Romuald Kałwa Romuald Kałwa
53
BLOG

Małe wykorzystanie środków unijnych może być zamierzone?

Romuald Kałwa Romuald Kałwa Polityka Obserwuj notkę 3

           Od premiera odwróci się wkrótce wiele środowisk, a dla niego samego kończy się dobry czas. Chciał władzę to ją ma, choć zabawne, że nie wiedział, że kojarzy się ona z odpowiedzialnością.

         Czy przemawiając w sobotę 7 lutego do czołowych europejskich polityków podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa poświeconej globalnym problemom energetycznym, militarnym i walce z terroryzmem, Donald Tusk musiał w kółko powtarzać, że Angela Merkel powiedziała to, lub Angela Merkel powiedziała tamto? Podczas krótkiej transmisji w telewizji, powoływał się na panią kanclerz, cytując lub przytaczając wypowiedzi na tyle często, że wzbudzało to zdziwienie u samej zainteresowanej, ukazywanej co chwilę na ekranie telewizora.

            Czy może narodowi przewodzić ktoś, dla którego polityk z sąsiedniego mocarstwa (mającego wobec Polski konkretne roszczenia i interesy) nie jest partnerem a bezkrytycznie pojmowanym idolem?

             Choć przemówienie generalnie nie było złe, a sam Premier wypadł całkiem nieźle, znalazł się jeszcze jeden „kwiatek”. Przypominając agonię komunizmu w Europie, Donald Tusk sformułował: „padły mury i łańcuchy”. Mury od razu kojarzą się z murem Berlińskim, no bo wiadomo, to tam zaczął się rozpad systemu komunistycznego w Europie. A Donald Tusk nie powie nic, co mogło być źle odebrane przez jego idolkę i środowiska nadające ton europejskiej polityce.
            
             Premier jest, a owszem, twardym politykiem, ale tylko wobec opozycji w Polsce i ludzi dla Polski zasłużonych. Jeśli przyjdzie co do czego, to brakuje mu zdolności do konstruktywnej ekspansji. Wierzę rządowi, że naprawdę zrobił wszystko żeby uwolnić porwanego w Pakistanie Polaka i poświecił na to wiele sił i środków. Ale wielu fachowców zarzuca mu zbyt łagodną postawę wobec rządu pakistańskiego, któremu tak naprawdę na życiu Polaka nie zależało. W polityce zagranicznej można ze wszystkimi się zgadzać, ale czy w ten sposób robi się udane interesy?

               Owszem, cieszę się, że podczas przemówienia zgodził się na elementy tarczy antyrakietowej (albo wyrzutnię rakiet – jak zwał tak zwał), ale wpadła mi do głowy taka absurdalna myśl, otóż słowa Grażyny Gęsickiej – „pokonanej” ustami Palikota przez speców od PR, że „z obecnej perspektywy budżetowej na lata 2007-2013 wydaliśmy dopiero 0,38 proc. przyznanych środków, a limit Polski został określony na 67 mld euro” (źródło, Radio PIN) nasuwają przypuszczenie, czy aby to nie jest (tu pozwolę sobie na teorię spiskową) specjalna robota obecnego rządu, którego nieformalnym zadaniem jest nie obciążanie nadmiernym wykorzystywaniem środków unijnych wspólnotowego budżetu ogarnionego kryzysem, po to, aby z naszego powodu nie było jeszcze większych kłopotów. Co z tego, że Polska na tym traci? Może ważniejsze dla Premiera jest wspólne dobro UE. 

               W ciągu ostatnich pięciu miesięcy dopłaciliśmy do Unii Europejskiej ponad 1.5 miliarda złotych. Czy to było zamierzone, a dokładnie, czy jest to celowy element działa obecnego rządu? Dodatkowo wartość złotego niebezpiecznie spada (w tym samym czasie spekulanci walutowi szykują się do dużego zarobku), a eksperci międzynarodowi mówią, że dzieje się to z powodu bardzo niskiego zaufania światowych środowisk finansowych do polskiego rządu. Dobry medialnie czas dla Premiera się kończy. Odwróci się od niego wiele środowisk (choćby dlatego, że w wyniku nieudolności rządzących, same znajdą się w dużych kłopotach). Nie ma się z czego cieszyć. Polskę znów czeka bardzo trudny czas, choćby dlatego, że obecnie podnoszone są podatki, które jeszcze bardziej spowolnią rozwój gospodarczy.

 

 

 

Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka