jan mak jan mak
5448
BLOG

Dylematy wyborcze: Jacek Kurski a mityczne centrum

jan mak jan mak Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 171

Jako naukowiec mogę stwierdzić, że wbrew twierdzeniom niektórych pijarowców i ekspertów sztabów wyborczych, nie ma żadnej pewności, co do tego, czy dymisja Kurskiego przysporzy głosów wyborczych Andrzejowi Dudzie czy wręcz przeciwnie. Za dużo jest tu niewiadomych i niepewnych skutków. Ale można próbować racjonalnie argumentować.

Poprzednią notkę, gdzie w tytule pojawiło się nazwisko Jacka Kurskiego, napisałem w gorącym momencie zachodzenia zmiany – i zmieniałem nawet tekst w trakcie zapadających decyzji. Miałem rację, że onetowe "przecieki" Stankiewicza warte są funta kłaków i trafnie przewidziałem, że PAD podpisze ustawę, a Jacek Kurski zostanie odwołany. 

*

Stawiałem na to "dolara", bo nie byłem pewny jak mocna w kierownictwie PiS jest świadomość tego, że Jacek Kurski wypełnił już swoją misję i czas na lepszą zmianę. Niezbyt dobry to moment w czasie rozpoczętej kampanii wyborczej, więc sądziłem wcześniej, że Jacek Kurski dotrwa do dnia wyborów. Jednakże swoim prowokacyjnym wystąpieniem "oddania się do dyspozycji Prezydenta" (tak jakby Prezydent mógł go odwołać) przekroczył czerwoną linię. Rzucił publicznie wyzwanie Prezydentowi "kto mocniejszy: Prezydent RP, czy Prezes TVP?" I to w trakcie kampanii wyborczej! Dlatego poleciał. Na własne życzenie.

Podtrzymuję moje przekonanie (wbrew opinii wielu moich przyjaciół), że okres "topornej propagandy w TVP" był potrzebny. Stosunkowo sprawna propaganda TVN i innych ośrodków medialnych (służących mniej lub bardziej wyraźnie obcym interesom i specyficznym interesom postkomunistycznego układu) powodowała, że olbrzymia część polskiego społeczeństwa żyła z zupełnie fałszywym obrazem tego, co się dzieje w Polsce i o co chodzi w polityce. Potrzebne było "odkłamanie", "zdarcie łusek z oczu", i są dobre argumenty na to, że trudno było osiągnąć przełom inaczej niż "tłuczoną" dzień w dzień prostą propagandą. Trzeba było trąbić o tym, o czym media komercyjne konsekwentnie milczą: o bezprzykładnym sukcesie ekonomicznym rządów PiS w porównaniu z żałosnym bilansem rządów PO-PSL. Trzeba było uświadamiać mechanizmy bezczelnego (godnego komunistów) kłamstwa na temat rzekomego łamania praworządności. 

Gdy tylko Kurski po zajęciu TVP odwrócił działa i zaczął strzelać z armat tą samą propagandową amunicją, tylko w przeciwną stronę, wielu ludzi mogło zobaczyć, że TVN niczym się nie różni od TVP oprócz kierunku ostrzału. Można nawet twierdzić, że Kurski okazał się sprawniejszy w tego typu działaniach, niż jego komercyjni konkurenci. 

Ci, którzy nie dostrzegają tej propagandowej symetrii, tego, że TVN uprawia równie toporną propagandę co TVP pod rządami Kurskiego oraz tego, że media na świecie już dawno z "dostarczycieli obiektywnej informacji" przekształciły się w tuby propagandowe różnych ideologii i grup interesów – ci którzy tego nie dostrzegają, są po prostu ofiarami tej propagandowej wojny. Jacek Kurski ma wielkie zasługi w tym, że znaczna część społeczeństwa uświadomiła sobie fałsz narracji III RP i zaczęła wybierać pragmatycznie Prawo i Sprawiedliwość, nawet nie podzielając w pełni konserwatywnej i patriotycznej ideologii tej partii. 

Uważam jednak, i zacząłem to głosić wśród swoich znajomych, że co miał do zrobienia Jacek Kurski, to zrobił, i czas na większą subtelność i umiarkowanie w telewizyjnym przekazie. Czas nadszedł na wypełnianie misji budowania bardziej świadomego społeczeństwa obywatelskiego, bo to obecnie wystarczy, żeby ludzie zaczęli wspierać lepszą politykę. Uważałem, że należy to zrobić jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wyborczej Prezydenta. Jednak Kurski zdołał przetrwać kryzys związany z nieco rozczarowującym wynikiem wyborów parlamentarnych i wydawało się, że dotrwa już na swoim stanowisku do wyborów prezydenckich.

Pozycja Kurskiego w dużym stopniu zależała od ścierania się w obozie Zjednoczonej Prawicy dwóch koncepcji wyborczych. Wedle jednej z nich PiS powinien zacząć zabiegać o elektorat centrowy, stać się partią bardziej umiarkowaną i rozważną, atrakcyjną dla tych, którzy bardzo cenią sobie społeczny spokój. Szczególnie w wyborach prezydenckich. Drudzy uważają, że sukcesy PiS opierają się na jasnym przekazie konserwatywnym i patriotycznym, że to są wartości, ku którym skłania się polskie społeczeństwo, i że tego jasnego przekazu PiS powinien się twardo trzymać. Ci drudzy mówią chętnie o "mitycznym centrum", że żadnego centrum w polskim społeczeństwie, które można by pozyskać, nie ma.

Obrońcy Jacka Kurskiego w obozie zjednoczonej prawicy, nie widzą, że nawet w znacznej części pisowskiego elektoratu Jacek Kurski pchający się ze swoja żoną, co rusz, przed kamerę, budujący jawnie swoją osobista pozycję, wykorzystujący TVP do swoich gier politycznych, to przekroczenie nie tylko dobrego smaku, ale realne zagrożenie dla przyszłości dobrej zmiany. Ci którzy twierdzą, że nie ma żadnego centrum mogą mieć rację, że tak silny ideologiczny konflikt zmusza myślących ludzi do stanięcia po jednej stronie, i tym samym likwiduje programowe centrum. W takiej sytuacji nie ma zapotrzebowania na partię centrową. Ale nie likwiduje to olbrzymiej masy ludzi, których konflikt ten w ogóle nie interesuje, którzy o polityce nie myślą, a którzy mimo to chodzą na wybory i decydują, jaka będzie przyszłość kraju. 

Na podstawie czego decydują? A choćby na podstawie tego, że "z tą propagandą w TVP to już przesadzili", na podstawie tego, czy ten gość "pasuje mi na Prezydenta czy nie bardzo". To jest bardzo trudne do wyliczenia, praktycznie niemożliwe, więc mogę powiedzieć jedynie, że na podstawie całej mojej wiedzy wydaje mi się, iż suma głosów utraconych i pozyskanych decyzją odsunięcia Jacka Kurskiego z TVP wypadnie zdecydowanie na korzyść Andrzeja Dudy. 

*

Dla zainteresowanych trochę o metodologii: Obecnie w polskim społeczeństwie nie ma prawdopodobnie wystarczająco dużej grupy wyborców, która mogłaby stanowić stabilny elektorat partii centrowej. Ostry konflikt ideologii nie sprzyja ukształtowaniu się takiej grupy. Istnieje jednak tzw. "labilny elektorat", grupa wyborców, która nie ma jasnych przekonań politycznych, zasadniczo nie interesuje się polityką, i swoje decyzje wyborcze podejmuje na podstawie niejasnych kryteriów odnoszących się do imponderabiliów. Wiadomo , że duża część takich wyborców swoje decyzje podejmuje w lokalu wyborczym!

Trudno powiedzieć, jak wielka jest to grupa. Brak jest odpowiednich badań. Takie badania nie byłyby łatwe, bo kto się przyzna, że jest takim wyborcą. Przypuszczam, że jest to co najmniej 10 proc. głosujących. W sytuacji, gdy badania pokazują równowagę pomiędzy kandydatami ("Pingwin" w drugiej rundzie z Andrzejem Dudą dostaje co najmniej 45 proc.), ten labilny elektorat może zadecydować o wyniku wyborów, jeśli tylko przechyli się na jedną stronę. 

Drugim czynnikiem wpływającym w znacznym stopniu na wynik wyborów jest mobilizacja elektoratów za i przeciw. Ta też może zmienić wynik w stosunku do rzeczywistego rozkładu preferencji o kilka dobrych procent. Odwołanie Jacka Kurskiego na pewno jest korzystne z punktu widzenia labilnego elektoratu, a także z punktu widzenia mobilizacji (demobilizuje przeciwników, a raczej nie zdemobilizuje twardego elektoratu prawicy – bo tacy w domach nie zostają).

I jeszcze słowo o wyciąganiu logicznych wniosków w tak niepewnej i niemierzalnej materii. Logiczny wniosek nie jest konsekwencją kilku wyeksplikowanych przesłanek, jak to ujmuje tradycyjna logika formalna. W praktyce logiczny wniosek jest konsekwencją całokształtu wiedzy, oglądu rzeczywistości, włączając w to nieuświadomioną wiedzę i przekonania. Jedni mają spójny obraz rzeczywistości, przystający do faktów, i wyciągają wnioski w miarę trafne. Inni mają obraz oparty na emocji, na fałszu lub na ograniczonej wiedzy – i wnioski takich osób są niewiele warte.

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura