Jan Bodakowski
Wrocławscy nacjonaliści zakłócili spotkanie byłego NKWDzisty Baumana z policjantami udającymi studentów
Życie Zygmunta Bumana to w dużej części pasmo haniebnej przynależności do zbrodniczych totalitarnych organizacji. Bauman był funkcjonariuszem sowieckiej milicji, wojsk NKWD, oficerem politycznym ludowego Wojska Polskiego i Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego, tajnym współpracownikiem informacji wojskowej, działaczem PPR i PZPR. Formacji których celem było wymordowanie polskich patriotów i wprowadzenie komunistycznej tyrani.
W związku z przeszłością byłego NKWDzisty ponad stu działaczy Narodowego Odrodzenia Polski i kibiców Śląska zakłóciło antykomunistycznymi okrzykami spotkanie z Zygmuntem Baumanem na Uniwersytecie Wrocławskim.
By uciszyć narodowców przybyły odziały prewencji policji. Policjanci prewencji wyposażeni byli w rozpylacze gazu i strzelby gładkolufowe. Towarzyszył im oddział antyterrorystów. By nie zostać rozstrzelanymi i zagazowanymi narodowcy zdecydowali się opuścić salę wykładową. Kilkunastu narodowców zostało zatrzymanych.
Jak informuje Wyborcza.pl policja starannie przygotowała się do wizyty Baumana. O szczególną aktywność policji zabiegał u Ministra Spraw Wewnętrznych Leszek Miller. Portal Gazety Wyborczej nieopatrznie stwierdził że na sali była liczna grupa „policjantów w cywilu, którzy wmieszali się w tłum”. Co zabawniejsze w pacyfikowaniu narodowców wzięli policjanci wyposażeni w strzelby gładkolufowe pomimo że jak można przeczytać na internetowych stronach Gazety Wyborczej „dzięki wywiadowcom wiedzieliśmy od początku, że narodowcy nie mają ze sobą niebezpiecznych przedmiotów, lecz jedynie gwizdki i dwie flagi - mówił nam jeden z policjantów”.
Przyczyny obecności szturmowych oddziałów policji w niezwykle zabawny sposób tłumaczyły władze uniwersytetu „to była zorganizowana grupa, mieli transparenty, grzechotki, gwizdki. Tego nie można było zbagatelizować”. Kolejna pacyfikacja posiadaczy grzechotek i gwizdków planowana jest na placu zabaw. Jak podają media za okrzyki, posiadanie gwizdków i grzechotek, grozi kara „aresztu, ograniczenia wolności lub grzywna do 5 tys. zł”.
Jan Bodakowski
źródła: Wikipedia, Wyborcza.pl
tekst na ten temat ukazał się pierwotnie na portalu Prawy.pl http://www.prawy.pl/
Inne tematy w dziale Polityka