GPS GPS
786
BLOG

Czy spadek czytelnictwa to coś złego?

GPS GPS Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 68

       Bloger jacob klawitter napisał notkę: Książki nie znikną! W odpowiedzi blogerowi "Spodlasu" – w której pociesza tych, którzy narzekają na spadek czytelnictwa. Ja tę notkę sparafrazowałem – przerobiłem tak, żeby zamiast czytania było podróżowanie:

       Na pytanie blogera Spoddrogi “Czy - zatem - wkrótce, samochody, motocykle, samoloty – zastąpią nam bryczki?”, odpowiem: z podróżowaniem dzieje się to, co z walką. Nieliczne, ale rosnące grupy ludzi świadomych potrzeby wysiłku fizycznego zaczynają używać mieczy i zbroi odkrywając stare dymarki i warsztaty kowalskie. Mam wrażenie, że to samo będzie się działo z podróżowaniem, ponieważ jeżdżenie bryczką jest jak walka mieczem.

        Bryczki wrócą! A może nie wrócą, bo nigdy nigdzie nie odeszły? Sam dużo jeżdżę konno i widzę, jak wielką radość sprawia to odprowadzanie konia do stajni, ten zapach siana. Skręcanie kierownicą mechanicznej maszyny po dniu ciężkiej pracy jest efektywne dla organizmu jak zaciąganie się papierosem po szychcie w kopalni. Widzę małe stajenki i warsztaty kowalskie. Owszem - jest ich mniej, ale pojawiają się w nich ludzie, którzy chcą porozmawiać o kowalskich nowościach, o widokach z bryczki, odpoczną od mechanicznego świata. Na podobnej zasadzie działa rynek lamp naftowych. Są ludzie gardzący elektrycznym światłem i uwielbiający blask naturalnego ognia. Wspaniale rozmawia mi się ze znajomym dżokejem, który moje umiłowanie koni rozumie. Są ludzie (i nie piszę - jeszcze, bo mam wrażenie, że ich przybywa), którzy zachłysnęli się dekadami jeżdżenia autobusami czy dekadą latania samolotami i mają potrzebę innego (czytaj: starego) sposobu podróżowania. Jazda konna wymaga warunków brzegowych – spokoju, opanowania, skupienia, zwolnienia obrotów i zapomnienia choć na chwilę o swoich troskach. I wtedy cudownie to działa.  

       Nie patrzyłbym na dawne czasy. Stajni i zajazdów aż tak dużo nie było. Wiele dawnych bryczek było tandetnie wykonanych. Karety były rzadkie. Współczesne czasy oferują nam grupy rekonstrukcyjne, zjazdy koniarzy, spotkania z woźnicami, warsztaty kowalskie. Problemem człowieka jest tylko to, co zrobi z wolnym czasem. A ma go paradoksalnie dużo. 

       Ta powyższa parafraza służy pokazaniu tego, że nie należy bać się postępu technicznego, że nie ma w nim niczego złego. Dobrze, że bryczki zostały zastąpione przez samochody. I tak samo dobrze jest, gdy e-booki, audiobooki i filmy zastępują papier.

       Dorożki i konie zawsze będą. Tylko należy odróżnić delektowanie się formą, od sensu treści. Podróżuję najczęściej po to, by się z miejsca A dostać do miejsca B – i wszystko mi jedno jak. To znaczy nie wszystko jedno - chcę to zrobić jak najszybciej, jak najtaniej, jak najbezpieczniej i jak najwygodniej. Oczywiście są wyjątki – niektórzy boją się latać samolotami i jadą pociągiem, mimo że to wychodzi drożej i dłużej. Niemniej celem jest miejsce, a nie środek transportu. Ale oczywiście można nadal jeździć konno czy pływać żaglówką - ale wtedy celem nie jest dotarcie gdzieś, ale delektowanie się jazdą.

       Dokładnie tak samo jest z czytaniem – celem jest poznanie treści, a nie delektowanie się nośnikiem tej treści. Wszystko mi jedno, na czym zapisana jest treść i w jakiej formie. To znaczy nie wszystko jedno – chcę, by to było jak najbardziej wygodne, najtańsze, zwiększające komfort poznawania treści. Niemniej celem jest treść, a nie nośnik. Oczywiście są wyjątki - niektórzy są uzależnieni od bakterii i innych mikroorganizmów żerujących na papierze i tylko taką formę przyjmują. Niemniej oczywiście można nadal czytać papirus – można mieć takie hobby - ale wtedy celem nie jest poznanie treści, ale delektowanie się starym papierem. 

       Moim zdaniem nie byłoby niczego złego w tym, gdyby ludzie mniej czytali, a więcej filmów oglądali. Film to genialny wynalazek, który bardzo wzbogacił kulturę.

       Jeśli spadek czytelnictwa mierzy się w malejącej liczbie sprzedanych książek papierowych, to błędem jest twierdzić, że to powoduje, że ludzie głupieją, mniej wiedzą, gorzej poznają świat. Książek papierowych może być mniej, a ludzie mogą czytać więcej, uczyć się więcej i więcej treści przyjmować.

       Zgadzam się z tym, że dobra literatura musi być czytana, czy słuchana, dokładnie tak, jak to napisał autor – ale można czytać nie na papierze, ale na wielokroć wygodniejszym i zdrowszym dla oczu czytniku elektronicznym, albo po prostu słuchać audiobooki. A dla większości w zupełności wystarczy obejrzeć film będący luźną ekranizacją beletrystyki. Więc w zasadzie do czytania słowo w słowo tylko poezja zostaje. A dobra proza, w której głównie forma słów i zdań się liczy, może śmiało pozostać tylko dla koneserów - co w zasadzie dzieje się od zawsze.

       Czytanie w celach edukacyjnych, czy czytanie książek popularnonaukowych, śmiało może zastąpić oglądanie filmów - dokumentalnych, fabularnych, edukacyjnych, czy wykładów – a to dla przeciętnego człowieka jest bardziej naturalne i lepiej się tak wiedzę przyswaja.

       Czytanie papierowych książek jest jak jazda konna, czy pływanie żaglówką – nic wielkiego się nie stanie, gdy czytanie z papieru będzie tak samo marginalnym hobby. Książka interaktywna jest wielokroć lepsza pod każdym względem niż książka statyczna - już nawet audiobooki są lepsze.

       Moim zdaniem ekranizacja powieści, w której (jak w audiobooku) wszystkie słowa - i narracja, i dialogi – będą identyczne jak w napisanym utworze, w zupełności może czytanie książki zastąpić. Jestem pewien, że to się niedługo ziści – wtedy, gdy taka ekranizacja będzie kosztować tyle samo co zrobienie audiobooka, czyli gdy wizualizację wygeneruje automatycznie sztuczna inteligencja. To moim zdaniem bardzo wzbogaci literaturę, bo takich wizualizacji powieści będzie można robić wiele. Film bardzo wzbogacił kulturę, nawet jeśli spowodował, że ludzie mniej czytają.

       Taka dosłowna wizualizacja powieści to będzie nowy rodzaj twórczości – bo po pierwsze można będzie komputerowi przed wygenerowaniem podać bardzo dużo różnych parametrów – na przykład, jeśli akcja dzieje się w nieokreślonym mieście, to będzie można podać jakieś konkretne miasto. A po drugie po wygenerowaniu będzie można to jeszcze na wiele sposobów przerabiać – modyfikując scenografię poszczególnych scen. Duże pole do popisu będzie przy powieściach fantastycznych czy fantastyczno-naukowych. Rozwój techniki pozwoli na to, że każdy będzie mógł w domu to robić – kupi sobie e-booka, a potem, wspomagany komputerem ze sztuczną inteligencją, zwizualizuje to sobie po swojemu – a jak to dobrze zrobi, to jeszcze to sprzeda. To będzie lepiej, a nie gorzej.

       Będzie lepiej, gdy sobie zobaczymy przyrodę nad Niemnem sprzed półtora wieku, niż gdy musimy o tym czytać. A czytać się to będzie tylko na warsztatach uczących posługiwania się językiem. Kiedyś szczegółowo opisywano krajobrazy, czy je malowano, dlatego, że fotografia nie była znana. Nic złego się nie dzieje, gdy malarstwo realistyczne zamiera, a w zamian rozwija się fotografia i malarstwo abstrakcyjne.

       Ta notka jest polemiką z notkami:

       A tu jest ciekawa dyskusja na ten temat:

Grzegorz GPS Świderski

PS. Notki powiązane: 

Bandera domu <- poprzednia notka

następna notka -> Wyobraźnia i interakcja

Tagi: #gps65, #książki, #technika, #postęp, #czytelnictwo

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura