletę, że co prawda można je było wydawać tylko w Polsce, ale za to można było je legalnie sprzedawać lub kupować. Za handel walutami groziło więzienie, o ile oczywiście handlarz zwany cinkciarzem nie pracował dodatkowo w Milicji czy innych służbach PRL.

Dla posiadaczy biletów NBP szczególnie trudnym okresem był czas niepodzielnych rządów Wojciecha Jaruzelskiego (pierwszego sekretarza PZPR, premiera, ministra obrony narodowej, przewodniczącego WRON-y no i nieoficjalnie gubernatora Kraju Nadwiślańskiego). Sklepy bywały puste, na wiele towarów przyjmowano wpłaty czyli tzw. zapisy, ale też nie codziennie. Od czasu do czasu na sklepach pojawiały się kartki: "Przyjmujemy zapisy na ........". Klienci ustawiali się w kolejki, wpłacali stosowną kwotę i otrzymywali potwierdzenie wpłaty. Po jakimś czasie (miesiącach lub latach) dowiadywali się, że dany towar, np. pralka automatyczna, wkrótce będzie do odbioru. Pechowcy przed odbiorem czasami musieli jeszcze dopłacić, bo towar w międzyczasie mógł zdrożeć. Na początku roku 1982 generalnie podrożało wszystko (gwoli ścisłości pensje też wzrosły, a właściwie to nie tyle wzrosły pensje, co pojawiły się tzw. dodatki drożyźniane wyliczane jako świadczenia socjalne). Oficjalnie inflacja w 1982 r. przekroczyła 100%. I tak wspomniana pralka automatyczna Polar Bio przed podwyżką kosztowała 95 wyżej widocznych biletów NBP. Po podwyżce kosztowała aż 270 biletów NBP z wizerunkiem Ludwika Waryńskiego. Przy czym tak drastyczna podwyżka ceny wcale nie oznaczała, iż te pralki pojawiły się w sklepach!!! Za 95 biletów można było co najwyżej szukać starej pralki, na ogół z zatartym łożyskiem.

Pojawiły się natomiast nowe sklepy, dostępne dla wybranej klienteli, w których masowo pojawiły się nowe pralki Polar Bio w ... starych cenach. Ta wybrana klientela to byli pracownicy resortów siłowych oraz wybitni działacze kierowniczej Partii. Oni mogli nadal zamieniać 95 biletów z Ludwikiem Waryńskim na nową pralkę, aby szukać "niezaradnego", który nie znając adresów specjalnych sklepów dla wybranych i nie mając innej możliwości oddawał posiadane 270 biletów z Waryńskim.

I tak większość społeczeństwa odczuła wyraźny ubytek wartości posiadanych przez siebie biletów NBP, szczególnie ci, którzy trzymali oszczędności w gotówce licząc, że szczęśliwym trafem akurat coś za nie kupią. Słyszałem o wyjątkowym pechowcu, który sprzedał mieszkanie i został z pudełkiem pełnym biletów NBP, bo na nowe już mu nie starczyło....

Natomiast ludzie zaradni też co prawda mieli pudełka (w modzie było trzymanie pieniędzy w pudełkach po butach) pełne biletów, ale oni przynajmniej mogli je pomnażać do woli, bo wielu artykułów jeszcze przez lata w sklepach w wolnej sprzedaży nie bywało. I nie narzekali, że Wojciech Jaruzelski za pośrednictwem ówczesnego Prezesa NBP nie dba o wartość tych biletów.

FranioMinor
O mnie FranioMinor

Zdziwiony próbuję zrozumieć Świat z perspektywy kilku krajów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka