Ma rację bloger Balticc wieszczący nawet klęskę PiSu w wyborach jesiennych, a to z tego powodu, że w majowych najpewniej osiągnął maksimum tego, co mógł zdobyć.
I rzeczywiście nigdy prawie 6 milionów 200 tys. rodaków nie głosowało na tę formację, podczas gdy ledwo pół roku wcześniej tylko 5,165 mln, a w rekordowym dotychczas 2015 roku 5,712 mln obywateli RP.
Dobrze to też pokazuje porównanie starcia KE i PiS w ostatnich wyborach samorządowych z wczorajszymi, bo de facto takie się jesienią 2018 roku odbyło, w Łodzi, do rady miasta. Siedem miesięcy temu na faktyczny KE ( pod nazwą Komitet Hanny Zdanowskiej ) głos oddało 182 tys. łodzian przy 72 tys. oddanych głosów na PiS. Wczoraj wynik ten brzmiał 147 do 82, przy podobnej frekwencji! Oznacza to, że o wiele większa część elektoratu KE niż PiS po prostu nie poszła w niedzielę do wyborów.
Także w skali kraju na KE oddało głos tylko 5,249 mln wyborców, a przypomnijmy, że razem na KO+PSL+SLD padło w wyborach samorządowych ponad 7 mln głosów! Czyli jeśli ktoś ma jeszcze jakieś rezerwy to z pewnością nie jest to partia rządząca i już samo powtórzenie niewysokiej przecież frekwencji z 2015 ( 50,92% ) grozi jej wyleceniem za burtę, bo jeden punkt procentowy frekwencji to mogą być nawet dwa różnicy między partiami.
Elektorat liberalny jest z reguły lepiej wyedukowany i bardziej leniwy, a te wybory w Polsce nie mogły i tak zmienić układu w PE na niekorzystny dla nich, więc wielu wybrało wycieczkę za miast o czy grilla, szczególnie, że była ładna pogoda. W październiku już tak lekko dla PiSu nie będzie i to nie tylko z powodu aury.
Natomiast partia Kaczyńskiego przekonywała swoich, że trzeba pójść do tych wyborów, bo oni są w stanie zmienić Unię, a przede wszystkim, że te wybory są bardzo ważne w kontekście jesiennej elekcji i tego by nie zaprzepaszczono dorobku ostatnich 4 lat. I jak widać skutecznie ich zmobilizowała.
Zadanie jakie stoi przed KE jest trudne, ale nie beznadziejne, bo liberalni wyborcy dobrze wiedzą, że kolejne wybory zdecydują właściwie o ustroju Rzeczpospolitej i o naszym miejscu w Europie. AntyPiSowi pomoże uwikłanie partii rządzącej w liczne, tuszowane afery jak i to że w nowym Parlamencie Europejskim znajdzie się w mniejszości, więc bez możliwości załatwiania czegokolwiek dla kraju, a co dopiero mówić z zmianie kierunku rozwoju Europejskiej Wspólnoty. Przecież wszystkie trzy eurosceptyczne grupy w PE nie zdobyły razem nawet 1/3 głosów! Do tego problemy z samorządnością i kolejne wyroki TSUE będą utwierdzały Naród że, dzięki PiSowi, jesteśmy traktowani w Europie jak czarna owca. Szczególnie, że Europa generalnie zagłosowała diametralnie inaczej niż Włosi, Węgrzy i Polacy, co też da do myślenia przed jesienną elekcją.
Tryumfalizm w jaki wpadną teraz szerokie pisowskie masy też utrudni już bez tego prawie niemożliwe poszerzenie bazy wyborczej przez Jarosława Kaczyńskiego, bo sobie będą postępować te masy bardziej hardo od kierownika działu w spółce skarbu państwa począwszy aż po rzeczników dyscypliny dla sędziów skończywszy, czym wywołają jeszcze większą determinację im niechętnych, by ich raz a dobrze odsunąć od władzy.
Zresztą paradoksalnie wczorajszy sukces okaże się problemem dla Nowogrodzkiej, bo już włączył antypisowskiemu elektoratowi czerwone, pulsujące światło!