W mediach ciągle słyszymy o złych rodzicach bijących swoje dzieci, o tym co złego (albo o tym, co mu się nie udało) zrobił ojciec Rydzyk, i o różnych przekrętach księży. Oczywiście, że jeśli dochodzi do takich wypadków, to jak najbardziej powinno się o nich pisać i sprawiedliwie je oceniać. Mam jednak wrażenie, że wiele mediów zachodzące wydarzenia dostarcza odbiorcom selektywnie. Sporo mówiąc tylko o niektórych, innych zjawisk się nie zauważa lub je ignoruje. Czasem może po prostu „nierzetelnie” analizuje. Na studiach uczono mnie, że żeby reklama telewizyjna miała oczekiwany skutek, spotów reklamowych w radiu czy telewizji, powinno być co najmniej dziesięć. Niewątpliwe przekazy medialne (szczególnie telewizyjne, bo prasowe nieporównywalnie słabiej) kształtują świadomość odbiorców. Co więc może myśleć audytorium poddawane oddziaływaniu takich informacji? Otóż, że rodzice często jak nigdy dotąd, biją swoje dzieci.
Media tworzą mity. To, że częściej słyszymy o złych rodzicach, nie oznacza, że takich krzywdzących swoje dzieci rodziców jest coraz więcej. Choćby dlatego, że urodzeń w Polsce jest prawie dwa razy mniej niż 25 lat temu, a sami rodzice generalnie rozpuszczają swoje dzieci. W Dzień Dziecka słyszeliśmy, że rząd całkiem poważnie rozważał propozycje zakazu bicia dzieci. Parę klapsów nie zaszkodziło jeszcze jakiemuś rozrabiace, a myślę, że jest wręcz przeciwnie. Młodzież jest coraz bardziej zdemoralizowana, bo generalnie nie jest poddawana żadnym restrykcjom.
Nie wierzę w teorie spiskowe, ale częstotliwość tych informacji jest nieporównywalnie większa niż jeszcze rok temu. Może jest to jakaś moda, i próba komercyjnego wyczerpania tematu. Ale gdzie w tym delikatnym zagadnieniu podział się umiar i rozsądek mediów? Czy jest to zaplanowany element kampanii przeciwko ograniczeniu władzy rodzicielskiej? Może społeczeństwo zawczasu należy „uświadomić” i odpowiednio przygotować do nadchodzących zmian.
Na zakończenie podam przykład. Na początku lat 90-tych, media masowo zaczęły donosić o wybuchach gazu. Nie było dnia, żeby nie było słychać takich informacji. Czy to znaczy, że wcześniej tych wybuchów nie było? Owszem, przyczyniło się to zapewne do wzrostu zabezpieczeń, i te wybuchy znacząco ograniczono. Przypuszczam, że wkrótce należy spodziewać się konkretnych działań, zmierzających do ograniczenia władzy rodziców nad dzieckiem, a więc m.in. możliwości karania swoich dzieci przez rodziców. A może to Unia Europejska cierpliwie budując „nowego człowieka”, planuje tę władzę ograniczać, by zapobiec ewentualnemu rewizjonizmowi?
W życiu przydaje się umiejętność selekcjonowania medialnych informacji
Inne tematy w dziale Polityka