Janusz Korwin-Mikke krytykuje współczesną Polską (ale nie tylko) demokrację, wymienia przy tym powody dlaczego to robi, a ja faceta rozumiem! Bo jest to bardzo proste. Pierwszy przykład: a od kiedy to ludzie w całej swojej wielkiej masie, świetnie znają się na polityce i na jej skomplikowanych mechanizmach i niuansach?! Czy wszyscy głosujący rozumieją podstawowe prawa ekonomiczne, potrzebę wolności działania, czyli w sumie proste, lecz bardzo ważne sprawy? Ilu biorących udział w wyborach zna historię, i rozumie zawiłe procesy historyczne?!
Wielu kończących nawet szkołę średnią, czytając na głos duka. Na całym świecie, wielki procent ludzi (nie tylko w Polsce, jak twierdzą niektórzy), ma kłopoty ze zrozumieniem co bardziej trudnego tekstu. I to jest normalne zjawisko. Tak to jest, że na pewnych rzeczach ludzie znają się lepiej, a na innych gorzej.
Ilu ludzi zdaje sobie sprawę, że im więcej polityków, to tym więcej „ miejsc pracy”, a wiec przepisów i urzędniczej władzy dla rodzin i znajomych? Ilu ludzi głosuje na polityków, którzy populistycznie obiecują, nie wywiązując się (lub co grosza, czasem się jednak wywiązując) z obietnic, lub po prostu fajnie wyglądają, a jak tylko się na nich zagłosuje, to od razu wiadomo, że należy się do „elity”? Ilu polityków okłamuje (np. tworząc swój wyimaginowany wizerunek) nieszczęsnych wyborców tylko po to, aby „dorwać się” do władzy. I oczywiście namawia ludzi do głosowania, bo to niewiedza jest źródłem złych życiowych wyborów.
Demokracja nie działa tak jak twierdzą niektórzy-tu podam przykład: wyobraźmy sobie, że wszyscy pracownicy dajmy na to stoczni, wszyscy inżynierowie, projektanci, robotnicy, technicy, że oni wszyscy po równo decydowaliby jak nowy statek ma wyglądać i jak ma być zbudowany. Oczywiście powstałby totalny chaos w którym nic nie dałoby się zrobić. Albo wyobraźmy sobie orkiestrę symfoniczną. Kompozytor, dyrygent, muzycy, oraz pracownicy filharmonii, wszyscy oni decydowaliby większością głosów, jak ma być zagrana wspólnie opracowana kompozycja. „Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”. To wie każdy. Proste, prawda? Ale demokracja tak nie działa, chociaż ten często stosowany argument, służy krytyce demokracji. Tak krytykuje ją m.in. Janusz Korwin-Mikke. Otóż ludzie nie decydują sami o wszystkim, tylko wybierają swoich PRZEDSTAWICIELI, czyli tych, którzy mają za nich myśleć i w ich imieniu działać. Wyobraźmy sobie, że cała załoga stoczni, głosuje na tych, którzy mają zostać wydzieleni do nowego zlecenia, czyli zaprojektowania i wybudowania statku. Cześć załogi zagłosuje nie na najlepszych, ale na tych których lubi, a wiec sympatycznych, koleżeńskich, czasem na takich, bez względu na to jacy są, część będzie się sama pchała do budowy statku chociaż nie wiele potrafi, i będzie wiele sukcesów obiecywać innym... Z tego punktu widzenia demokrację krytykuje Rafał Ziemkiewicz, i to on ma rację. Wadą jest więc system wyboru przedstawicieli, a nie to, że ich się wybiera.
Jednak obaj panowie mylą się w kilku zasadniczych sprawach. Przede wszystkim, nikt nigdy demokracji nie zlikwiduje, a znając życie, nawet jej krytycy będą jej bronić. I Korwin-Mikke, i Ziemkiewicz krytykują totalitaryzm, jeśli ten wymierzony jest przeciwko człowiekowi. Powinno się więc dążyć do naprawy tych elementów demokracji (potrzebnych w każdym systemie), które mogą spowodować, że będzie działała dobrze.
Odnośnie kilku argumentów przeciwko demokracji autorstwa Pana Janusza Korwina-Mikke, mam pewne wątpliwości, które powodują, że jego pogląd jako całość musi zostać odrzucony. Jedną z wad demokracji, bowiem nie jest to, jak sądzi Pan JKM, że ludzie głosują, tylko, że celem samym w sobie jest to, by głosowało ich jak najwięcej. Pan JKM nie zwraca na ten argument uwagi. Otóż tak naprawdę jest tak, że im mniej ludzi głosuje, tym wybór jest lepszy. Głosują wówczas tylko ci, którym „zależy” i mają jakieś skonkretyzowane poglądy. Dlatego nie można dopuścić, by głosowano przez Internet. Głosowanie powinno być aktem świadomej woli, a nie np. buntem prowokowanym przez media, by jakąś niewygodną partię odsunąć lub nie dopuścić do władzy. Wybór kogoś, kto głosuje „przeciw komuś”, a nie potrafi tak naprawdę uzasadnić DLACZEGO to robi, nie ma żadnej wartości. Sądzę więc, że to właśnie bezwartościowym politycznym nieudacznikom i aferałom, oraz sprzyjającym im mediom, zależy na wysokiej frekwencji wyborczej, gdyż tylko dzięki temu, „ci od siedmiu boleści” politycy, mogą zdobyć władzę, i ODWDZIĘCZYĆ SIĘ tym, którzy ich popierali, np. niszczeniem konkurencji, w tym wypadku telewizji publicznej (która wymaga, ale tylko rozsądnych zmian). Polaków udanie przekonuje się, że są antysemitami. Więc może uda się także przekonać, że nie zawsze muszą głosować?
Zamiast likwidować demokrację jako taką, warto by było, ograniczyć liczbę przedstawicieli władzy. Niech będzie ona trudno dostępnym zaszczytem dla najlepszych. Władza kojarzy się z seksem, więc niech polityka nie będzie dla wielu możliwością realizacji swoich popędów. Niech będzie ciężką, zaszczytną i uczciwą pracą. A poza tym, im mniej ludzi w zespole, tym lepiej. Łatwiej wówczas można się dogadać, trudniej kłamać, mataczyć, kraść, itd., choćby dlatego, że każdy każdemu zagląda na ręce. Gdyby Sejm liczył 100 osób, Senat byłby niepotrzebny, lub co najwyżej ograniczony do kilkunastu osób (mędrców). Mniej liczną, działającą przejrzyście władzę, łatwiej byłoby też oceniać pozytywnie lub negatywnie zwykłym ludziom.
Monarchizm. Pan Korwin-Mikke jest monarchistą. Wierzy w elitarność arystokracji itd. Tylko, że to ta arystokracja „rozwaliła” Polskę 200-300 lat temu. Może dlatego, że była pozbawiona jakiejkolwiek kontroli demokratycznej!!! A w ogóle to dlaczego, ktoś z racji urodzenia, może decydować o moim życiu? Wierzę w wolność i w równe prawa dla wszystkich. Zresztą, arystokracja jak każda władza, będzie się bać utraty swojej pozycji, dlatego nie zależeć jej zbytnio będzie na rozwoju edukacji, dobrobytu i wolności obywateli. Bo tacy są łatwiej „sterowalni”. Ja wiem, że w XIX Niemczech, arystokracja sprzyjała rozwojowi „niemieckiej cywilizacji”, dzięki czemu sama była potężna i bogata (m.in. siłą i bogactwem swoich obywateli), ale Polacy wciąż są krótkowzroczni i chciwi, wiec oligarchiczne rządy arystokracji, nie skończyłyby się zapewne „happy endem”.
By jakikolwiek system, nie tylko demokratyczny, mógł działać, powinny istnieć trzy elementy. Pierwszy to PRAWDA w debacie publicznej - nie obiecanki bez pokrycia, fałszywe oskarżenia czy argumenty; drugi to DOBRO państwa i jego obywateli, jako wartość nadrzędna, a nie szkodzenie własnemu krajowi np. za pieniądze „nieprzyjaznych” mocarstw. Zapewne, gdyby w Polsce powszechne byłyby te obie wartości, to każdy system działałby nienajgorzej, ale realizując swoją instynktowną potrzebę wolności, ludzie prędzej czy później zaczęliby się demokracji domagać. Choćby takiej, gdzie mogliby wybierać mądrzejszych od siebie (ale przy takiej jak obecnie ilości polityków, nie łatwo ich zwykłemu człowiekowi rozróżnić, dlatego „każdy polityk to złodziej”). Trzeci element, na który wielki nacisk kładzie Korwin-Mikke, to PRAWO RZYMSKIE, a tu np. występująca zasada że umów zawartych należy dotrzymywać. Nie może być tak, że demokratyczny wybór Irlandii w UE, może być zignorowany, chociaż wcześniejsze umowy twierdziły inaczej. Ludzie którzy nie dotrzymują umów, są nic nie warci.
Demokracja na pewno nie jest zła. Może kiedyś w drodze ewolucji ludzkiej kultury, zostanie stworzony lepszy system. Ale na razie musimy zadowolić się tym co jest. Elementy które wypomniałem w tym krótkim tekście, zepsuły by każdy system. W Polsce jest źle, nie dlatego, że jest demokracja, ale że ta demokracja nie jest zbudowana na prawdzie, uczciwości, wolności i wielu innych wartościach. W komunizmie nie było demokracji, a i tak był do niczego. Komunizm był zły, bo nie było w nim prawdy, tylko ideologia, której podporządkowane było każde działanie. Bez „uczciwości, prawdy, debaty i dobra”, zły będzie każdy system, a już na pewno rządy niewielkiej arystokratycznej grupy ludzi. Zamiast żądać utopii, Panu Korwinowi-Mikke radzę podjęcia radykalnych i celnych działań zmierzających do naprawy demokracji. Demokracja to zły system, ale naprawdę nikt jeszcze czegoś lepszego nie wymyślił.
Romuald Kałwa
Inne tematy w dziale Polityka