Jack Mac Lase Jack Mac Lase
410
BLOG

Afrykański Pomór Świń - jakaś schizofrenia władzy

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Gospodarka Obserwuj notkę 2

image

W ostatnich dniach dochodzą nas alarmujące wieści z sektora rolniczego. "Gazeta Pomorska" z dzisiaj (17.07.2018) alarmuje:

"Porównywany do Andrzeja Leppera, Michał Kołodziejczak, protestuje właśnie wraz z rolnikami z lubelskiej wsi Dawidy. Chcą dowodów na obecność ASF w gospodarstwach, w których - jak podkreślają - są zdrowe świnie przeznaczone na ubój."

Portal topagrar.pl (z dzisiaj) dramatyzuje:

"W piątek zostało potwierdzone ognisko u kolegi. W sobotę wybili mu 30 loch z jednej z trzech siedzib stad jakie posiada. Teraz bez oczekiwania na wyniki badań chcą zabić resztę zwierząt z pozostałych dwóch siedzib – relacjonuje na gorąco jeden z uczestników blokady. – On tam od ponad 50 lat ma hodowlę zarodową i zwierzęta o wysokim potencjale genetycznym, w sumie będzie ponad 1500 świń! I tak bez objawów i wyników je zabić?! Na to naszej zgody nie ma!

Nie zabijajcie zdrowych zwierząt!

W Dawidach w powiecie parczewskim w niemal każdym gospodarstwie utrzymywane są świnie. Po przeprowadzeniu perlustracji powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie podjął decyzję o wybiciu świń w stadach liczących od 1 do ok. 100 świń w 4–5 gospodarstwach. Po wczorajszym proteście urzędnicy odstąpili od likwidacji stad. Dzisiaj wrócili z posiłkami. Na miejscu jest 9 radiowozów policji!"

Interia - biznes z wczoraj (16.07.2018) informuje:

"Wirus ASF zapowiada koniec z polskim schabowym

Dalsze rozpowszechnianie się wirusa ASF może oznaczać prawdziwą katastrofę gospodarczą dla Polski. Sytuacja związana z afrykańskim pomorem świń jest bardzo niepokojąca, ponieważ praktycznie w każdym tygodniu obserwujemy nowe ogniska choroby."

Ale też podaje pozytywne wieści ze świńskiego odcinka:

"Choroby, która jest całkowicie obojętna dla człowieka"

I druga pozytywna wiadomość:

"Zmniejszyć ryzyko przedostania się choroby miały kontrole gospodarstw z trzodą chlewną. Służby weterynaryjne muszą ich odwiedzić ok. 200 tys., jednak w ciągu dwóch miesięcy udało się skontrolować zaledwie kilka tysięcy.Przyczyną opóźnień jest zła sytuacja w Inspekcji Weterynaryjnej. Jeżeli nie nastąpi szybka poprawa sytuacji kadrowo-finansowej, kontrole mogą potrwać nawet 10 lat. Wirus afrykańskiego pomoru świń nie będzie tyle czekał - podkreśla Witold Katner z Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej."

Czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Skoro choroba nie jest szkodliwa dla człowieka, to dzięki niskim pensjom i brakom kadrowym funkcjonariusze państwa nie wybiją wszystkich świń.

​Postanowiłem coś więcej dowiedzieć się o chorobie. Jest mnóstwo artykułów w internecie na temat afrykańskiego pomoru świń (ASF). W pierwszej kolejności sięgnąłem do Wikipedii, gdzie znalazłem, że:

"Leczenie: Zabronione z urzędu, ze względu na duże ryzyko rozprzestrzeniania się choroby"

I dalej:

"Zwierzęta chore i podejrzane są zabijane."

Ciekawe przemyślenia urzędnika - naukowca podaje portal farmer.pl:

"Zdaniem naszego rozmówcy możliwe jest, że choroba była obecna w stadach na Podlasiu już od dawna, tylko nikt nie zdawał sobie z tego faktu sprawy. Możliwe także, że część zwierząt wytworzyła odporność na działanie wirusa. Wbrew pozorom byłoby to bardzo niebezpieczne:– Pojawia się pytanie, jak to się dzieje, że sprzedawane są pozornie zdrowe prosięta, które następnie stają się źródłem zakażenia? Możliwe są dwie opcje: albo zwierzęta zostały sprzedane w okresie inkubacji choroby (co jest raczej mało prawdopodobne), albo pochodzą one ze stad, które wytworzyły pewną odporność na działanie wirusa. U takich zwierząt mogła wystąpić podkliniczna postać choroby, nie dająca żadnych wyraźnych objawów. Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko, takie zwierzęta mogą bowiem bez kontroli siać chorobę w stadach nie posiadających tej odporności. Dopóki wirus zabija świnie, sam się redukuje. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy przestaje zabijać zwierzęta – tłumaczy doktor Paweł Wróbel."

Czyli świnie, które w sposób naturalny same wytworzyły w sobie odporność na wirusa są problemem według doktora Pawła Wróbla. No ładnie. Ludzie, jak już wiemy, też są odporni na wirusa ASF. A jak podaje wyżej cytowana Wikipedia:

"Nosicielem pośrednim wirusa może być też człowiek."

​Czyli ludzi też powinno się zabijać?

Jak nas poinformował "wybitny polski naukowiec" dr Paweł Wróbel uzyskanie przez świnie naturalnej odporności jest złe, bo same nie będą chorować, ale będą zarażać inne nieodporne świnie, Ciekawa logika, może i jest tam jakaś racja. Ale jak podaje portal warchlaki.com.pl:

"Naukowcy z angielskiego Pirgright Institute usunęli gen wirusa, który odpowiada za infekowanie układu odpornościowego zwierzęcia. Wirus może się nadal rozmnażać, ale przebieg choroby jest znacznie łagodniejszy. Wszystkie świnie zaszczepione zmodyfikowanym wirusem przeżyły i miały jedynie łagodne objawy choroby. Zarażenie zwierząt właściwym wirusem ASF było dla nich znacznie mniej śmiertelne. Trwają prace nad dalszą modyfikacją genetyczną wirusa w celu jeszcze większego zmniejszenia objawów choroby po podaniu szczepionki."

Jak to? Przecież świnie odporne na ASF są szkodnikami, do czego usiłował nas przekonać doktor Paweł Wróbel, bo zarażają nieodporne świnie. Czyżby świnie zaszczepione szczepionkami produkowanymi przez światowe koncerny już nie powodowały zakażeń? Szczerze w to wątpię, ale będą to "dobre" świnie, bo zaszczepione. Kasa będzie wpłacona koncernowi, więc wszystko będzie w porządku. Wszyscy hodowcy świń będą musieli płacić haracz koncernom farmaceutycznym.

Ale to jeszcze nie ostatnie słowo światowego biznesu żywnościowego i wielkiej farmy. Portal tygodnik-rolniczy.pl podaje radosną nowinę:

"W szkockim Roslin Institute należącym do Uniwersytetu w Edynburgu wyhodowano świnie odporne na afrykański pomór świń, dzięki wprowadzonemu do ich genomu genowi guźca. Guźce są podatne na infekcję wirusem afrykańskiego pomoru, ale ich odpowiedź immunologiczna na wtargnięcie wirusa nie jest tak gwałtowna jak u świń i nie doprowadza do upadków tych zwierząt.

Nowonarodzone prosięta z genem odporności na ASF to pierwsze zwierzęta zmodyfikowane genetycznie i hodowane komercyjnie w Wielkiej Brytanii. Profesor Whitelaw z Roslin Institute stwierdził, że genetycznie zmodyfikowane świnie wyglądają zupełnie normalnie i są zdrowe, a wprowadzone geny guźca nie są oznaczone żadnym markerem ani nie są wprowadzane do organizmu świń przez jakikolwiek wektor. Prosięta urodziły się na odizolowanej farmie pod Edynburgiem. Badania nad zmodyfikowanymi zwierzętami będą kontynuowane w 2016 roku. "

No proszę, a te zmodyfikowane świnie nie będą roznosić wirusów ASF? Z pewnością będą, a więc polskim rolnikom pozostanie szczepić świnie, albo kupować odporne - genetycznie zmodyfikowane. Podejrzewam, że te genetycznie zmodyfikowane świnie nie będą łatwo się rozmnażać i trzeba będzie coś od koncernów dokupić, żeby mogły się rozmnożyć. Albo tylko te koncerny będą miały licencję na rozród i będą sprzedawać rolnikom warchlaki do chowu.

Zobaczmy jaka pokręcona jest logika światowych służb weterynaryjnych i naukowców (bo ASF, to nie tylko problem Polski). Świnie, które same nabywają odporność na wirusa ASF są złe i należy je wybić, ale te zaszczepione, czy genetycznie zmodyfikowane, mimo, że też roznoszą wirusa, są już dobre.

Moim zdaniem, skoro nawet Główny Inspektorat Weterynarii przyznaje, że ASF nie jest groźne dla człowieka i z powyższych rozważań wiemy, że świnie same nabywają odporność na wirusa, to powinno się maksymalnie rozmnażać odporne świnie i pozwolić zdechnąć tym chorym, lub ubić je w ostatniej fazie choroby, a ich mięso rzucić na rynek w cenie np. 5 razy niższej niż zdrowego mięsa. Oczywiście z odpowiednim oznaczeniem. Domyślam się, że znajdzie się bardzo wielu chętnych na to mięso. Sam bym to mięso kupował. Portal money.pl twierdzi, że:

"Z opracowania wynika m.in, że stopa ubóstwa dochodowego osób 50+ należy w Polsce do najwyższych w Europie. Dotkniętych tym typem ubóstwa jest 27 proc. osób z tej grupy wiekowej. ... Odsetek Polaków, którzy deklarowali, że trudno jest im "związać koniec z końcem", wyniósł ok. 60 proc."

Czyli duża ilość taniego mięsa rzucona na polski rynek podniosłaby zdecydowanie poziom zdrowia naszego społeczeństwa. Oczywiście nasi decydenci wolą zniszczyć to mięso niż dać biednym ludziom, chociaż jest nieszkodliwe. Domyślam się, że gdyby zostawić hodowle trzody chlewnej w spokoju, to u nas dużo szybciej wytworzyłaby się rasa świń odpornych na ASF niż w angielskim Pirgright Institute wytworzą i opatentują szczepionkę, czy naukowcy ze szkockiego Roslin Institute należącego do Uniwersytetu w Edynburgu wyhodują i opatentują genetycznie modyfikowane świnie odporne na ASF. Ale oczywiści wielkim tego świata nie w smak jest, żeby natura sama zadbała o siebie i wytworzyła świnie odporne na ASF, bo tego opatentować nie da i nie można uzależnić od siebie milionów rolników z całego świata. Dlatego marionetki, które są u nas u władzy i w instytucjach sanitarnych, na rozkaz swoich mocodawców z dalekiego świata, każą mordować bez sensu nasze świnie, żeby przez przypadek same się nie uodporniły na ASF. Gdybyśmy wyhodowali świnie odporne na ASF bylibyśmy światowym potentatem w tej branży i eksportowalibyśmy je na cały świat. W zaistniałej sytuacji macherom z Wall Street, City of London i wielkiej farmy mnóstwo pieniędzy przeszłoby koło nosa, na co nie mogą się nigdy zgodzić. A przede wszystkim utraciliby część władzy nad ludzkością, bo afrykańskim pomorem świń nie mogliby wywoływać niedoborów mięsa w różnych rejonach świata. 

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka