Czy o relacjach polsko-niemieckich można normalnie? Czy w dyskusji o tym jak jest między nami a Niemcami musi występować albo lokajstwo, albo histeryczne: "Niemcy mnie biją"?
"Nie wojujmy z Niemcami bo to zaszkodzi naszej gospodarce..."
Teza godna lokaja. Nie drażnijmy Pana, który nam daje pracę i pozwala sobie służyć. Przecież Niemcy nie inwestują w Polsce dlatego, że chcą być dla nas dobrzy. Oni mają też w tym interes. Inwestują by na tym zarobić - dla siebie. A czy przy okazji my na tym zarobimy to już wiele od nas samych zależy. Czy ustawimy się w roli lokaja (we własnym kraju). Czy też w roli partnera dla niemieckich inwestorów.
Bo będzie wojna
Szczyt, szczytów w dążeniu do ogłupienia to histeryczne reakcje na sugestię, że Polska mogłaby się domagać od Niemiec reparacji za straty poniesione podczas wojny. Wojny rozpętanej przez nazistowskie Niemcy.
To, że Polska podejmuje dyskusję historyczną nie oznacza jeszcze, że ktoś ty chce wojować z Niemcami. Nie oznacza to też chęci upokorzenia lub ukarania Niemiec. Po prostu do tej pory nie mogliśmy (nie ze swojej winy) takiej dyskusji prowadzić. Bo to inni mieli za nas decydować. Gdy już możemy (My i Niemcy) sami o tym ze sobą rozmawiać to zwyczajnie należałoby oczyścić atmosferę we wzajemnych relacjach i ten temat też przerobić. Tak jak między sąsiadami, którzy różne wspomnienia z tego sąsiedztwa mają.
Wanda nie chciała...
Czasem jakaś panienka pozna chłopaka. Zwiąże się z nim... A on po czasie okaże się być innym niż ona myślała. I co robi taka panienka? Ano często ucieka do matki aby się wyżalić, wypłakać.
I czasem mam niestety wrażenie, że Polska oraz polska opinia publiczna jest traktowana jak taka "mamusia", której można się wyżalić bo: Niemcy mnie biją, Brytole to rasiści i takie tam podobne. Ale jak się już opuściło "mamusię" to niestety trzeba się liczyć z tym, że za granicą nie będzie taj jak u "mamusi". To co w Polsce jeszcze uchodziło już za granicą może wywoływać np. reakcję tamtejszych organów, które chcą by to gość z Polski dostosował się do miejscowych praw, zwyczajów.
Nawet w przypadku głosów, że: "Niemcy odbierają nam dzieci" mam czasem wątpliwości. Sam już nie wiem jak to z tym odbieraniem dzieci przez Niemców jest. Bo i Niemcy mają problem z tym, że im liczba sierot społecznych pod opieką Jugendamtów znacząco wzrasta, a z drugiej strony liczba chętnych do adopcji dziecka, zwłaszcza obcego, wyraźnie spada.
Adopcja w Niemczech - ciekawe statystyki
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka