Trucker hiob Trucker hiob
389
BLOG

Przepis na Dobre Święta, czyli Adwentowy blog - nareszcie w domu

Trucker hiob Trucker hiob Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Ostatni odcinek mojej ostatniej podróży w tym roku to krótka trasa z Pensylwanii do Północnej Karoliny. Niecałe tysiąc kilometrów. A cała podróż, z Charlotte do Oregonu i przez Nowy Jork do domku wyniosła trochę ponad dziesięć tysięcy kilometrów i zajęła mi dwanaście dni.

 

Image Hosted by PicturePush

Parę widoczków z miasteczka Hamburg w Pensylwanii. Typowa architektura dla tej części Stanów Zjednoczonych, połączenie  stylów spotykanych w Niemczech, skąd zapewne pochodzili imigranci zakładający tę mieścinę z możliwościami, jakie dają dostępne tu i popularne materiały budowlane.

 

Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush

W nocy widać, że te regiony Ameryki to już nie są puste przestrzenie, prerie zachodnich stanów. Tutaj i w nocy można utknąć w potężnym korku.

 

Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush

A po rozładunku, jeszcze przed świtem, króciutki skok do domu i… zaczyna się moje świętowanie. Choinka już ubrana. Wiem, wiem… "Zamerykanizowałem się". Ale skoro kupiona już dwa tygodnie temu, bo wtedy harcerze z naszej parafii nam ją dostarczyli, to trzeba było ją ubrać, póki jeszcze zielona i pachnie świeżym lasem. Będzie stała co najmniej do Trzech Króli. Na pewno będzie ostatnią, jaką  zobaczą sąsiedzi wyrzuconą przed dom. Niektórzy z sąsiadów wystawią swoje już w dzień Bożego Narodzenia wieczorem.

 

Image Hosted by PicturePush

 

Dom… W angielskim języku mamy dwa słowa, synonimy, a jednak mające zupełnie inny "smak" i treść. House i home. "House" to po prostu budynek, ale "home" to coś znacznie więcej. "Home" to ogień na kominku, to uderzenie starego zegara. To nasz stary Misiu, który już trochę ślepy, całkiem głuchy, ale gdy wreszcie się zorientuje, że wróciłem do domu, cieszy się jak szczeniak przez całe pół minuty, po  czym przestaje na mnie zupełnie zwracać  uwagę, jakby nie zauważając, że mnie nie było w domu niemal dwa tygodnie. W końcu to nie ja mu daję jeść, więc wie, że nie warto specjalnie się mną przejmować. Te pół minuty radości to jest akurat w sam raz.

 

Image Hosted by PicturePushImage Hosted by PicturePush

Dom to zapach chleba, który upiekła moja kochana żona specjalnie dla mnie. Chleba, dzięki któremu adwentowy post staje się wręcz ucztą. Chleb, za którym się tęskni i który się śni po nocach, gdy człowiek jest  w drodze, daleko od domu i daleko od bliskich.

Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush

Pojutrze ostatnia niedziela Adwentu. "Polska Niedziela" w naszym mieście. Jedna z dwóch, gdy mamy polskiego księdza. W tym roku ponownie przyjedzie ojciec Piotr Blajer, franciszkanin z Waszyngtonu, który poprzednio był w Ziemi Świętej i który pomógł mi w tłumaczeniu Listu św. Bazylego dotyczącego przyjmowania Komunii Świętej w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.

 

Tym razem będziemy mieć po raz pierwszy prawdziwy Mszał Rzymski i Lekcjonarz Mszalny, dzięki hojności ojca Placyda Konia z Cleveland. Ojciec Placyd, polski franciszkanin, który sam kilkakrotnie był już u nas odprawić Mszę i spowiadać rodaków nie znających angielskiego, zakupił sam dla naszej społeczności Mszał i kilka Lekcjonarzy. Serdecznie dziękujemy!

 

Image Hosted by PicturePush

To już koniec podróży. Następna taka za rok. Opis tej sprzed sprzed roku  TUTAJ. Może tamta była nawet bardziej dramatyczna, niż tegoroczna, ale wcale mi w tym roku nie brakowało tego strachu, że nie zdążę na Święta. Cieszę się także, że zdążyłem na ostatnią Niedzielę Adwentu.

 

I na koniec przepis na dobre święta. Był już rok temu, ale dobre przepisy mają to do siebie, że co roku je stosujemy. Zatem nic nie stoi  na przeszkodzie, by go zastosować w tym roku ponownie:

 

Składniki: 50 dag modlitwy, 1 kg wiary w Pana Jezusa, 20 dag oczekiwania, 20 dag radości, 12 dag życzliwości, 1 spowiedź, 1 dag miłości oczyszczonej, 2 łyżki ofiarności. Przepis: Modlitwę wymieszać z miłością oczyszczoną i wiarą, zrobić zagłębienie i wlać życzliwość. Zagnieść ciasto i rozwałkować na grubość około 3 mm. Wycinać kształty jakie kto potrafi i lubi. Ciastka piec w nagrzanym miłością, dobrocią i ciepłem piekarniku – przez około 10 minut. Po paru dniach można je dowolnie ozdabiać dobrymi uczynkami.

 

Przepis chyba dla niektórych trudny, ale każdy z nas powinien go spróbować. Może na początku nam wyjdzie zakalec, ale jeżeli będziemy wytrwale próbować, za którymś razem na pewno nam wyjdzie coś wspaniałego. Zwłaszcza, gdy je przyozdobimy dobrymi uczynkami. Czego sobie i Wam życzę. Wszystkiego dobrego!

 

Wesołych, radosnych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!

 

Piotr Jaskiernia z rodziną.

Nazywam się Piotr Jaskiernia, mam 61 lat i od wielu lat mieszkam w Stanach. Z zawodu jestem "truckerem", kierowcą. Moim hobby jest apologetyka, a moją pasją nowa ewangelizacja. Zawsze szukam nowych dróg, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do kolejnych osób, stąd moja obecność tutaj. AUDYCJE RADIOWE, PROGRAMY TV I ARTYKUŁY PRASOWE Z MOIM UDZIAŁEM: KLIK Moje FORUM: www.katolik.us Zapraszam. Kontakt.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości