Jan Bodakowski
Fotorelacja z pierwszomajowego marszu SLD w Warszawie
Ja co roku pierwszego maja, OPZZ i SLD zorganizowały pochód pierwszomajowy. Wbrew organizatorom ujawniał on słabość lewicy w III RP. SLD nie ma ideowych zdyscyplinowanych kadr. Musi zwozić ludzi nie identyfikujących się SLD by zapewnić frekwencje na swojej imprezie.
Dodatkowo nie ma w Polsce lewicy wywodzącej się z tradycji II RP zdolnej do zorganizowania manifestacji w stolicy. Są za to dwie patologie. Parlamentarną postkomunę, oraz ekstremistów którzy bardzo skutecznie przeprowadzają nowo lewicową rewolucje w kulturze.
Większość uczestników pochodu SLD byli to ubogo ubrani ludzie w średnim wieku zwiezieni przez organizatorów z całej Polski. Organizatorzy zapewnili im darmowy transport i posiłek.



Uczestników marszu nie interesowały nieadekwatne do rzeczywistości hasła nowej lewicy. Nie afirmowali oni ani pederastów ani feministek. Nie byli zainteresowani ani in vitro, ani edukacją seksualną. Ich problemem była bieda, brak pracy, wyzysk w pracy, koszty życia, łamanie prawa, wrogość urzędników wobec obywateli, biurokracja służąca interesom lokalnych oligarchów. Byli ludźmi skrzywdzonymi w których imieniu powinny się wypowiadać środowiska patriotyczne, bo inaczej ich krzywda stanie się paliwem dla lewicy.
Zwiezieni manifestanci nie wykazywali entuzjazmu dla poglądów ideowych prezentowanych przez organizatorów. Nie ruszała ich ani międzynarodówka, ani wspominki liderów lewicy o Edwardzie Gierku – choć nie da się ukryć, że z sentymentem wspominali bezpieczeństwo socjalne lat PRL. Uczestnicy pochodu chętnie brali rozdawane za darmo przez organizatorów flagi SLD i OPZZ, baloniki, gazetki i papierowe czapeczki. Co do samego SLD nie mieli złudzeń – tak jak i inne partie nie reprezentuje ich interesów.




Wystąpienie lidera SLD Leszka Millera stało się w mediach obiektem żartów. Miller korzystał dość nieporadnie z pomocy suflera. Usiłować porwać manifestantów wspominkami o Gierku. Widać było, że braknie mu już sił. Podobne wrażenie robili i inni politycy lewicy. Na jednym z kramów na festynie po pochodzie swoje książki usiłował sprzedawać niezwykle posunięty w latach Longin Pastusiak. Nikogo jednak nie nie interesowały sekrety życia seksualnego amerykańskich prezydentów.










Rozdawane podczas pochodu pierwszomajowego dwie gazetki okazały były przeraźliwie nudne. Jedną był biuletyn SLD pełen niezwykle nie interesujących deklaracji polityków. Drugą reaktywowana Trybuna nudna niczym flaki z olejem.

Marsz zakończył się festynem w parku przy ulicy Rozbrat. W pobliżu stała była siedziba SLD, opuszczona przez Sojusz z powodów finansowych. Na festynie uczestnicy dostawali za okazaniem paragonów obiecany posiłek. Na licznych straganach można było też zakupić koraliki, sweterki, oscypki. Otrzymać darmowe prospekty reklamowe z różnych części Polski. Entuzjazmu tłumów nie wzbudził nawet występ znanego zespołu Disco Polo.
Jan Bodakowski
Inne tematy w dziale Polityka