hrPonimirski hrPonimirski
403
BLOG

Co to jest "praworządność"? – czyli prawo Godwina rozszerzone

hrPonimirski hrPonimirski UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Podejrzewam, że jak w filmie Miś, nikt nie wie, więc nikt nie zapyta. Jednak min. Czaputowicz popsuł zabawę i zapytał. Było to po słowach Franca Timermansa, który powiedział ni mniej ni więcej – "no to mamy kompromis, wy sobie tam róbcie, a my wam potem potem powiemy, czy jest OK". Na co pan minister, że my z góry chcemy wiedzieć, jakie są oczekiwania. Ale to już było ponad intelektualne możliwości Franca, no albo on robi tak specjalnie, żeby móc nas krytykować. Albo też poważniejsze siły zatrudniły takiego faceta, bo taki nieogarnięty człowiek akurat nie będzie miał skrupółów, że coś robi nie tak. (Jak ktoś oglądał wczoraj film o Smoleńsku, to ta dziennikarka – tylko do kwadratu. Jej przełożony, cośtam jej powiedział ona od razu to łykała.) Bo żeby do głosu doszło sumienie, najpierw trzeba rozumieć, co się robi.


Jeśli zdefiniujemy sobie grupę abelową – jako zbiór (np. liczb) z działaniem i to działanie jest łączne, istnieje element neutralny, którego działanie nie zmienia innego elementu i istnieje element odwrotny i dodatkowo działanie jest przemienne. To możemy łatwo sprawdzić, że zbiór liczb rzeczywistych z dodawaniem stanowi grupę abelową. (a+b)+c=a+(b+c) – więc działanie "+" jest łączne. Zero (0) jest elementem neutralnym a+0=a (dla każdego "a"). Element odwrotny jest -a.

I dodatkowo działanie jest przemienne a+b=b+a. (Chyba, że o czymś zapomniałem i coś przekręciłem. Nie jestem zawodowym matematykiem, po prostu wziąłem losową definicję matematyczną z losowej książki, żeby pokazać, że jak jest ścisła definicja łatwo sprawdzić warunki).


Ja od kilku miesięcy słyszę, że Polska nie jest krajem praworządnym i nie wiem, co to znaczy. Franc wspomniał coś, że musi istnieć trójpodział władzy. OK – to Polska jest krajem praworządnym, bo istnieje władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. A chyba nie ma jakiś eurowytycznych jakie są relacje pomiędzy wladzami. I chyba nie ma sensownej definicji...

Wiki (jako last resort)podaje, że władze muszą być oddzielnymi ciałami i podaje 2 koncepcje - tę od Monteskiusza (ale i od naszego ulubionego Locke'a):

"Monteskiusz, zainspirowany dziełami Locke'a, w swoim dziele O duchu praw stwierdził, że posiadanie władzy skłania do jej nadużywania i łamania praw obywatelskich. Warunkiem zachowania wolności politycznej obywateli jest podział władz między różne, niezależne, wzajemnie dopełniające, hamujące i kontrolujące się podmioty"

Czyli jak parlament będzie kontrolował sądy wg nowej ustawy to chyba dobrze.

I cytat z samego Monteskiusza (za wiki):

"Kiedy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele władza prawodawcza zespolona jest z wykonawczą, nie ma wolności, ponieważ można się lękać, aby ten sam monarcha albo ten sam senat nie stanowił tyrańskich praw, które będzie tyrańsko wykonywał..."

I dalej wiki pisze, że władzę wykonawczą miałby sprawować monarcha.

No i tu dochodzimy do sedna, że to co wymyślił Monteskiusz jest zupełnie bez sensu. Nie miało to kompletnie sensu, kiedy to pisał i nie ma sensu to dziś. Dziś nie ma to sensu, bo w dawnych czasach monarcha stał w opozycji do parlamentu – więc faktycznie te dwie władze mogły sie kontrolować – natomiast dziś władza często pochodzi od jednej partii. W czasach Monteskiusza to co napisał też nie miało sensu, bo jak doprowadziły nas rozważania o rewolucji antyfrancuskiej – król musiał tak czy siak w wielu przypadkach pytać się albo swoich wasali albo potem stany o zgodę. Więc Monteskiusz nie wymyślił nic nowego.

Wiki dalej staje na wysokim poziomie i konkluduje:

"Współcześnie z tej koncepcji wyprowadza się następujące wnioski: władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza są wyodrębnione i sprawowane przez osobne organy państwowe, łączenie kompetencji organów i stanowisk różnych władz jest niedopuszczalne, władze te mają wzajemnie oddziaływać na siebie i się hamować. Jednak postulaty podziału i równości władz są trudne do ścisłego przestrzegania."
Czyli nawet wiki przyznaje, że trójpodział władz nie jest możliwy.

Franc wspomniał też, że równouprawnienie jest ważnym składnikiem praworządności. Co ciekawe chodzi o zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn – ale tylko jeśli chodzi o sędziów (jeśli dobrze pamiętam). Więc a) czy te kobiety są zadowolne z takiej praworządności, że będa musiały dłużej pracować i b) co to za praworządność jak nie dotyczy wszystkich kobiet?

Na razie sam Franc dochowuje norm równouprawnienia, bo zachowuje się, jak (stereo)typowa kobieta. Czegoś chce a facet musi się domyślić. I strzela focha, że się nie domyśla. Może sprawę, by po prostu rozwiązał bukiet kwiatów.

Słyszałem, że rząd może cośtam odpuścić w ustawie. To bardzo niebezpieczny precendens, bo będziemy musieli wszystko negocjować. I podejrzewam, że ustawy będą pisane "na wyrost", żeby potem rząd mógł gdzieś ustąpić. Tu znów odwołam sie do Misia– powinniśmy obwieścić Unii: "To jest nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo".
Znów za wiki: "Praworządność – w szerokim, opisowym sensie jest to przestrzeganie. Praworządne jest państwo czy społeczeństwo, w którym normy prawne są powszechnie przestrzegane..."

Tylko co to znaczy? Że całą władzę ma parlament, bo to on tworzy prawo? No to, parlament się wypowiedział.
Swoją drogą definicja ta jest jeszcze bardziej mętna niż definicja antysemityzmu a co za tym idzie nazwanie jakiegoś kraju niepraworządnym jest kolejną odsłoną prawa Godwina:

"Wraz z trwaniem dyskusji w Internecie prawdopodobieństwo użycia porównania, w którym występuje nazizm bądź Hitler, dąży do 1 " (za wiki, oczywiście)

Czyli jak komuś brakuje argumentów w dyskusji nazwywa drugą stronę nazistą, antysemitą, czy niepraworządną.

To jest jedyne rozsądne wytłumaczenie, że cała ta dyskusja jest niemerytoryczna. Inaczej okazałoby się, że abstrakcyjna matematyka wyższa (której przykład pokazałem), to bułka z masłem, w porównaniu z zawiłą definicją praworządności, której jak dotąd nie poznaliśmy.

"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka