GPS GPS
261
BLOG

Pryncypia wolności na przykładzie chuligaństwa Frasyniuka

GPS GPS Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 12
Frasyniuk został niedawno siłą doprowadzony do miejsca, gdzie dziesięć minut zeznawał, po czym go wypuszczono. Spowodowało to tysiące notek, artykułów, komentarzy i audycji w telewizji, czy radiu, dotyczących pryncypiów cywilizacyjnych akcentujących wolność jako kwestię nadrzędną. Wiele z tego przeczytałem, ale nigdzie nie zauważyłem, by poruszono istotę rzeczy. Więc sam o tym napiszę.
Istotą tej sprawy jest rzeczywiście wolność, ale rozumiana jako mobilność. Frasyniuk czynnie, w sposób świadomy, zorganizowany, celowy, wystąpił przeciw fundamentalnej zasadzie stojącej na najwyższym poziomie hierarchii wartości naszej cywilizacji, czyli kultury - i w ogóle człowieczeństwa, czyli też natury. Chodzi o swobodę poruszania się. Jeśli wystąpił przeciw wolności, to słuszne jest to, że ją stracił. Kto niszczy wolność, ten wolność traci. Niszcząc coś, tracimy to. Nawet jeśli to tylko destrukcyjnie uszczkniemy, to i nam będzie to tym samym uszczknięte.
Sprawa jest prosta - o ruchu drogowym decydują zasady pierwszeństwa. Jeśli te zasady nie są rozstrzygające, jeśli znajdzie się na chodniku dwoje ludzi, którzy wejdą sobie w drogę i nie wiadomo który ma pierwszeństwo, gdy się zderzą i zasady ruchu nie rozstrzygają który z nich popełnił błąd, który nie ustąpił, a musiał ustąpić, to mogą się pobić i nic nikomu do tego. Niech się nawet pozabijają.
Jeśli jednak ktoś nie miał pierwszeństwa, to słusznie powinien za to odpowiadać - ze wszystkimi konsekwencjami - gdy się nie stawia na rozprawę to można go doprowadzić siłą - i w konsekwencji, gdy będzie stawiał opór, można go nawet zabić - i może to zrobić agencja ochrony wynajęta przez tego, kto miał pierwszeństwo. A gdy on miał pierwszeństwo, to ten, który się z nim zderzył ma odpowiadać i też go można ostatecznie zabić, gdy po kolei wszystkie łagodniejsze środki perswazji zawiodą.
Na wodzie zawsze wiadomo kto ma pierwszeństwo - da się więc ustanowić zasady pozwalające jednoznacznie uregulować ruch. Ale mniejsza z tym, czy się da, czy nie - mimo, że takie zasady są, władza państwowa może ustanowić zasady głupie, które wielu sytuacji nie rozstrzygną. No i następuje kurs kolizyjny gdzie oba zbliżające się obiekty mają pierwszeństwo. I co wtedy? Ma prawo władza jeden z nich usunąć siłą? Zbadajmy to.
Władza ustanowiła prawo, które robi z Frasyniuka łobuza - bo łobuzem jest ten, kto nie mając pierwszeństwa w ruchu tarasuje przejście. Meritum tego zdarzenia to zasady pierwszeństwa w ruchu. Kwestie ideologiczne, którymi ktoś uzasadnia nieprzestrzeganie zasad pierwszeństwa w ruchu nie mają kompletnie znaczenia. Nie chciałbym żyć w państwie, w którym ktoś kto nie ma pierwszeństwa przejścia wymusza je na mnie z powodów ideologicznych.
Kwestie mobilności, możliwości swobodnego przemieszczania się, są najważniejsze, nadrzędne - gdy nie są uporządkowane, to nie będzie porządku w żadnej innej kwestii. Mobilność jest ważniejsza niż Trybunał Konstytucyjny, czy nawet sama Konstytucja. Gdy ruch nie jest uporządkowany, to wszelkie prawo dotyczące Trybunału Konstytucyjnego będzie drugorzędne, bo po prostu sędziowie nie dojdą na rozprawę, bo ich ktoś zablokuje.
