geoal geoal
3142
BLOG

Pomyłki prof. Czachora

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 118

Jeśli popatrzeć na sprawę z wysokości satelity telekomunikacyjnego to można dojść do wniosku, że prof. Czachor pozazdrościł prof. Cieszewskiemu sławy, zaszczytów i postanowił wysadzić rywala z siodła, zajmując jego miejsce. Wszak śmiałkowie biorą królewny, pozostali zadowolić się muszą kucharkami.
Gdy 21.11.2013r prof. Cieszewski wygłosił swój rewolucyjny referat stał się gwiazdą numer 1, przyćmiewającą nawet innych profesorskich speców od gwiazd. Telewizje, wywiady, piękne kobiety, życie w świetle jupiterów. Pozostali sygnatariusze Konferencji Smoleńskiej mogli co najwyżej w cieniu kotar podyskutować o ilości paliwa w zbiornikach tupolewa. Nie każdemu jednak taka rola odpowiada, w stadach zawsze znajdzie się kandydat na samca alfa, mimo że za sławą idą też kopniaki od zawistników. Kolejne fale prób wgniatania w glebę samaca alfa przetaczały się przez oba kontynenty, a każdy miał na celu wyrzucenie z siodła kowboya z Georgii. W obolicach jego obecnej stajni zasady od wieku są te same, trzeba zabić number one by zostać najlepszym rewolwerowcem.
Dzień Kobiet, gdy każdy normalny facet z klapkami na oczach rozgląda się za goździkami i rajstopami do wybranek swego serca, tudzież szefowych, wydawał się najlepszym terminem do zadania ostatecznego ciosu, gdyż wcześniejsze ostrzały nie przynosiły spodziewanych rezultatów. Czteroczęściowa saga artykułów w Naszym Dzienniku wsparta raportem "z pomiarów geodezyjnych" dobiły przeciwnika. Leżąc na deskach swego saloonu ustami niezawodnego druha P.Falkowskiego ogłosił swą abdykację. Rozpoczęły się rządy króla Juliana, mikrofony podsuwane z lewej ale i prawej strony, telewizje, piękne kobiety, Agniecha Kublik pisała o nowym Gołocie, który trafiał solidnymi ciosami między oczy przeciwników. And the winner is Maaaarek Czaaaaachooor.
Dla takich chwil warto żyć, w takich chwilach nawet schody się prostują, nikt nie pyta o drobiazgi, nie zawraca głowy głupotami. Zawsze jednak znajdzie się jakieś dziecko, które na klasyczny western zabierze kalkulator i policzy te wagony amunicji, wystrzelone z jednego sześciostrzałowca. I zaczęli blogerzy pytać, liczyć, wraże oczy dostrzegać inne cele. Właśnie te jedne wraże oczy oświadczyły, że strzał skierowany w samca alfa uderzył w zielonkawy, betonowy mur, który zaczął się kruszyć. Ponieważ ten mur ozdobiony był graffiti z logo NPW, więc poddani szeptali: zburz go, chcemy jutrzenki światła, wiedzy, prawdy. Co za dużo to nie zdrowo, król Julian zajął się trymowaniem własnego tronu, porzucając własne dziecko, gdyż okrzyki poddanych, powoli wstających z klęczek, wzruszyły posady monarchii. Wyrwij murom zęby krat, Zerwij kajdany, połam bat, a Marek Czachor nie posłuchał, wypada więc ocenić ten krótki okres jego rządów.

Plusy:
-ekipa badaczy pojechała tylko w jednym celu, sprawdzić pracę prof.Cieszewskiego, więc nie rozpraszały jej poboczne wątki
-ekipa liczyła dwóch profesorów
-w ekipie był zawodowy geodeta, prowadzący własna firmę
-ekipa miała przewodnika w osobie P.Falkowskiego, który patrzył ale też mógł wskazywać drogę, z racji znajomości terenu
- ekipa ... w zasadzie skończyły mi się pomysły.

Minusy:
-ekipa badaczy pojechała tylko w jednym celu, sprawdzić pracę prof.Cieszewskiego, a ponieważ inicjator wyjazdu miał na pieńku z weryfikowanym to o drobne zaślepienie nie trudno
-niewiele można powiedzieć o prof.Wiśniewskim, nabrał wody w usta jak fotograf z Naszego Dziennika, który chociaż przemawia swoimi zdjęciami. Pozostał na polu bitwy tylko jeden profesor, który nie jest specjalistą z teledetekcji satelitarnej.
-zawodowy geodeta, oj zebrało się chłopu za wybór narzędzi pomiarowych i metodologii, chwalony był jedynie za patriotyczną postawę
- przewodnik wyprowadził ekipę w las, nie ten las co trzeba i matryca w aparacie fotograficznym grzała się na darmo. Szkody nie ma dużej, to firmowy sprzęt, nie słychać uderzeń w pierś skruszonego grzesznika
-bazowe zdjęcie satelitarne pochodziło z ogólnodostępnego serwisu internetowego, bez znajomości jego dokładnych parametrów
-w wyniku niedokładnego przygotowania teoretycznego przed wyjazdem oraz braku umiejętności poprawnego posługiwania się posiadanymi zdjęciami satelitarnymi ekipa nie odnalazła terenu o szerokości ok 50 metrów.
-wynikiem prac terenowych było opublikowanie wartości 6 pomiarów, wszystkie inne nie zostały udostępnione, mimo ich wykonania, z powodu "braku ich wiarygodności", której to oceny miał dokonać geodeta
-niezbędne do wykonania prace kameralne na zdjeciu satelitarnym owiane są tajemnicą, badacze nie przekazali wartości skali, nie oznaczyli punków, które były później podstawą do wnioskowania
-wynik końcowy zawierał odniesienie do punktu wskazywanego przez kontrolowanego oponenta jako odległość w jednostkach względnych, bez podania bezwzględnych współrzędnych geograficznych, które są dostępne i były wykorzystane do wnioskowania (punkt MAK, KBWLLP)
-badacze zidentyfikowali na zdjęciu satelitarnym deski, które powszechnie uważane są za worki ze śmieciami, na co wskazują liczne zdjęcia naziemne.

Mimo wszystko praca zespołu prof.Czachora traktowana była z całą powagą, a on sam zachęcany, by powiedział "b" przez zgłoszenie do prokuratury zawiadomienia o błędach znajdujących się w materiale śledztwa smoleńskiego, a wykazanych w jego pracy. Zamiast tego dotychczasowy sygnatariusz Konferencji Smoleńskiej, który jako fizyk kwantowy nie mógł marzyć o zostaniu specjalistą d/s katastrof lotniczych, z dnia na dzień przeskoczył ten etap i już jako ekspert ogłosił nową teorię o serwo-trymowaniu. I znów były wywiady, może nieco mniej, ale to dopiero czas pokaże. Czekając na kolejno spływające wywiady, zaszczyty, piękne kobiety, nie pozostaje nam nic innego jak wskoczyć na zwolniony etat naukowca i zastosować naukowe metody dla opisu rzeczywistości.
Stawiamy więc hipotezę badawczą:
"Prof. Czachor pomylił się, to prokuratura prawidłowo wskazała lokalizację"

i przystępujemy do jej analizowania. Warto w tym momencie odświeżyć sobie istotę problemu
        
Biegli prokuratury określili położenie brzozy podając bezwzględne współrzędne geograficzne oraz odległość względną tj. 5 metrów od punktu prof. Cieszewskiego. W przypadku prof. Czachora ta odległość wynosi 9,3 metra, czyli przestrzeliłt prawie dwukrotnie.

Założenie:
Ponieważ inicjator wyjazdu zaangażował swój autorytet naukowy w udowodnienie błędu swego oponenta, wyniki raportu zawierać mogą tzw. "szelągiki"

Dowód:
Skoro odwracamy role i tym złym nie będą prokuratorzy to ich już kultowych gierek słownych, dających możliwość zręcznego wycofania się z sugestii, należy szukać u sparingpartnera. Zacznijmy od tytułu: 
"Raport z pomiarów geodezyjnych prowadzonych w dniu 8 i 9 marca 2014 r. w okolicach podejścia do lądowania na lotnisku wojskowym Smoleńsk-Siewiernyj"

Jednym słowem autorzy obiecują tylko suche wyniki pomiarów, które każdy może sobie powtórzyć, o ile zaprzyjaźni się z psami Bodina. Każde dodatkowe zdanie, zwrot to tylko luźne spostrzeżenia, nie związane z głównym celem tego raportu, zawsze można się z nich wycofać, nie obciążają konta, zwłaszcza prof. Wiśniewskiego. Ten tytuł mówi też coś więcej, jego autor nie jest już sygnatariuszem, on stał się ekspertem. Niechby w dniach 21-22.10.2013 dzisiejszy ekspert stanął przed gronem naukowców i mówił o "lądującym TU-154M", oj działoby się wówczas. Choć z drugiej strony przecież nic nie powiedziano o tupolewie, jakiś samolot przecież na lotnisku wojskowym Smoleńsk-Siewiernyj lądował, choćby JAK-40. To sąwłaśnie te słynne "szelągiki".
Skutkiem takiego sformułowania tematu raportu nie trzeba podawać współrzędnych geograficznych drzewa, które każdy humanista może porównać z innymi raportami, można nie podawać skali zdjęcia, można nie podawać wyników pomiarów brzoza-buda, które już średnio zaawansowany technicznie czytelnik mógłby zestawiać z szablonem prof.Cieszewskiego. Można jednak uderzać luźnymi uwagami w przeciwnika.
Mógłbym jeszcze długo pisać o wadach tej pracy, lecz lepiej zajrzeć do wcześniejszych notek, zawierają kopalnię wiedzy o tym temacie, łącznie w wypowiedzią prof. Czachora na niektóre zadane pytania Apel do prof. Czachora prof.Wiśniewskiego

Jeden z fragmentów wspomnianego oświadczenia skłania do bezpośredniego porównania zastosowanych metod i narzędzi badawczych:
" Mylisz się Geoalu, że dane na temat osnowy etc., które nam wskażesz, mogą zostać uznane w poważnej ekspertyzie geodezyjnej. Takie dane muszą być oficjalne, na piśmie, podane przez odpowiedni urząd Federacji Rosyjskiej. Czyli tworząc osnowę, musisz się oprzeć na rosyjskich danych."

W tej wypowiedzi zwraca uwagę mocne przywiązanie do wymogów formalnoprawnych, jakże kontrastujące z podejściem do "podkładu geodezyjnego" niezbędnego do przeprowadzenia prac kameralnych:

"Zdjęcie DigitalGlobe z 12.04.2010 można znaleźć w internecie, poszukajcie. A jak nie znajdziecie, poproście kogokolwiek z badających katastrofę blogerów."

Świadomie zrezygnowano ze starań o uzyskanie zgody na prowadzenie prac pomiarowych, nie dysponowano możliwością dowiązania się do osnowy. Zawodowy geodeta uznał, że do wykonania pomiarów wystarczą taśma miernicza oraz dalmierz.
Jak wyglądały pomiary realizowane przez biegłych prokuratury?. Swego czasu cytowałem opis tych prac, realizowanych od 7.12.2011 roku.

Dwaj eksperci lotniczy i wykwalifikowany geodeta badali wczoraj na Siewiernym uszkodzenia brzozy, z którą miał się zderzyć 10 kwietnia ubiegłego roku polski Tu-154M
 
 Ekipa pod kierunkiem ppłk. Karola Kopczyka z prokuratury wojskowej i pod czujnym okiem funkcjonariuszy Komitetu Śledczego poświęciła wczoraj na oględziny drzewa kilka godzin. Mierzono je ze wszystkich stron i pod różnymi kątami. Wysokość, grubość, położenie gałęzi i czubka, który został ścięty, miejsce złamania czy też ucięcia.
 ...
  Na uwagę zasługuje staranność pracy ekspertów. Pomiary są wykonywane bardzo pieczołowicie, wielokrotnie powtarzane. Biegli przenoszą ciągle charakterystyczne tyczki geodezyjne z miejsca na miejsce, geodeta na statywie dokonuje odczytów z niwelatorów (przyrządów do pomiaru różnicy wysokości) i tachimetrów (do pomiaru odległości i kątów). Czynności są przez obie strony, polską i rosyjską, fotografowane.


Wielokrotnie powtarzane pomiary biegłych prokuratury wobec dwukrotnych pomiarów ekipy prof. Czachora.

Jednym słowem mamy plusy:
-zawodowy geodeta, zapewne z listy biegłych sądowych
-zgoda strony rosyjskiej na oficjalne prowadzenie prac geodezyjnych
-pomoc miejscowych, choćby przez wskazanie umiejscowienie stałego repera
-przyrządy do pomiaru niwelator, tachimetr, są tyczki czyli łaty, niezapomniano o statywie
-sporządzony raport zawierał będzie wszelkie niezbędne podpisy, pieczęcie, spełniając wymagania KPK
-wynikiem prac terenowych jest podanie współrzędnych geograficznych pnia drzewa
-analizy kameralne przeprowadzane były na oryginalnych zdjęciach satelitarnych przekazanych przez firmę Digital Globe
-biegli wskazali skalę zdjęcia, w celem umożliwienia ich weryfikacji

Minusy:
-wszechstronna pomoc miejscowych, która nie raz pętała ręce a zwłaszcza nogi prokuratorom.
-pełny tekst raportu nie został opublikowany, choć jest dostępny dla wybranej grupy osób np. rodziny smoleńskie
  
Cytowane źródło nie zawierało informacji o przeprowadzeniu dowiązania do osnowy, co stawiałoby pod znakiem zapytania możliwość określenia współrzędnych geograficznych. Opublikowany Raport Archeologów wskazywał przeprowadzenie przez geodetów procedury dowiązania się do osnowy, zaś sam raport nie zawierał informacji o problemach w przetwarzaniu tych danych, można było się spodziewać, że czynność ta przeprowadzona będzie w pomiarach z grudnia 2011 roku. Spodziewać się a mieć pewność to w przypadku NPW często dwa różne opisy tego samego faktu, lecz po wypowiedzi z końca grudnia 2013 roku rzecznika prasowego NPW (p.o. ppłk Janusz Wójcik) nie ulegało to już wątpliwości:

"przedmiotową brzozę „zlokalizowano” na podstawie protokołu oględzin miejsca zdarzenia z 7 grudnia 2011 r., prowadzonych z udziałem m.in. prokuratora wojskowego oraz polskiego specjalisty – geodety, w trakcie których dokonano dokładnych pomiarów tej brzozy iokreślono jej współrzędne geograficzne

Jednym słowem można już porównywać "plusy dodatnie" i "plusy ujemne" obu raportów czyli prof. Czachora oraz prokuratury, by wyciągać wnioski. Nie ma wątpliwości, która ekspertyza byłaby wiarygodna dla Sądu. Osoby mające wątpliwości mogą skorzystać z drobnej podpowiedzi, niech przemówią obrazy, ilustrujące przebieg prac obu ekip.

Analiza zdjęcia satelitarnego
 
 
w wyniku której ekipa mając przed sobą tak charakterystyczny element jak betonowy pas weszła w las na południe od niego, gdy zamierzała oglądać teren na północy

 
Pomiary prof. Czachor

 
Pomiary prokuratury
http://m2.naszdziennik.pl/19,094fb149028a620d16eba4df03ce91ed5910c86f.jpg


http://m3.naszdziennik.pl/z/0,0,bd1be3c12c3fc39f4bb778382628c48f97773279.jpg








Pozostawiam bez komentarza

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (118)

Inne tematy w dziale Polityka