To co się aktualnie dzieje w kwestii walki z epidemią powodowaną przez koronawirisa imo wyraźnie pokazuje, że projekt zwany Unią Europejską nie zdaje egzaminu.
Niestety... Ale wygląda na to, że Unia Europejska potrafi angażować znaczne siły i środki w politykę abstrakcyjną: inżynierię społeczną (LGBT itd) lub klimatyczną (CO2 etc.).
Tak w tych kwestiach Una Europejska wypracowała już wiele "sprawnych/sprawdzonych" europrocedur. Ogniska homofobii są w UE tłumione w zarodku. Wszelkie nieliberalne trendy w polityce szybko są kierowane do kwarantanny. Profilaktyka w emisji CO2 jest sztandarowym osiągnięciem euroburokracji.
Niestety żadne z tych wiekopomnych osiągnięć UE nie sprawdza się natomiast w próbach opanowania epidemii, która bezpośrednio zagraża życiu i zdrowiu ludzi. Rządy muszą eksperymentować z własnymi procedurami. I w sumie dobrze, że nasz rząd (wreszcie mamy taki rząd) nie czeka na wytyczne z Brukseli. Bo gdyby czekał to by się pewnie nie doczekał...
I tak aby jakoś sobie poradzić musimy wracać do rozwiązań znanych sprzed akcesu do UE. I nawet na granicach najlepiej jest przywrócić stan taki jaki był zanim związaliśmy się z Unią Europejską.
Może dobrze, że nasz rząd w kwestiach bezpieczeństwa stawia na dobre relacje z USA. Bo na UE to raczej nie ma co liczyć... Ten projekt nie radzi sobie nawet z najazdem migrantów z Bliskiego Wschodu. Dlatego miejmy nadzieję, że zobowiązań sojuszniczych w Europie sprawdzać nie będziemy musieli.
