Jan Bodakowski
Fotorelacja z Marszu Niepodległości
Na Marsz Niepodległości poszedłem przestraszony. Udzieliła mi się medialna histeria (warto pamiętać że współczesne wiadomości to dział rozrywki nie informacji – celem nie jest dostarczanie rzetelnej informacji, tylko przyciąganie uwagi widzów odbiorców reklam- a najlepiej przyciąga się widzów strasząc ich). Czekam tylko kiedy coś się stanie, ktoś mnie zamorduje albo dosięgnie mnie kula snajpera. Nic takiego się jednak nie stało.
Marszałkowska od Ronda Dmowskiego w kierunku placu Konstytucji była zamknięta. Gdy dochodziłem do ulicy przed placem Konstytucji. Minęłam kilka samochodów policji, w tym jedną polewaczkę i samochód z działkiem ultradźwiękowym (którego policja nie może legalnie używać).
Przeszedłem koło małego oddział prewencji i wpadam w sam środek lewicowej blokady.
Taka sytuacja była albo spowodowana totalną amatorszczyzną w policji, albo specjalnie nie było kordonu by idący na Marsz natykali się na lewaków, i doszło do zamieszek. Dopytywałem się policjanta jak dojść do Marszu omijając lewaków. Policjant stwierdził że trzeba obejść na około. Więc z Marszałkowskiej skręciłem w Wilczą, potem w Poznańską, Lwowską, Nowowiejską, Waryńskiego i MDM. Kolejne wejścia na plac były po blokowane przez odziały prewencji, pomimo absurdalności blokad wszyscy szli karnie na przez pół dzielnicy by dojść na plac Konstytucji od przeciwnej strony.
Po drodze na Waryńskiego minąłem kilkusetosobowy fan klub Janusza Korwin Mikke (ilość ludzi po klęsce wyborczej mnie zaskoczyła). Wszyscy mieli szaliki klubowe z logiem Nowej Prawicy i rocznicowym napisem Marsz Niepodległości.
Na placu Konstytucji tysiące ludzi. Mało transparentów, tysiące biało czerwonych flag. Właściwie sami młodzi mężczyźni. Organizacja marszu fatalna. Nagłośnie nie działało. Porządkowych nie było (to nie co za czasów). Dostrzegłem posła PIS Artura Górskiego, działaczy Prawicy RP w tym Krzysztofa Kawęckiego, byłego posła LPR Dariusz Grabowskiego, prezes związku Piłsudczyków Jan Kasprzyk.
Kiedy pochód rusza z placu Konstytucji w kierunku Politechniki coś dymić na końcu pochodu od ulicy Pięknej. Idący w pochodzie tego nie zauważyli albo dym nie wzbudził zainteresowania uczestników. Po powrocie do domu dowiedziałem się ze miały miejsce jakieś zamieszki. Stałem z pięćdziesiąt metrów od zamieszek i podobnie jak uczestnicy Marszu nie odnosiłem wrażenia że coś się tam niedobrego dzieje.
W telewizji pokazywano zdjęcia jak z działań wojennych. Muszę dodać, że gdy przed wyruszeniem z placu Konstytucji biegałem po całym placu i robiłem fotki, zdziwiło mnie że plac Konstytucji jest taki rozbebeszony, w kilku miejscach były jakiś nie dokończony remont nawierzchni (składającej się z kostki brukowej). Tak jakby ktoś specjalnie nie dokończył remontu chodnika w centrum miasta by prowokatorzy mieli skąd brać kostkę. W najlepszym przypadku ludzie mający dbać o za bezpieczeństwo w Warszawie nie zadbali by po placu nie walała się kostka.
Wśród uczestników dostrzegłem: kilka zorganizowanych grup mi nie znanych, działacze ONR, konserwatywni liberałowie z Kolibra, Niezależne Stronnictwo Akademickie, Oazowcy, Obóz Wielkiej Polski, Młodzież Wszechpolska, Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, Grupa Rekonstrukcyjna NSZ, Solidarność Walczącą z Kornelem Morawieckim, neopogański Niklot, Liga Obrony Suwerenności, antykomunistów, Zjednoczony Ursynów. Solidarnych 2010. Krajowe Porozumienie Samorządowe.
Na marszu było bardzo spokojnie. Ludzie byli życzliwi. Trasa kilku godzinnego przemarszu, podczas którego w ogóle nie widać było policji, prócz samochodu na czele pochodu, biegła: z placu Konstytucji, Waryńskiego, koło stacji metra Politechnika, do ronda Jazdy Polskiej, Puławską, Spacerową, Belwederską, koło ambasady rosyjskiej, Belwederu, Łazienek, alejami Ujazdowskimi, koło Kancelarii Premiera, na plac Na Rozdrożu. W trakcie przemarszu nie było żadnych ekscesów. Wszyscy zachowywali się wzorowo.
Dziwnie zaczyna być pod pomnikiem Dmowskiego. Maszerujących bardzo rozbawiają policjantki z prewencji. Śliczne panie po metr 160 ubrane w za duże zbroje (w sam raz dla ich 2 metrowych kolegów). Z daleka wyglądają na tle swoich kolegów jak dzieci. Dodatkowo odziały prewencji bezsensu i historycznie biegają po placu, drobne policjantki zakute w zbroje dla nich za ciężkie nie nadążają za kolegami. Za oddziałami truchta kilku kibiców, uczestnicy Marszu ze śmiechem komentowali ze to grupie fanklub prewencji.
Kiedy opuszczam plac Na Rozdrożu (idąc w kierunku placu Trzech Krzyży) dostrzegłem przez kilka sekund kolejną dziwną scenę. Tłumek policjantów najpierw otoczył samochód TVN stojący w oddaleniu od zgromadzenia (za dużym kwietnikiem, nad aleją Armii Ludowej) a potem nagle się wycofał. Z krzaków od strony Parku Ujazdowskiego wybiegła zamaskowana osoba i zaczęła rozbijać szyby w samochodzie. Nie czekam na ciąg dalszy (spodziewaną przez mnie interwencje policji) i udałem się do domu. Alejami Ujazdowskimi wracało ze mną dużo ludzi, tak jak podczas całego marszu jest bardzo spokojnie. Po drodze mija mnie kolumna policyjnych samochodów oddalających się z plac Na Rozdrożu (gdzie jak dowiedziałem się z telewizji płoną samochód TVN).
Relacje telewizyjne i medialne były mistrzowską manipulacją. Media wbrew prawdzie wmawiały że za zamieszki odpowiadają uczestnicy Marszu. W rzeczywistości uczestnicy Marszu szli w nim, zachowywały się godnie i spokojnie. W zamieszkach brały udział osoby które nie wzięły udziału w Marszu tylko pozostały na placu Konstytucji. Nie wiem też co było przyczyną zamieszek. Film zrobiony przez portal Nowy Ekran, a dostępny w internecie, a ukazujący napad policjanta na przechodnia mający miejsce przed Marszem, nie pozwala mi spekulować że była to wina osób walczących z policją (choć i tego nie mogę wyskoczyć). Nie mniej działalności kilkudziesięciu osób walczących i nie biorących w Marszu nie można przypisywać kilkunastu tysiącom osób idących w Marszu. Celem osób biorących w Marszu było pokazanie siły i odpowiedzialności środowisk biorących udział w Marszu (w rzeczywistości to się udało). Skojarzenie środowisk biorących udział w Marszu z zamieszkami było tylko na rękę lewicy. Jak nie wiadomo o co chodzi, warto zastanowić się kto na zamieszkach skorzystał, kto miał motyw.
Jan Bodakowski
W relacji zachowałem chronologiczną zgodność wydarzeń.
Inne tematy w dziale Polityka