Na stronie internetowej LPR, (http://www.lpr.pl/?sr=!czytaj&id=6902&dz=kraj&x=0&pocz=0&gr=) która to strona jest jedyną oznaką istnienia tej partii na szczeblu krajowym pojawił się ostatnio tekst, autorstwa jej prezesa pana Bałażaka z Radomia, który dla mnie jako prawnika-karnisty jest tekstem wołającym o pomstę do nieba.
Tekst zatytułowany „Tragiczna i przemilczana decyzja !!!” zaczyna się obiecująco, bo autor przypomina „dramatyczny bój o życie w roku 2007”, że „…w kwietniu minęło pięć lat od pamiętnego głosowania, niestety przegranego, nad zapisem w Konstytucji mającym chronić niewinne ludzkie życie. Zdradzili ci, na których tak liczono, których kreowano, ba, których nadal kreuje się na "katolików" i "patriotów"! A jeden z nich rwał nawet na strzępy list biskupa w tej sprawie! Czy tamta zdrada, programowa niewiarygodność, postawa faryzejska była przypadkiem, czy tylko, czynioną z cynizmem, premedytacją i wyrachowaniem, ideową ciągłością z poprzednikami i przywódcą tego specyficznego środowiska politycznego?” Do tego momentu pełna zgoda. Tamto głosowanie uniemożliwiło wprowadzenie dziś w polskim prawie zakazu produkowania tzw. „nadliczbowych” zarodków ludzkich, ich mrożenia, a w przyszłości najprawdopodobniej niszczenia (ostatnie zdarzenia w Rosji).
Ale dalej niestety, dalej autor nawiązuje do innej zupełnie rocznicy i czyni to w takim kontekście, że ja jako prawnik-adwokat niestety nie mam o nim najlepszego zdania. Pan Bałażak przypomina, że „Nie tak dawno minęła niepostrzeżenie bardzo ważna w powyższym względzie, aczkolwiek również bolesna i tragiczna rocznica. 80 lat temu, 11 lipca 1932 r., został wprowadzony przez Prezydenta Mościckiego, rozporządzeniem z mocą ustawy, Kodeks karny.
Z rozpatrywanego powyżej punktu widzenia, a mianowicie ideowych powiązań dzisiejszych dyżurnych "katolików i patriotów" z ich sanacyjnymi protoplastami, niezmiernie interesujący i, oby, pouczający jest fakt, że ów Kodeks karny legalizował, czyli pozwalał na spędzanie płodu, mówiąc dzisiejszym językiem - aborcję, a mówiąc bez osłonek - na zabójstwo jeszcze nie narodzonego dziecka! Możliwe to było w sytuacjach, kiedy "zabiegu" dokonywał lekarz i kiedy był on ("zabieg") konieczny ze względu na zdrowie kobiety ciężarnej, albo ciąża była wynikiem przestępstwa: gwałtu, kazirodztwa. (Kodeks karny z dnia 11 lipca 1932 r., artykuły 231, 232, 233).” Zatrzymam się nad tym fragmentem by wskazać, że autor w tematyce aborcyjnej jest kompletnym nieukiem i uważa, że największym problemem było 80 lat temu i jest także i dziś to, że aborcja jest legalna w przypadkach, kiedy ciąża była następstwem czynu nierządnego oraz kiedy zagrażała zdrowiu kobiety. Autor pomija, że kodeks karny z 1932r. podobnie jak i dzisiejszy, pozbawia legalności aborcji z tzw. przyczyn socjalnych, czyli na życzenie kobiety ciężarnej. To pominięcie jest kompletnym idiotyzmem i wskazuje, że pan