Jan Bodakowski Jan Bodakowski
93
BLOG

Ostatni dzień kampanii której nie było

Jan Bodakowski Jan Bodakowski Polityka Obserwuj notkę 1

Jan Bodakowski

Ostatni dzień kampanii której nie było

 

Obserwując ostatnią kampanie wyborczą do sejmu i senatu w stolicy trudno było się domyśleć, że były jakieś wybory. Nie było widać plakatów, ani osób rozdających ulotki. Nikt nie słyszał o spotkaniach kandydatów z wyborcami czy o przedwyborczych debatach między kandydatami na posłów czy senatorów.

 

Brak plakatów można tłumaczyć tym, że w Warszawie nie ma właściwie gdzie legalnie plakatować, słupy ogłoszeniowe są własnością firm eksponujących na nich plakaty za opłatą, drzewa i latarnie należą do dwu różnych podmiotów samorządowych, z których każdy nie jest zainteresowany udzieleniem zgody na zawieszanie plakatów, a na wieszanie plakatów na ścianach nie zgodzi się żaden zarządca budynku.

 

Nie można było nawet znaleźć ulotek nawet w skrzynkach pocztowych (opcja kolportażu ulotek przez pocztę jest dość atrakcyjna finansowo). Trudno się więc domyśleć gdzie podziała się kasa, pochodząca z kieszeni podatników, wydana przez komitety wyborcze na kampanie.

 

Dopiero ostatniego dnia kampanii wyborczej kandydaci i ich sympatycy wylegli na ulice. Ja nieoczekiwanie spotkałem na swoim osiedlowym bazarze polityka przez wiele lat promowanego przez środowisko „Gazety Wyborczej”. Andrzej Celiński usiłował przekonać nielicznych kupujących (to sobota a nie piątek jest dniem targowym) do swojej kandydatury.

 

Warto dodać, że wybory do sejmu są klęską zwolenników jednomandatowych okręgów wyborczych. Nie dosyć, że sami zwolennicy JOW nie wystawili we wszystkich okręgach kandydatów do senatu wybieranego w JOW, to ilość kandydatów do senatu była katastrofalnie mała w stosunku do ilości kandydatów do sejmu.

 

Np w okręgu 43 obejmującym cztery dzielnice stolicy przedzielone Wisłą (Mokotów, Ursynów, Wawer, Wilanów) kandydował jeden znany polityk dziś związany z marginalną partią lewicową, kandydatka PIS znana z bycia przed laty aktorką i niezbyt znany polityk PO.

 

W okręgu 42 obejmującym cztery dzielnice wschodnie stolicy (Praga Południe, Praga Północ, Rembertów, Targówek, Wesoła), kandydował niezbyt znany polityk PiS i znany polityk lewicy dziś bezpartyjny. Nie było nawet trzeciego kandydata z PO.

 

W okręgu 44 (Białołęka, Bielany, Śródmieście, Żoliborz) kandydowała z PiS pani znana z bycia córką znanej postaci, nieznana kandydatka związana z SLD, i reżyserka z PO.

 

W okręgu 45 (Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola) kandydowało czterech nie znanych kandydatów, w tym po jednym z PIS i PO.

 

Nie dosyć, że wybory do senatu nie wzbudziły zainteresowania partii politycznych, to do tego do ich udziału politycy oddelegowali osoby nieznane a czasami zapewne niekompetentne. Równocześnie o miejsce w sejmie z Warszawy (okręg 19) wybierany w ordynacji proporcjonalnej z anty demokratycznymi progami konkurowało po 40 z PIS, 40 z PO, 27 z Razem, 40 z KORWiN, 40 z PSL, 40 z Zjednoczona Lewica, 36 z Kukiza, 39 z Nowoczesnej, 28 z skrajnie lewicowego Ruchu Społecznego Rzeczypospolitej Polskiej, 40 z Komitetu Wyborczego Wyborców Obywatele do Parlamentu – w sumie 370 osób.

 

Komitet KUKIZ, który opowiadał się za jednomandatowymi wyborami wystawił w 100 jednomandatowych okręgach wyborczych tylko 9 kandydatów (KORWiN mający JOW w swoim programie wystawił 10, NOP miał 7 kandydatów do senatu, KNP 8, Stonoga 1, SB 1, UPR 1, Ruch Narodowy 1).

 

Marazm w kampanii było widać nawet w centralnym miejscu Warszawy, na patelni przed wejściem na stacje metra centrum. Przez kilka dni przed końcem kampanii widać było tam tylko aktywistów z lewicowej partii Razem, i sympatyków Prawicy RP Marka Jurka. Ostatniego dnia kampanii pojawił się Witold Tumanowicz kandydujący z KUKIZa polityk związany z Ruchem Narodowym i kilku towarzyszy z Zjednoczonej Lewicy. W okolicach Pałacu Kultury, gdzie nikt zwykle nie chodzi, swoją mobilną scenę z ekranem rozłożył PSL. Ta zapewne koszmarnie kosztowna impreza ludowców, rozdających jabłka, ulotki, gwizdki na smyczach (o dziwnym nieprzyjemnym zapachu), nie wzbudziła zainteresowania. Kampanie wykorzystała też antyaborcyjna fundacja pro ustawiając w centrum Warszawy samochód z antyaborcyjnymi bilbordami.

 

Największą popularnością cieszyła się konwencja partii Korwin. Przyszło na nią kilkaset młodych osób, można było zakupić po promocyjnych cenach książki Tomasza Sommera i Stanisława Michalkiewicza, oraz na sąsiednim stoisku dzieci JKM książki prezesa, koszulki i gadżety. Co ciekawe na konwencji były osoby starsze, które zadeklarowały swoje poparcie dla KORWIN w tym niezwykle popularny Zbigniew Stonoga, wideo bloger Eugeniusz Sendecki, oraz Antoni Gut. Po wyborach okazało się, że lista Stonogi zdobyła więcej głosów niż to co było potrzebne KORWiNowi do przekroczenia progu 5%.

 

Jan Bodakowski

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Ostatni dzień kampanii której nie było

Brzydki. Biedny. Niedoceniony. Nielubiany.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka