Jan Bodakowski Jan Bodakowski
1268
BLOG

Polskojęzyczne feministki o aborcji, kościele i dyktaturze samcó

Jan Bodakowski Jan Bodakowski Polityka Obserwuj notkę 8

 

Jan Bodakowski

Polskojęzyczne feministki o aborcji, kościele i dyktaturze samców

 

Wydana przez wydawnictwo Czarna Owca, publikacja Kazimiery Szczuki i Katarzyny Bratkowskiej, „Duża książka o aborcji”, to doskonała lektura dla wszystkich osób z kompleksami. Na tle twórczości autorek, każdy może poczuć się mistrzem pióra i intelektu (dzięki autorkom nie jest to trudne). Dodatkowo książka autorek to niezwykle ciekawa podróż w kręte i mroczne procesy zachodzące między kolczykami polskojęzycznych feministek, niezapomnianą wyprawa do strefy mroku.

 

Wbrew szumnej nazwie nie jest to duża książka, bardziej broszura w twardej oprawie składająca się z fragmentów tekstów publicystycznych. Po głównych aktywistkach ekstremistycznych lewicowych ugrupowań, noszących tytuły naukowe, można było się spodziewać szerszej i oględnie mówiąc bardziej dopracowanej publikacji, a nie zlepku przypadkowych prostackich tekstów propagandowych (na których tle nawet forumowe bluzgi prawicowców są wysublimowane i merytoryczne). Przyczyną powstania publikacji jest dla autorek obcość młodych Polaków którzy w większości sprzeciwiają się aborcji. Aborcji która „stanowi bezcenną zdobycz cywilizacyjną” (aborcja jest dostępna w całym świecie cywilizowanym – Ameryce Północnej, Europie, Azji i Australii, nie obecna jest w Ameryce Południowej, Afryce, krajach arabskich i Polsce – autorki nie dodają kropki nad i nie stwierdzają że w krajach dzikusów). W kwestii aborcji tylko w jednym są autorki nie konsekwentne, zamiast domagać się aborcji do momentu urodzin, akceptują one zakaz aborcji po 3 miesiącu od poczęcia.

 

Celem autorek jest legalizacja aborcji w Polsce. Są żołnierkami na froncie dominacji kobiety nad macicą. Zdaniem autorek zakaz aborcji krzywdzi kobiety i nie zmniejsza liczby aborcji (zdaniem autorek „w krajach, gdzie aborcja jest legalna, ciąże przerywa się trzykrotnie rzadziej niż w w Polsce”). Dla autorek zarodek jest czyś w rodzaju tkanki rakowej czy pasożyta dążącego do wyniszczenia kobiety. Zdaniem Szczuki i Bratkowskiej płód pozostawia w kobiecie swoje komórki, nie można więc zmuszać kobiety by cierpiała z powodu obecności obcych komórek w jej ciele. „Aborcja nie jest więc morderstwem” tylko aktem samoobrony. Według autorek „morderstwo to pozbawienie życia człowieka już urodzonego, fizycznie obecnego na świecie” [z czego wynika że embrion to jednak człowiek choć nie urodzony, fizycznie na świecie nie obecny]. Autorki w swej pracy stwierdziły też że aborcja nie jest morderstwem też dlatego że prawo polskie nie każe za aborcje jak za morderstwo [ten sam tok myślenia autorek mogli by przyjąć naziści stwierdzając że holocaust nie był zbrodnią bo nazistowskie przepisy holocaustu za zbrodnie nie uważały].

 

Dla autorek „zarodek nie jest dzieckiem”, nie jest człowiekiem. Jest bytem potencjalnym. Zarodek można nazwać dzieckiem gdy ciąża jest chciana [ta ciekawą idee autorek – o tym czy ktoś jest człowiekiem ma decydować subiektywne odczucia innych – wykorzystywali naziści uznając że Polacy są niechciani w zjednoczonej przez Hitlera Europie więc nie są ludźmi]. Dodatkowo zarodek chciany można nazwać dzieckiem, ale jest to emocjonalna, subiektywna i nieprawdziwa opinia matki. W rzeczywistości nawet chciany zarodek nie jest dzieckiem [zapewne w konsekwencji autorki są przeciwne karaniu osób które wbrew matce zlikwidowały jej zarodek uważany przez nią za dziecko]. Autorki stwierdzają nawet [z wrodzonym humanizmem i empatią] ze cierpienie emocjonalne matki po poronieniu zarodka to owoc nie realiów ale marzeń i oczekiwań kobiety.

 

Szczuka i Bratkowska w swej publikacji popierają dostępność środków wczesnoporonnych. Zapewniają że gdy aborcje przeprowadzają fachowcy „prawdopodobieństwo komplikacji jest minimalne” (komplikacje po aborcji występują po zabiegu u „pokątnego, nieuczciwego aborcjonisty”), że aborcja przeprowadzana przez fachowca „nie niesie za sobą większych zagrożeń niż jakikolwiek inny zabieg medyczny”, nie jest groźna dla ciała (nie niesie za sobą żadnych ran). Autorki głoszą że płód do 35 tygodnia (właściwie do końca ciąży) nie odczuwa bólu (znajduje się w stanie nieprzytomności). Zdaniem autorek aborcja to taki sam proces jak naturalne poronienie. Feministyczne działaczki doradzają też kobietom które zażyły tabletkę poronną by w wypadku krwawienia nie przyznawały się lekarzowi do zażycia substancji poronnej [postulat ukrywania przed lekarzem informacji o tym jakie substancje się zażyło jest szokujący]. W swojej książce autorki doradzają też jak zorganizować sobie w wypadku zajścia w ciąże aborcje.

 

Autorki w swej publikacji ukazały też perfidny spisek obrońców zygot. Ich zdaniem stwierdzenie że „aborcja to morderstwo” to zabieg stylistyczny oddziaływający na emocje, perfidne kłamstwo. A „traktowanie metafor dosłownie, jako prawdy obiektywnej jest jednym z objawów choroby psychicznej” [jak nic Nobel z medycyny murowany za odkrycie nowej jednostki chorobowej „syndromu Szczuki Bratkowskiej” polegającego na „traktowanie metafor dosłownie, jako prawdy obiektywnej”]. Pomimo że autorki tego nie napisały, wydaje się rzeczą oczywistą że miejsce osób chorych psychicznie jest w szpitalach psychiatrycznych [identyczny patent wykorzystywał ZSRR wsadzając dysydentów do szpitali psychiatrycznych z rozpoznaniem „schizofrenii bez objawowej”]. Dodatkowo widok przeciwników aborcji – osób chorych psychicznie jest dla autorek „dziwny i zabawny” [humanizm, empatia i polityczna poprawność powalają]. Opinia o szaleństwie przeciwników aborcji jest powtarzana przez autorki kilkukrotnie. Zdaniem autorek „dosłowne traktowanie niektórych metafor jest możliwe tylko w świecie osób cierpiących na choroby psychiczne”. Szaleństwo antyaborcyjne związane jest z zaburzeniami psychicznymi na tle religijnym (przejawem szaleństwa katolików jest według autorek wiara w niepokalane poczęcie).

 

Zdaniem Szczuki i Bratkowskiej „wyobrażenie zwykłej aborcji jako krwawej rzezi” jest fikcją tego rodzaju wizje „rozpowszechnia się po to, aby straszyć dzieci i młodzież”. „Religijnym fanatykom chodzi o wpojenie dziewczynkom urazów i lęków przed płodnością i seksualnością” (celem przeciwników aborcji nie jest ochrona życia zarodków tylko odebranie kobietom radości z seksu, dręczenie kobiet). Zdaniem autorek przeciwnicy aborcji to wulgarne prymitywy mający na celu zadawanie cierpień kobietom, szczucie i oczernianie tych które dokonały aborcji. Twierdzeń przeciwników aborcji o istnieniu syndromu po aborcyjnego nie potwierdziła zdaniem autorek medycyna.

 

Autorki przestrzegają też młode kobiety przed znajomością z koleżankami z rodzin katolickich. Znajomość taka może się skończyć tragicznie. Jedna z dziewcząt zaszła w ciążę i powiedziała o tym swojej koleżance z rodziny katolickiej. Ta doniosła na nią swojej matce. W wyniku tego dziewczyna w ciąży była prześladowana przez księży i fanatyków z Frondy. Autorki również przestrzegały czytelniczki by w wypadku chęci urodzenia dziecka nie ufały księżom którzy mogą ciężarnej narobić strasznych kłopotów. Innym przypadkiem prześladowanej przez kler i dziennikarzy katolickich kobiety (prócz Agaty) była zdaniem autorek Alicja Tysiąc. Ofiarami kleru była też rodzina Alicji [w swej relacji z sprawy autorki przemilczały fakty niewygodne dla środowisk zwolenników aborcji].

 

Działaczki feministyczne w swej publikacji stwierdziły też że Kościół Katolicki przez wieki prześladował, torturował i mordował, znachorki udostępniające kobietom preparaty wczesnoporonne. Prócz mordowania znachorek katolicy mordowali też żydów, których do dziś utożsamiają z aborcją (katolicy dokonywali swoich zbrodni bo byli antysemitami i mizoginistami). „Do dziś średniowieczne zabobony snują się po głowach niektórych fanatyków pro-Life'u”. Mizoginizm nauczania katolickiego wywodził się według autorek z kultury antycznej [warto podkreślić że nie z kultury biblijnych Izraelitów – żyd mizoginistą być nie może, chociaż co rano Bogu dziękuje że nie jest kobietą czy gojem – widać że dla jednej z autorek jej przynależność religijna jest istotniejsza od feminizmu]. Szczuka i Bratkowska w swej publikacji zarzuciły też kościołowi że: propaguje pogardę dla kobiet, uznawał kobiety za podludzi, odpowiada za epidemie AIDS, chce fizjologie i popęd seksualny kobiet poddać stałej kontroli „małżonka, państwa i autorytetów moralnych”, wpaja kobietom zahamowania seksualne przez co kobiety cierpią [autorki nie wspominają też o związanych z tym cierpieniach napalonych samców]. By zmienić nauczanie kościoła autorki popierają modernistycznych teologów. Zdaniem Szczuki i Bratkowskiej są też katolicy walczący o prawo do aborcji: Catholics For a Free Choice, kardynał Carlo Maria Martin, nieżyjący papież Jan XXIII i ksiądz Józef Tischner. Ta postawa jest według autorek zgodna z Biblią, naukami świętego Tomasza i nauczaniem kościoła do 1869 roku, które rzekomo nie zakazywało aborcji [opinie te kontrastują z innymi opiniami autorek o wielowiekowej walce kościoła z znachorkami umożliwiającymi aborcje]. Autorki w swej publikacji pokusiły się też o rozważania teologiczne stwierdzając że istoty boskie Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty (pierwotnie uważany za istotę żeńską) są miłosierne i nie osądzają (za dokonanie aborcji).

 

Zdaniem autorek „nauki Kościoła Katolickiego mają w Polsce duży wpływ na kształt obowiązującego prawa” [zapewne autorkom chodzi o encykliki papieża Karolusamarksusa XIII „O niepokalanym poczęciu biurokracji” i „Świętym socjalizmie”]. Autorki uważają że księża i politycy swoim gloryfikowaniem zarodków okazują pogardę kobietom. Zdaniem Szczuki i Bratkowskiej idee katolickie to wymysł samców. Przejawem złowieszczej działalności kościoła według autorek było wymuszenie na Galileuszu wyrzeczenia się teorii astronomicznych [co ciekawe wymieniony Galileusz też był samcem, a kościół krytykował go nie za teorie astronomiczne które okazały się błędne ale za herezje religijne prowadzące do niepokojów społecznych]. Innymi zbrodniami kościoła katolickiego było zdaniem autorek akceptowanie: służby wojskowej, zabijania na wojnie i kary śmierci.

 

Czytelnicy „Dużej książki o aborcji” mogą się z niej dowiedzieć że kościół wbrew nauce twierdzi że embrion to człowiek [zapewne chodzi autorkom o ustalenia radzieckich naukowców z Instytutu Łysenki]. Dodatkowo autorki stwierdzają że wsteczne nauki katolickie w dziedzinie antykoncepcji promował Jan Paweł II i jego „przyjaciółka” Wanda Półtawska [jak zauważają autorki - stara, żywotna i pisząca o seksie – w domyśle wariatka, a do tego wiadomo co rozumiemy pod słowem „przyjaźń”]. Do zbrodni Jana Pawła II autorki zaliczyły też to że dręczył on zgwałcone kobiety (oraz te które zaszły w ciąże nie na drodze gwałtu) zachęcając je do urodzenia dziecka [zachęcanie jako okrutna forma sadyzmu]. Zdaniem Szczuki i Bratkowskiej przeciwnicy aborcji to hipokryci potępiający zgwałcone dzieci i ludzi im pomagających, a nie gwałcicieli.

 

Partnerem w kryminalnej robocie kleru, dla autorek, są też lekarze. Którzy w XIX wieku by zmonopolizować rynek usług medycznych zwalczali znachorki. Według Szczuki i Bratkowskiej XIX wiek był czasem patriarchatu, czasem podczas którego samce wykorzystywały kobiety, zapładniały je, i zarażały chorobami wenerycznymi. Autorki na łamach swojej publikacji twierdzą też że w XX wieku aborcji zakazywali kolaboranci z Vichy, faszyści, staliniści (którzy odebrali kobietom zdobycz rewolucji bolszewickiej jakim była aborcja}, naziści [autorki nie wspominają że w nazistowskich Niemczech aborcja dzieci nie poprawnych eugeniczni była przymusowa]. Dodatkowo autorki w swej książce powtarzają skompromitowaną legendę jakoby nazistowskie ośrodki Lebensborn były farmami zapładniania aryjek przez SSmanów. Zdaniem autorek przeciwnicy aborcji okłamują ludzi twierdząc że aborcja była promowana przez nazistów, a twierdzenie przeciwników aborcji że „aborcja to holocaust” jest przejawem obłąkania i fanatyzmu [a jak wiemy miejsce obłąkanych jest w zakładach zamkniętych, a najlepszą metodą leczenia szaleństwa jest lobotomia].

 

Według Szczuki i Bratkowskiej „Polska po zmianie ustrojowej w roku 1989 podlegała re-chrystianizacji. Ponownie, po przerwie na okres socjalizmu, zadekretowano uprzywilejowanie religii i kościelny porządek moralno prawny” [ciekawe tylko w jakich aktach prawa]. Nieszczęście jakie spadło na Polskę w 1989 roku wynikało z głupoty Polek. W latach siedemdziesiątych „Polki nie rozumiały, iż problem antykoncepcji i aborcji to sprawy polityczne, front walki toczącej się między kobietami a patriarchatem”. W 1989 roku Polki dały się zaskoczyć zupełnie nowej opresji (…) jest to opresja Kościoła, ale i ogólnie męskiej władzy”. W III RP sojusznik kleru patriarchat odpowiadał zdaniem autorek za: zabijanie zwierząt przez myśliwych, pornografie, brak edukacji seksualnej, religie w szkołach, wojnę w Iraku i Afganistanie, brak przedszkoli i żłobków, budowę stadionów. Globalnym wyrazem perwersji patriarchatu jest kult relikwii Joanny Beretty Moll (święta to poświęciła swoje życie by urodzić córkę).

 

Kazimiera Szczuka i Katarzyna Bratkowska w „Dużej książce o aborcji” opisały też rzekome poglądy innych wyznań na aborcje. Prawosławie pomimo potępienia aborcji „nie potępia jednoznacznie antykoncepcji hormonalnej”. Aborcje akceptuje „metropolita woroneźski i borysławski Sergiej”. Cerkiew inaczej niż katolicyzm nie stara się narzucić swoich poglądów państwu. W protestantyzmie nie ma zgody co do aborcji. Część protestantów sprzeciwia się aborcji a część popiera prawo do aborcji. W III RP ewangelicy sprzeciwiają się aborcji i dostępności środków wczesnoporonnych. Luteranie w Niemczech i Skandynawii nie traktują aborcji jako grzechu. Zgodnie z Koranem dopuszcza aborcje przez pierwsze 4 miesiące. Judaizm akceptuje aborcje, Talmud nie traktuje aborcji jako morderstwa. Aborcja w Izraelu jest legalna (też gdy zagraża zdrowiu psychicznemu). W hinduizmie aborcja jest morderstwem i najcięższym grzechem (pomimo to jest legalna w Indiach). Buddyzm uważa aborcje za zło, ale nie postuluje zakazu aborcji. Duchowość feministyczna (wikanizm?) nie uważa że aborcja krzywdzi.

 

Według autorek prawo do aborcji popiera: Europejski Trybunał Sprawiedliwości, Amnesty International, ONZ, Parlament Europejski, Europejski Trybunał Praw Człowieka, Światowa Organizacja Zdrowia i Kobiety na Falach [grupa feministek pływających zapyziała łajbą w celu przeprowadzania aborcji]. Spośród sławnych ludzi aborcje popierają: Małgorzata Braunek (aktorka i buddystka), Ginter Gras (pisarz), Tadeusz Boy Żeleński (pisarz), Albert Einstein (fizyk), Izabela Cywińska (reżyserka), Renata Dancewicz (aktorka), Wojciech Eichelberger (psychoterapeuta), Elriede Jelinek (lu ratka literackiego Nobla), Paulina Młynarska, Olga Tokarczuk, Ewa Woydyłło (psycholożka), Wiktor Osiatyński.

 

Jan Bodakowski

Brzydki. Biedny. Niedoceniony. Nielubiany.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka