Ostatnimi czasy ze względu na wyjątkowe zaabsorbowanie kwestiami zawodowymi nie popełniłem żadnej notki na portalu SALON24. Jednakże dziś gdy zobaczyłem byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego w adwokackiej todze domagającego się kwoty 10 mln PLN odszkodowania dla swojego klienta ergo Tomasza Komendy , nie zdzierżyłem.
Oczywiście , że od 10 mln PLN prowizja jest większa niż od 5 mln PLN. I nie neguję zasadności domagania się przez jegomościa zadośćuczynienia za niesłuszne przesiedzenie 18 lat w więzieniu, ale napawa mnie abominacją widok byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego dziś adwokata orędującego za wysokim odszkodowaniem dla Tomasza Komendy.
Wszak sam Zbigniew Ćwiąkalski przez ponad dwa lat był ministrem sprawiedliwości, a więc był najważniejszą osobą w polskim wymiarze sprawiedliwości, wysokim urzędnikiem państwowym, który dziś oskarża organa państwowe o zaniechania i wyrządzone krzywdy Tomaszowi Komendzie vulgo obecnemu jego klientowi.
Oglądając te sceny w telewizji mam odczucie, że jestem widzem jednej ze sztuk Sławomira Mrożka czy Eugène Ionesco.
Nikt mnie nie przekona, że polski wymiar sprawiedliwości nie wymaga skutecznej i dogłębnej reformy, dlatego uważam, że wszelka uległość w stosunku do brukselskich eurotechnokratów w tym względzie jest jak najbardziej niewskazana...