Bekart Bekart
2672
BLOG

Różaniec i martwe dzieci

Bekart Bekart Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

Obrzydliwy fotomontaż, który umieścił na swoim Facebooku Kijowski został powielony m.in. Wirtualną Polskę. Za plecami ludzi modlących się na plaży w ramach akcji Różaniec do Granic “artysta” wmontował zdjęcie martwego, 3-letniego dziecka.



Ciało 3 - letniego Aylana Kurdi zostało wyrzucone na brzeg morza w Turcji w listopadzie 2015 roku. Podróż, którą wraz z rodziną miał odbyć do Kanady, skończyła się już na pierwszym etapie - 30-kilometrowej przeprawie na grecką wyspę Kos.


Zwolennicy masowej migracji bardzo szybko zwęszyli okazję. Fotografia martwego dziecka na plaży miała dać do myślenia wszystkim, którzy wyrażali obawy związane kryzysem migracyjnym, a właściwie wszystkim, którzy ośmielali się myśleć inaczej. Najważniejsze, jak to zawsze w przypadku współczesnej lewicy, było jak najszersze rozdystrybuowanie winy. Winni byli oczywiście Kanadyjczycy, którzy wcześniej odmówili rodzicom Aylana prawa pobytu. Kanadyjscy politycy od razu zresztą weszli w rolę, kampania wyborcza zamieniła się w konkurs samobiczowania za śmierć, która wydarzyła się tysiące kilometrów od brzegów Kanady.


Ale winę można było rozrzucić dużo szerzej, winne były rządy, które na swoich granicach stawiały płoty. Winni byli europejscy tubylcy, którzy nie robili wystarczającej ilości miejsca dla islamskiej imigracji, obawiając się, że kraje i kultury w których się wychowali przestają być tym czym były, być może na zawsze. Winna była europejska kultura, rasistowski katolicyzm ( z wyjątkiem hołubionego przez obóz postępu papieża Franciszka).


Teraz, jeśli rozumiem intencje artysty, Kijowskiego i kogo tam jeszcze, mamy pomyśleć czy przypadkiem ludzie, którzy wspólnie wypowiadali słowa modlitwy “módl się za nami grzesznymi” też nie są za śmierć dziecka ( wszystkich innych dzieci ginących w trakcie nielegalnej imigracji) w jakiś sposób odpowiedzialni. Oczywiście, że są, odpowie Kongregacja Nauki Wiary pod przewodnictwem Kijowskiego, Kuźniara i Młynarskiej, ponieważ są złym katolicyzmem, zaściankowym, wsobnym, nie kochającym bliźniego tak jak trzeba czyli tak jak Kijowski, Kuźniar i Młynarska kochają samych siebie.


Logiki szukać tu nie należy, bo kluczem jest moralne i emocjonalne wzmożenie, a jak ginie 3-letnie dziecko, to wzmóc się można już bardzo i właściwie na nic nie trzeba się oglądać. Jest to swoją drogą interesujące jak jedna część społeczeństwa ( czyli światli zwolennicy imigracji) stawia pod pręgierzem inną część społeczeństwa ( czyli złych katoli) w sprawie, z którą żadna z nich nie ma absolutnie nic wspólnego. Jakby nawalanie dyskursywną pałą katola, zaściankowca i zabobonnika w jakiś sposób zwiększało szansę Aylana na przeżycie i w ten sposób wynosiło Kuźniarów, Kijowskich i Młynarskie między anioły. Jest to kompletnie bez sensu, ale ma wielką siłę bo wychodzi na to, że ci co nie chcą imigracji są zwolennikami śmierci 3-letniego dziecka.


Ten terroryzm emocjonalny jest jednak zabójczy. Gdyby nie on, nie doszłoby do tragicznej w skutkach decyzji Merkel. Pani kanclerz na początku tłumaczyła racjonalnie, że “nie można przyjąć wszystkich”, ale zrobiła błąd - mówiła to na żywo stojąc obok kilkunastoletniej, łkającej dziewczynki z Libii. Walono więc w Merkel, że jest “zimną rybą” i robotem, słupki poszły w ruch i pani kanclerz zamieniła się w matkę wszystkich uchodźców.


Topienie w winie ma długie tradycje, lewica się w nim wyspecjalizowała i uodporniła się na racjonalną argumentację. Np. Polak, który trafi do USA, dla polityki tożsamości jest po prostu “białym mężczyzną” tym samym odpowiada za niewolnictwo, rasizm itd. Nieważne, że nie dość, że nie miał on z niewolnictwem nic wspólnego, to jeszcze sam nosił niedawno PRL-owskie kajdany. I to on, a nie np. czarny syn bogatego dentysty cz prawnika, zawdzięcz wszystko “priwiledżowi”. Przypomina mi to anegdotę o Amerykanach u Arafata. W latach 90-tych ubiegłego wieku amerykański dziennikarz przeprowadzał z nim wywiad. Rozmowa została przerwana przez współpracownika przewodniczącego, który wszedł do pokoju mówiąc “przybyła amerykańska delegacja”. Dziennikarz, któremu nos podpowiedział, że być może jako pierwszy dowie się o jakiś negocjacjach amerykańsko - palestyńskich zapytał o tożsamość Amerykanów. Jassir Arafat spoglądając na swojego współpracownika odrzekł “To jest grupa Amerykanów, która podróżuje po krajach arabskich i przeprasza za krucjaty” - po czym obydwaj wybuchnęli śmiechem.


Choć, tak jak pisałem, racjonalne argumenty nie odgrywają tutaj większej roli, warto zastanowić się nad rzeczywistą odpowiedzialnością za śmierć Aylana, zauważając, że o tym właściwie się nie mówi. Zaczynając od przewoźników, którzy biorąc ponad 5 tyś USD od rodziny chłopca wsadzili ich, wraz z kilkunastoma osobami, na dmuchany ponton, mogący przewieźć góra 8 osób. To, że ludzie wyruszają w morską podróż na niemalże zabawkowych pontonach spowodowane jest także tym, że organizacje rządowe i pozarządowe odławiają ludzi z wody, co sprawia, że nielegalni przewoźnicy w ogóle nie martwią się o bezpieczeństwo przewożonych, wystarczy, że dostarczą ich kilka kilometrów od brzegu. Te same organizacje pozarządowe rozprzestrzeniają wśród uchodźców ulotki, informujące co należy zrobić gdzie, jak załatwić azyl i de facto zachęcające do podjęcia imigracji. Powiedzmy wreszcie o Angeli Merkel, która wypowiadając słynne “Damy radę!” wzięła na siebie odpowiedzialność za tych, którzy jak rodzina Aylana, rady nie dali.


Hejt skierowany w stronę uczestników akcji “Różaniec do Granic” jest na szczęście nieporównywalny z milionową rzeszą modlących się ludzi. Musimy mieć się jednak na baczności, bo na zachodzie proporcje są odwrotne, to wierzący trzymający w dłoniach różaniec należą do zakrzykiwanej mniejszości.


Ta modlitwa pokazała też bogactwo, którego nie wolno nam utracić. To czego nigdy nie zrozumieją progresiści, to fakt, że mądrość płynąca z tradycji, z podtrzymywania duchowej wspólnoty jest nieporównywalna do najświatlejszych dyrdymałów z broszury jakiegoś Sorosowskiego NGO-sa. Ludzie modlący się mają w sobie pokorę, nie zatracili tego co Chantal Delsol nazywa “tragicznym wymiarem egzystencji”, rozumieją, że na świecie jest zło, a jego brak w naszym życiu należy traktować jako błogosławieństwo. W przeciwieństwie do nich głosiciele postępu wierzą w swoją wszechmoc. Gdyby tylko usunąć wszystkich katoli, rasistów, ksenofobów ludzie światli ocaliliby Aylana. Tylko jakoś mi się wydaje, że gdyby ten prawdziwy Aylan dotarł do Polski, cieplejszy kąt znalazłby na katolskim zaścianku, niż w szklanych domach Kijowskiego, Kuźniara i Młynarskiej.

Bekart
O mnie Bekart

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo