Jak w obecnej sytuacji złapać władzę na haczyk, z którego nie będzie mogła się zerwać?
Ano żądać czegoś co w ostateczność i tak da wynik wskazujący na to, że władza ta się nie sprawdza lub ma tendencje totalitarne.
- Jak władza nie ulegnie żądaniom i w maju odbędą się wybory prezydenckie to się ją oskarży o nadużycie sytuacji, w której opozycja nie mogla prowadzić kampanii.
- Jak za np. dwa tygodnie lub za miesiąc rząd jednak będzie musiał wprowadzić któryś ze stanów nadzwyczajnych i majowe wybory się nie odbędą to opozycja będzie mogła krzyczeć, że oni już wcześniej się tego domagali.
- Rzad wprowadza stan wątkowy lub stan klęski i... wybory nie mogą się odbyć wcześniej jak 3 miesiące po jego odwołaniu (art. 228 Konstytucji). No i załóżmy, że mamy do końca maja taki stan nadzwyczajny... Tak na krótko, tylko do końca maja. I wybory mamy nie wcześniej jak we wrześniu.
Tylko kto dziś zagwarantuje, że już po 2 miesiącach będzie na tyle bezpiecznie by znieść ograniczenia staniu nadzwyczajnego?
Kto zagwarantuje, ze we wrześniu będzie właściwa atmosfera do przeprowadzenia kampanii i wyborów?
Nikt tego dziś nie wie... Ale opozycja już wie, że jakie by rząd nie przyjął rozwiązanie to i tak będzie miała za co go krytykować.
A tak przy okazji...
Czy w obecnej sytuacji można w zgodzie z Konstytucją przekładać termin wyborów prezydenckich bez uzasadnienia jakim jest wprowadzenie stanu nadzwyczajnego (wyjątkowego lub klęski żywiołowej)?
Komentarze