Bałażak w tej materii nie powinien wypowiadać się publicznie, bo szkodzi sobie i partii, której jest prezesem. Pan Bałażak chciałby, aby i w tych przypadkach sprokurowanie aborcji było przestępstwem. I tutaj idiotyzm jego rozumowania chciałbym uwypuklić. Otóż, ten kto głosi takie poglądy jakie głosi Bałażak, a wiem, że hierarchia Kościoła Katolickiego także je głosi, ten w zasadzie działa na rzecz całkowitej legalizacji aborcji także z przyczyn społecznych, czyli na każde żądanie kobiety. Bo głosząc takie poglądy zraża do idei ochrony życia poczętego tych, którzy uważają, że aborcja w takich przypadkach powinna być uzasadniona, natomiast niedozwolona na żądanie kobiety. Nieświadomie więc zwolennicy całkowitego, absolutnego zakazu aborcji działają na rzecz jej całkowitej legalizacji, bo zrażają do idei ochrony życia tych, którzy sprzeciwiają się aborcji z przyczyn społecznych, uznających jednakże, że kobieta zgwałcona ma prawo dokonania aborcji, aby usunąć następstwa jej pohańbienia. Jest mi ich autentycznie żal i przykro mi słyszeć te ich wypowiedzi. Prawo karne to nie moralność i nie doktryna Kościoła Katolickiego. Prawo karne tylko do pewnego stopnia jest czynić zadość wymaganiom moralności i nauczaniu Kościoła. Prawo karne jest jak pociąg pospieszny – zatrzymujący się na większych stacjach, zaś moralność jest pociągiem osobowym, który jadąc w tym samym kierunku zatrzymuje się na wszystkich stacjach i przystankach osobowych. Gdyby prawo karne penalizowało wszystko to co jest moralnie niedopuszczalne, co jest grzechem nikt w społeczeństwie tego by nie zniósł. Kto tego nie rozumie popełnia błąd nadgorliwości i wymuszania nierealnych i niedozniesienia regulacji prawnych. Działa też świeckie prawo karne na zasadzie Panu Bogu świecę, a diabłu ogarek, co wcale złe nie jest, bo jednak świeca Bogu jest zapalona, a najgorzej byłoby, gdyby jej Bogu nie ofiarowano. Dlatego prawo karne nie może uznać za przestępstwo aborcji będącej następstwem nierządu, uznając że przestępstwem jest aborcja na żądanie kobiety i dlatego też prawo karne nie może zakazać zapłodnienia in vitro. W tym drugim przypadku prawo karne może jedynie zakazać produkcji nadliczbowych zarodków, które nigdy nie zostaną wprowadzone do organizmu kobiety i prawdopodobnie zostaną zniszczone.
Idźmy dalej. Pan Bałażak twierdzi, że pod tamtym Kodeksem karnym z 1932r. widnieją podpisy, miedzy innymi: Prezydenta Mościckiego, Premiera Aleksandra Prystora, Augusta Zaleskiego, Józefa Piłsudskiego, Jana Piłsudskiego, Janusza Jędrzejewicza, Ignacego Boernera. „Ciekawostkę stanowi fakt, że wśród 14 nazwisk firmujących Kodeks, 8 figuruje jako członkowie masonerii, z Premierem Prystorem na czele! Ale przecież wszyscy przytomni i inteligentni Polacy wiedzą, kto tak rzeczywiście wtedy rządził i czyje popiersie stoi na naczelnym miejscu niejednego polskiego domu, niestety - również niejednej plebanii!”
Istotnie, podpisy tych osób figurują pod tekstem Kodeksu karnego tylko co z tego. Ano nić, a zwłaszcza nie wynika z tego, aby którakolwiek z tych person sanacji wywarła jakikolwiek wpływ na treść przepisów kodeksu karnego z 1932r. O jednym tylko wpływie sanacyjnego rządu na treść kodeksu słyszałem. W opinii profesora Stefana Glasera – zwolennika Narodowej Demokracji, dziekana wydziału prawa KUL, adwokata – obrońcy w procesie Cywińskiego - sanacja wpłynęła na treść kodeksu wprowadzając doń karę śmierci. Rzeczywistym twórcą Kodeksu karnego z 1932r. była Komisja Kodyfikacyjna RP, a ściślej jej wydział prawa karnego, w skład której wchodziło10 osób (później 12) z czego 8profesorów oraz 3 sędziów Sądu Najwyższego, m.in.:Franciszek Nowodworski (1859–1924) prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego, prezes Wydziału Karnego Komisji Kodyfikacyjnej,Edmund Krzymuski (1851–1928) prof. UJ Wiceprezes Wydziału Karnego,Juliusz Makarewicz (1872–1955) wiceprezes Wydziału Karnego Komisji Kodyfikacyjnej, prof. UJ, potem prof. UJK,Aleksander Mogilnicki (1875–1956) sekretarz Wydziału Karnego,Emil Rappaport (1877–1956) sędzia Sądu Najwyższego sekretarz generalny Komisji Kodyfikacyjnej, sekretarz Wydziału Karnego Komisji Kodyfikacyjnej, Wacław Makowski (1880–1942) prof. UW Wiceprzewodniczący sekcji prawa karnego, referent projektu prawa karnego, A. Czerwiński (1852–1937) emerytowany prezes Sądu Apelacyjnego weLwowie,Julian Nowotny (1876–1953),Henryk Ettinger (1852–1929), adwokat warszawski oraz 2 posłów na sejm. To ich praca zaowocowała powstaniem Kodeksu karnego, który dziś określany jest jako Kodeks karny Makarewicza by uhonorować tego z profesorów, który szczególny wkład wniósł w jego powstanie.
Jeżeli ktoś się wypowiada na temat prawa, a zwłaszcza prawa karnego, to powinien dbać, aby jego wypowiedź była rzetelna i zrównoważona. Nie można tego powiedzieć o tekście autorstwa pana Bałażaka, który z wykształcenia jest technikiem energetykiem, a jego studia teologiczne na KUL-u zakończyły się fiaskiem i gdyby nie uzyskaniewyborach parlamentarnych w 2005 z ramienia LPR mandatu posła na Sejm V kadencji zokręgu radomskiego dziś nikt by o nim nie słyszał.
Pan Bałażak wszędzie widzi masonów (jak na razie tylko ich) to jest typowy zarzut osób ograniczonych intelektualnie. Masoni działali i działają, ale na Boga nie demonizujmy ich wpływu na życie publiczne.
Zabrnąwszy w dochodzeniu kto jest masonem i czy oni ułożyli kodeks karny z 1932r. pan Bałażak musi się kimś podeprzeć. Kim? Ani chybi Janem Pawłem II, który wEncyklice "Fides et ratio" o relacjach między wiarą a rozumem napisał: "Słusznie uważa się, że człowiek osiągnął wiek dojrzały, jeśli potrafi o własnych siłach odróżnić prawdę od fałszu i wyrobić sobie własny osąd o obiektywnym stanie rzeczy". Rzecz w tym, że te słowa nie odnoszą się jak raz do pana Bałażaka, który niestety nie potrafi prawdy od fałszu odróżnić i nie ma, ani nie chce, aby inni mieli osąd obiektywny o stanie rzeczy. To niestety wynika z niedouczenia, z braków w wykształceniu. Przykre to, ale prawdziwe.
Profesor Makarewicz i inni współtwórcy kodeksu karnego z 1932r. uznani zostali przez pana Bałażaka za masonów, jako że kodeks ten masońskim jest w treści. W rzeczywistości kodeks ten to arcydzieło myśli prawnej na skalę światową.
Nie pierwszy to raz Makarewiczowi się oberwało. W Latach dwudziestych XXw. profesora i senatora Makarewicza Korfanty wykluczył z Chadecji z uwagi na to, że w senacie nie sprzeciwił się legalizacji rozwodów cywilnych. (Takie określenie: „Nie bądź taki Korfanty” – to chyba z tego się wzięło). Teraz obrywa mu się od Bałażaka, że zalegalizował aborcję. Zabawne, ale nieprawdziwe. Ludzie wykształceni wiedzą, że to bzdura.
Inne tematy w dziale Polityka