Otóż takiego pojedynku w wyborach prezydenckich w USA w ogóle nie będzie czy też jego prawdopodobieństwo jest bliskie zeru. Najbliższe miesiące to będą próby pozbawienia Trumpa nominacji republikańskiej. Są one o tyle bez znaczenia że Trump z nominacją czy też bez niej i tak będzie kandydował. Wszystkie wysiłki Demokratów i części Republikanów (choć tu mniej jawnie) skupione są obecnie na sądowym (formalnym) zakazie kandydowania, i tu wszystkie chwyty dozwolone włącznie z osadzeniem Trumpa w więzieniu. Czasu coraz mniej, a frontalne ataki i coraz bardziej nieprzemyślane zarzuty działają na wzrost poparcia dla Trumpa. Pośród polityków opozycyjnych wobec Trumpa powoli zaczyna być popularna opinia że trzeba się pogodzić z jego kandydowaniem i skupić się na zwycięstwie w wyborach. Tak więc uzyskanie nominacji republikanów (w zasadzie pewne) i niemożliwe uzyskanie zakazu sądowego (w zasadzie równie pewne) stawia Demokratów w bardzo trudnym położeniu.
Szansa na to że Biden wygra z Trumpem równa się zero, wiedzą o tym wszyscy, nawet najzagorzalsi zwolennicy obecnego Prezydenta USA, oczywiście poza nim samym i jego rodziną (choć ci akurat chyba po prostu odgrywają swoją rolę). Demokraci już za chwilę będą zmuszeni realizować plan awaryjny składający się z kilku etapów a każdy z nich jest niebywale trudny i może się skończyć katastrofą.
Etap I: Jak sprawić i to szybko żeby Biden nie kandydował. Trzy scenariusze:
1. Biden rezygnuje – mało prawdopodobne ale możliwe, prace nad tą decyzją trwają od miesięcy a obecnie mają w zasadzie charakter (jakby to określił każdy prawnik) czynów wyczerpujących znamiona szantażu.
2. Stan zdrowia Bidena gwałtownie się pogarsza i „uniemożliwia” mu nie tylko kandydowanie ale również pełnienie funkcji prezydenta do końca obecnej kadencji – bardzo prawdopodobne aktualnie w realizacji.
3. Biden umiera – mało prawdopodobny i nie zostanie w ostateczności zrealizowany a demokraci i Ameryka będzie musiała przetrwać kolejną kadencję Trumpa.
Etap II: Kto miałby zastąpić Bidena. Zaczynamy od najmniej prawdopodobnej kandydatury a kończymy „czarnym koniem”:
1. Kamala Harris – jako obecny vice prezydent musi być wymieniona ale szkoda się rozpisywać bo nawet ona sama obecnie poważnie nie bierze pod uwagę kandydowania.
2. Dean Phillips, Marianne Williamson, Bernie Sanders – albo już się wycofali z oficjalnej walki o nominację albo zaraz to zrobią a ewentualna zmiana decyzji Bidena jest tu bez wpływu.
3. Robert F. Kennedy Jr. – z nominacją demokratów czy też bez niej kandydował będzie. Obecnie prowadzi już w zasadzie oficjalną kampanię starając się o głosy Demokratów ale nie gardząc również wsparciem ruchów na przykład anty szczepionkowych tradycyjnie kojarzonych w USA z konserwatywną częścią społeczeństwa.
4. Michelle Obama – wyskoczyła jak „królik z kapelusza” i w dwa tygodnie stała się potencjalnym kandydatem na prezydenta. W rzeczywistości jej kandydatura jest starannie przygotowywana od miesięcy a ewentualna prezydentura daje klanowi Bidenów gwarancję bezpieczeństwa. Fakt że sama zainteresowana kategorycznie zaprzecza takim planom tylko potwierdza że scenariusz jest już realizowany.
Ciąg dalszy nastąpi.
Inne tematy w dziale Polityka