Blokowanie przejścia to łobuzeria do kwadratu. Moim zdaniem kogoś kto blokuje złośliwie ruch powinno być wolno zasiekać szablą na miejscu. Oczywiście wcześniej należy poprosić o odblokowania przejścia i zbadać czy blokujący nie jest chory czy może miał wypadek – jeśli blokada nie jest celowa, ale wynika z czynników losowych, to blokującemu należy pomóc, a nie go siekać.
Istotą problemów Frasyniuka są zasady ruchu drogowego, a w tym przypadku konkretniej: chodnikowego. Ruch drogowy jest w miarę dobrze uregulowany w Polsce (wielokroć gorzej niż wodny, ale zawsze coś), a ruch chodnikowy jest uregulowany beznadziejnie. Ale oczywiście formalne zasady ruchu wszelkich sytuacji nie uregulują. Stąd w prawie morskim jest wprost napisane, że "dobra praktyka morska" jest najważniejsza i czasem może być ważniejsza niż wszelkie przepisy.
Na lądzie nazywa się to przyzwoitością, czy też kulturą – na przykład polega to na tym, że w drzwiach przepuszcza się kobietę, albo, że wychodzący ma pierwszeństwo przed wchodzącym, albo, że idący powinien ominąć leżącego, albo przeskoczyć, a nie go zdeptać, ale gdy leżący kładzie się złośliwie, chcąc blokować, tak, że nie da się go ominąć lub przeskoczyć, to przyzwoitość nakazuje go zdeptać.
Niemniej nadal mogą wystąpić sytuacje nierozstrzygalne. Dlatego prawodawca słusznie wszędzie na świecie w kodeksie drogowym określił, że najważniejsze są polecenia kierującego ruchem - ważniejsze niż światła, znaki i zasady ogólne. Ważniejsze nawet niż przejazd pojazdów uprzywilejowanych.
Póki nie ma kierującego ruchem, może dochodzić do sytuacji niejednoznacznych - ale gdy jest, jego polecenia są najważniejsze. I nawet jak na chodniku nie jest to tak precyzyjnie uregulowane, to należy przyjąć, że zasady przyzwoitości są przenaszalne - z drogi na chodnik. Więc polecania policjanta na chodniku, który rozwiązuje sytuacje konfliktowe związane z przejściem dwóch podmiotów poruszających się kursem kolizyjnym, są priorytetowe.
Chuliganem, pozbawionym przyzwoitości chamem, jest ten, kto nie posłucha poleceń kierującego ruchem policjanta dążącego do rozładowania korka. Frasyniuk wykazał się właśnie takim chuligaństwem. W normalnym, zdrowym, wolnościowym społeczeństwie kogoś takiego, kto uporczywie i złośliwie tamuje ruch, należałoby zasiekać szablą. W USA takich szkodników bez skrupułów odstrzeliwują.
Wolność jest stopniowalna - wolność przemieszczania się stoi na szczycie wszelkich wolności. Nie ma żadnych innych elementów wolności, gdy nie ma wolności przemieszczania się. Frasyniuk narusza celowo pryncypia naszej cywilizacji, której mobilność to podstawa. Dlatego zasługuje na potępienie.
Frasyniuk, Lepper – jeden pies. Obaj niech słusznie pozostaną symbolami chaosu i destrukcji. A to, że obaj zostali wykreowani przez służby specjalne, to kwestia drugorzędna. Czy sami chcieli, czy im kazano – nie ma znaczenia. To diskordianie, których cel ograniczający mobilność jest zły - ich intencje są nieważne.  Służby ich wykreowały, to i służby pogrzebią. 


Grzegorz GPS Świderski



Tagi: gps65, wolność, mobilność, Frasyniuk, demonstracje, ruch drogowy, pierwszeństwo, zasady ruchu

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka