Jan Bodakowski
W Warszawie, Lublinie, Krakowie, i Wrocławiu narodowcy protestowali przeciw islamskiej imigracji. Lewice zbulwersowało spalenie kukły Żyda
Ostatnia Warszawska demonstracja antyislamska została zbojkotowana przez dziennikarzy. Wrocławska podczas, której spalono kukłę Żyda z flagą Unii Europejskiej doprowadziła do histerii lewice. Lubelską usiłowali zakłócić lewicowi ekstremiści, którzy zwoływali się zdaniem narodowców w miejskim ośrodku kultury.
W środę 18 listopada o godzinie 17:00 na Placu Zamkowym pod kolumną Zygmunta w Warszawie panowały nomen omem egipskie ciemność, silny wiatr wzmacniał uczucie przenikliwego chłodu i uniemożliwił kilkudziesięciu zebranym osobom rozpostarcie antyislamskich i antyimigranckich transparentów. Niekorzystne warunki wzmacniał deszcz. Pomimo tego, przeciw islamskiej imigracji, w obronie Polski i Polaków, protestowały narodowcy - głównie z Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo Radykalnego, Ruchu Narodowego i Narodowej Wolnej Polski.
Wrocławska demonstracja doprowadziła do histerii polityków wrogich ideom narodowym. Szczególnie zbulwersowała politycznie poprawnych polityków spalona kukła Żyda trzymająca w ręku flagę Unii Europejskiej.
Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz na swoim facebookowym profilu stwierdził
„wczoraj byliśmy mimowolnymi świadkami manifestacji kilkudziesięcioosobowej grupy ksenofobów i nacjonalistów. Jednoznacznie i, najbardziej jak to możliwe, przeciwstawiam się tego typu wystąpieniom. Jeszcze raz oświadczam: we Wrocławiu nie ma miejsca na tego typu postawy! Jesteśmy miastem kardynała Bolesława Kominka, jesteśmy miastem, którego Honorowym Obywatelem jest Dalajlama, miastem tysięcy studentów ze wszystkich kontynentów. Będziemy z całą determinacją bronić wartości, którym pozostajemy wierni: otwartości, tolerancji, różnorodności kultury. Żadne, nawet tak tragiczne wydarzenia jak te, z którymi mieliśmy do czynienia w Paryżu, nie usprawiedliwiają rasizmu i ksenofobii.
Ubolewam nad tym, że prawo do zgromadzeń nie daje nam wystarczającej możliwości do skutecznego przeciwstawiania się tego typu zjawiskom. Osoby odpowiedzialne za to, co stało się wczoraj na wrocławskim Rynku, powinny być ukarane. Jestem w tej sprawie w kontakcie z policją i prokuraturą. Konstytucja naszego kraju zezwala wszystkim na swobodne zrzeszanie się i manifestowanie swoich poglądów. Zapewnia również wolność i bezpieczeństwo każdemu człowiekowi, bez względu na jego kolor skóry, religię, przekonania.
Fala oburzenia mieszkańców miasta i mediów potwierdza, że nie zgadzamy się na zachowania ksenofobiczne. Dziękuję wrocławianom za tę postawę i zapewniam, że dołożę wszelkich starań, żebyśmy wszyscy czuli się bezpiecznie w swoim mieście”.
Najbardziej skandaliczne w stanowisku prezydenta Wrocławia jest negowanie podstawowych wartości dla demokracji - wolność słowa i prawo do demonstrowania swoich poglądów. Podczas gdy „konstytucja naszego kraju zezwala wszystkim na swobodne zrzeszanie się i manifestowanie swoich poglądów”, prezydent Wrocławia chce odebrać to prawo narodowcom. Również reżimy totalitarne, komunizm i nazizm, te wolności odbierały. Przerażające jest to, że dziś demony nazistowskiego Breslau, podobnie jak za Hitlera wrogie polskim narodowcom, powracają w swej nienawiści do narodowców. Politycy wrodzy narodowcom chcą decydować na jakie postawy jest miejsce (wszelkie patologie lewicowe) a na jakie miejsca nie ma (postawy narodowe), i dążą do odebrania polskim patriotom ich prawa do wolności słowa i zgromadzeń. Przerażające jest to prezydent Wrocławia chce odebrać prawa i wolności narodowcom z powodu ich przekonań, podczas gdy polska konstytucja „zapewnia również wolność i bezpieczeństwo każdemu człowiekowi, bez względu na jego kolor skóry, religię, przekonania” co oznacza, że zapewnią wolność i białym, i katolikom, i narodowcom.
Na stronach „Gazety Wyborczej” można zapoznać się z stanowiskami ekstremistów lewicowych potępiających demonstracje narodowców, oraz postulujących likwidacje praw i wolności większości Polaków (którzy są przeciwni imigracji i chcą te swoje stanowisko publicznie wyrażać) – takie ograniczanie praw narodowców jest ewidentnym zagrożeniem dla demokracji.
W swoim stanowisku w sprawie manifestacji ONR i Młodzieży Wszechpolskiej okręg wrocławski ekstremistyczni lewicowej Partii Razem (która świadomie ukrywa swoje związki z komunizmem) stwierdził:
„My, działacze i działaczki Razem we Wrocławiu, wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec szerzenia nienawiści motywowanej rasizmem i ksenofobią, brakiem elementarnej wrażliwości, nietolerancją, bezdusznością i zwyczajną głupotą.
Jesteśmy oburzeni wczorajszą manifestacją Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej, wykorzystującymi tragiczne wydarzenia w Paryżu do własnych politycznych celów i czyniącymi z nich pretekst do szerzenia swej szowinistycznej propagandy. Obecność w przestrzeni publicznej wypowiedzi i aktów takich jak te, które pojawiły się podczas wczorajszej manifestacji, to skandal, który w mieście aspirującym do miana otwartego, które jego włodarze sami określają mianem "miasta spotkań", nigdy nie powinien się wydarzyć. Oburzające są nie tylko działania ONR i MW - organizacji znanych z szerzenia skrajnie prawicowych ideologii. Skandaliczne jest także przyzwolenie władz miasta i służb porządkowych na publiczne głoszenie mowy nienawiści oraz haseł, których treść i forma budzą skojarzenia ze zbrodniczą, nazistowską propagandą z lat 30. XX wieku.
Przed kilkoma dniami, w 77. rocznicę nocy kryształowej, Wrocław upamiętniał jej ofiary podczas Marszu Wzajemnego Szacunku. Kiedy wczoraj na wrocławskim rynku za sprawą polskich nacjonalistów spłonęła kukła Żyda, stało się jasne, że antysemityzm i podbudowana nienawiścią przemoc, które doprowadziły do tragicznych wydarzeń 1938 r. i stanowiły preludium nazistowskiego ludobójstwa, nie są jedynie zamkniętym rozdziałem w historii naszego miasta, ale są w nim wciąż obecne i dają o sobie znać także dzisiaj.
Ksenofobia to strach. Strach przed obcością, przed innymi, przed tym, co odmienne. Strach irracjonalny i strach niezwykle niebezpieczny, bo jak wielokrotnie pokazała również polska historia, popychający ludzi do bezmyślnej i okrutnej przemocy. To także najbardziej wstydliwy rodzaj strachu. Bardziej niż inne lęki obnaża głupotę i moralną małość. To właśnie tego strachu pokaz oglądaliśmy wczoraj na wrocławskim rynku.
Ten strach jest nam obcy. Nie boimy się uchodźców i uchodźczyń, nie boimy się tych, którzy uciekając przed wojną i prześladowaniami szukają schronienia w Europie. Uważamy, że prawdziwym i poważnym zagrożeniem - zagrożeniem, które już tu jest - są ludzie tacy jak ci zgromadzeni na wczorajszej manifestacji. To oni, odgrzewając najbardziej zbrodniczą i obrzydliwą ideologię minionego stulecia, znajdują się w awangardzie wrogów demokracji, wolności i pokoju.
Apelujemy do władz Wrocławia o zajęcie jednoznacznego stanowiska wobec wczorajszej manifestacji oraz głoszonych w jej trakcie haseł i dokonywanych działań. Apelujemy także do mieszkańców i mieszkanek Wrocławia o nieuczestniczenie w tego rodzaju wydarzeniach. Działaczy i działaczki pozostałych wrocławskich ugrupowań politycznych oraz organizacji społecznych prosimy zaś o przyłączenie się do tego apelu i głośne wyrażenie sprzeciwu wobec szerzenia nienawiści oraz rasistowskiej, ksenofobicznej i nacjonalistycznej propagandy”.
W podobnie irracjonalnie histerycznym tonie sformułowane jest stanowisko Partii Zieloni „Zatrzymajmy brunatną falę we Wrocławiu!”, której to lewicowi ekstremiści stwierdzili, że:
„Gwałtowny wzrost obecności haseł ksenofobicznych i rasistowskich na ulicach Wrocławia w ostatnim czasie jest bezprecedensowy. Skrajna prawica coraz śmielej zawłaszcza przestrzeń publiczną i manifestuje swoje skrajnie nacjonalistyczne i antysemickie poglądy. Wczorajsze wydarzenia w rynku podczas zgromadzenia zorganizowanego przez Obóz Narodowo-Radykalny są kolejnymi z serii wielu niechlubnych wydarzeń pozostawiających istotną skazę na wizerunku miasta, które już za niecałe dwa miesiące stanie się Europejską Stolicą Kultury.
Mieszkańcy już dawno zauważyli ten problem, czego dowodem były podpisy pod internetowym apelem o niezezwalanie i ostrą reakcję ratusza na marsz nacjonalistów 11 listopada. Miasto wydało jednak pozwolenie, a tuż przed marszem całą Polskę obiegły zdjęcia neonazistowskich plakatów nawołujących nie tylko do udziału w marszu, lecz również do nienawiści wobec muzułmanów. Wiadomość o plakacie szybko obiegła nie tylko Polskę, ale także Europę. Niestety według miasta obecność tego rodzaju postaw i języka w przestrzeni publicznej to mniejsze zło, z którym musimy się pogodzić.
Po wczorajszej manifestacji, na której poza ksenofobicznymi hasłami doszło do aktu spalenia kukły Żyda trzymającego flagę Unii Europejskiej, koło wrocławskie Partii Zieloni po raz kolejny stanowczo protestuje przeciwko godzeniu się na bierność wobec wydarzeń przypominających te z najbardziej niechlubnych kart historii Europy. Nie chcemy żyć w mieście, gdzie brunatne akty nienawiści stają się codziennością, a sprawcy bezkarnie przechodzą od słów do czynów. Mówimy głośno: Nigdy więcej obrazków rodem z międzywojennych Niemiec oraz okresu III Rzeszy!
Apelujemy do Prezydenta Rafała Dutkiewicza o podjęcie konkretnych działań w celu zatrzymania brunatnej fali we Wrocławiu. Choć dotychczasowe apele ze strony społecznej nie doczekały się odpowiedniej reakcji, ciągle jesteśmy gotowi do współpracy w walce z tymi niebezpiecznymi zjawiskami. Czas na wygłaszanie ogólnikowych stanowisk i oskarżania ludzi krytykujących ratusz za bezczynność już dawno minął. Oczekujemy precyzyjnego planu działań. Szanowny Panie Prezydencie, mieszkańcy czekają, aż weźmie Pan odpowiedzialność za to, co obserwujemy na ulicach, i wreszcie przejdzie od słów do czynów”.
Większych kontrowersji nie wzbudziły manifestacje w o godzinie 18:00 na Placu Litewskim w Lublinie i na Rynku Głównym w Krakowie pod pomnikiem Adama Mickiewicza.
W Lublinie według informacji Brygady Lubelskiej ONR
„Każdy kto był na wczorajszej manifestacji antyimigranckiej w Lublinie widział kilku lewaków, którzy wyrażali chęć przyjęcia imigrantów - zapewne do własnych domów. Ogólnie sprawa nie byłaby warta komentarza gdyby nie pewien smaczek. Otóż przed manifestacją, na lewackich forach pojawiła się informacja o zbiórce anarchistów przy ul. Peowiaków 12. Pod tym adresem mieści się Centrum Kultury w Lublinie, które jest placówką miejską współfinansowaną z pieniędzy publicznych, a więc z kieszeni każdego z nas. Skandaliczne imprezy pseudokulturalne były do tej pory wizytówką tej instytucji, które staraliśmy się oprotestowywać tak jak było w przypadku "Golgota Picnic". Należy więc postawić pytanie czy tym razem kierownictwo CK postanowiło wykorzystać miejską placówkę jako miejsce schronienia dla lewackiej ekstremy? Jeśli by się to potwierdziło mielibyśmy do czynienia z niespotykanym dotąd skandalem. Ciekawe co na to prezydent miasta”.
Jan Bodakowski











Inne tematy w dziale Polityka