jan mak jan mak
3002
BLOG

Do przyjaciół ... o przeciwnych poglądach.

jan mak jan mak PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 149

Mam wielu kolegów, przyjaciół, z którymi współpracuję zawodowo, cenie sobie ich profesjonalizm, cenię sobie to, że są przyzwoitymi ludźmi, i w codziennych sprawach można na nich polegać. Jednocześnie mają oni całkowicie odmienne ode mnie poglądy polityczne, zupełnie inaczej oceniają obecną rzeczywistość polityczną. Przyznam, że staram się wobec nich unikać wchodzenia w polityczne tematy, nie próbuję forsować swoich racji, bo mam świadomość, że może to tylko zepsuć nasze dobre stosunki, a ich i tak nie przekonam.

Rzecz w tym, że oni znacznie mniej niż ja interesują się polityką, nie śledzą tak jak ja wielu źródeł informacji, nie mieli takich doświadczeń z komuną, jak ja miałem — i generalnie mają po prostu znacznie mniejsze rozeznanie w tym, co się w polityce dzieje. Przekonuje ich narracja TVN lub GW, jedyne dla niech źródła wiedzy, o tym co się w Polsce dzieje, oraz obawa przed "rewolucją" w Polsce — bo w obecnym układzie dobrze sobie radzą i czują się dobrze ustawienie w porównaniu z innymi. Nie chcą żeby ktoś próbował zmieniać ich poglądy lub uzmysławiać im, że się mocno mylili, lub że są ofiarami fałszywej propagandy.

Nie wykluczam, że podobni ludzie udzielają się na Salonie — i w przeciwieństwie do moich przyjaciół mają większe rozeznanie i chcą być przekonywani (i przekonywać innych). Do nich więc kieruję te uwagi o problemach wzajemnego przekonania się w warunkach forsowania przez media dwóch całkowicie przeciwstawnych narracji.

Podstawową zasadą rzetelnej dyskusji jest to, że różnice poglądów na poszczególne tematy są zazwyczaj konsekwencją różnic w sprawach bardziej fundamentalnych. Wymiana argumentów na konkretny temat nie zmienia stanu rzeczy, bowiem argumenty te w sposób niejawny apelują do poglądów bardziej fundamentalnych: to co jest przekonujące dla jednej strony, zupełnie nie przekonuje drugiej i vice versa. W rzetelnej dyskusji należy więc dążyć do odkrycia tych fundamentalnych różnic i na nich ewentualnie skupić. Często prowadzi to stwierdzenia rozbieżności w hierarchii fundamentalnych wartości, których żadna dyskusja, żadna wymiana argumentów, nie jest w stanie zniwelować (tak jest w przypadku dyskusji dotyczących aborcji). W przypadku przeciwstawnych narracji dotyczących sytuacji politycznej w Polsce można wskazać pewne fundamentalne przekonanie, które powoduje, że reprezentanci tych narracji różnią się praktycznie w ocenie każdej sprawy.

W tym miejscu trzeba być zdolnym do zrobienia pewnego eksperymentu myślowego. Załóżmy, że wszystko to, co robi PiS jest całkowicie zgodne z obowiązującym prawem, że PiS przeprowadza radykalne zmiany w różnych obszarach, ale jest to wypełnianie ogólnej obietnicy wyborczej o walce z patologiami i złodziejstwem, i że czyni wszystko w ramach demokratycznego mandatu. Otóż każdy rozumny człowiek musi przyznać, że w tej sytuacji zachowanie opozycji, która sama nazwała się totalną, blokady obrad sejmowych, pucze, organizowanie demonstracji na ulicach bez prób rozwiązywanie spraw w parlamencie, donoszenie za granicę i propagowanie tam zupełnie fałszywego obrazu (przy tym założeniu!), bojkotowanie instytucji państwa, w których większość uzyskują kandydaci wybrani przez partię rządzącą — wszystko to jest totalnym psuciem demokracji, ocierającym się o łamaniem konstytucji i zdradę polskiego interesu.

A teraz przyjmijmy założenie całkowicie przeciwne. Załóżmy, że PiS wykorzystując wysokie poparcie społeczne przestał się liczyć z czymkolwiek: niszczy demokrację, łamie codziennie prawo i konstytucję dążąc do przekształcenia Polski w dyktaturę na wzór Białorusi lub Korei Północnej. W tej sytuacji odmowa opozycji w uczestniczeniu w farsie, protesty społeczne najbardziej odważnych, próby uzyskania pomocy zagranicy w ratowaniu polskiej demokracji — wszystko to jest jak najbardziej uzasadnione, bo co innego można zrobić, szczególnie że większość społeczeństwa jest ślepa i nie widzi, co się szykuje.

Jeśli ktoś jest święcie przekonany, że mamy do czynienia z tą drugą sytuacją, to dyskutowanie z nim na jakiekolwiek tematy szczegółowe, na przykład na temat ostatnich ustaw o sądownictwie, nie ma żadnego sensu. On nie widzi treści tych ustaw, tylko kolejny akt na drodze do pełnej dyktatury. Bo zgodnie z forsowaną narracją wszystko co robi PiS jest niszczeniem demokracji, a wszystko, co wygląda rozsądnie, jest tylko grą pozorów. Jest to logicznie spójny pogląd, więc nie da się podważyć poszczególnych tez tego typu, a jedynie to, co jest ich fundamentem.

*

Fundamentem jest zarzut o łamanie prawa i konstytucji. I zacząć wypadałoby od truizmu, że problem, czy ktoś łamie prawo czy nie, generalnie zazwyczaj nie jest prosty. Mamy dwie sytuacje. Jeśli państwo ma wolnościową i demokratyczną konstytucję podobną do polskiej, a jednocześnie wielu dziennikarzy i członków opozycji siedzi w więzieniach, wiele jest przypadków niewyjaśnionych morderstw, uliczne demonstracje tłumione są w brutalny sposób, zamykane są opozycyjne media, wówczas sprawa łamania konstytucji jest dość oczywista i nie trzeba prawników, żeby zasadnie rzucić oskarżenie o łamanie prawa i konstytucji. (Warto zauważyć, że w przestrzeni publicznej padają porównania Polski do Turcji – co oznacza że mamy do czynienia z oczywistymi kłamstwami i absolutnie złą wolą).

Jeśli jednak zarzuty łamania prawa dotyczą procedur, zawiłych i nie do końca dobrze sprecyzowanych konstrukcji prawnych, ogólnikowych przepisów — mamy do czynienia ze sporem prawnym, w którym racjonalne argumenty prawne padają z obu stron, i w państwie prawnym jedynie odpowiedni sąd może rozstrzygnąć czy prawo zostało w danym wypadku złamane czy nie. Co więcej sąd bynajmniej nie rozstrzyga, co mówi dany przepis, gdy jest on niezbyt precyzyjnie sformułowany, a raczej decyduje o tym, jak dokładniej przepis należy od tej chwili rozumieć, doprecyzowuje prawo w danym aspekcie — zgoda na to jest jedną z zasad państwa prawnego. W tym sensie nikt bez rozstrzygnięcia sądowego nie ma prawa twierdzić autorytatywnie, że dany przepis został załamany lub nie. Nikt — a w szczególności żaden szanujący się prawnik. Takie twierdzenie, może mieć tylko formę "W mojej opinii... poczekajmy do rozstrzygnięcia sądowego" — w przeciwnym razie jest głupotą, brakiem zrozumienia prawa, lub oszustwem. W tej sytuacji argument łamania prawa czy konstytucji używany na ulicy, używany przez nie-prawników, jest zwykłą pałką propagandową (i nie przystoi ludziom myślącym).

W mojej opinii PiS nie posunął się ani razu do ewidentnego złamania prawa. Stara się cały czas działać w ramach obowiązującego prawa (i tylko dopóki się tego trzyma, ja będą go popierał). W pewnych momentach PiS posunął się do działań, których prawne uzasadnienie można uznać za naciągane, wątpliwe, o które można toczyć spór prawny, walczyć demokratycznymi metodami, żeby podobne naciąganie prawa nie stało się regułą — ale tego typu działania i tego typu spory są normalnym zjawiskiem we wszystkich demokracjach, na czele z amerykańską. Odmowa udziału w procedurach demokratycznych w takiej sytuacji, odmowa respektowania prawa, przypisywanie sobie samemu prawa do tego, co uznawać za zgodne z prawem, a co nie — jest zwykłym warcholstwem, rokoszem i niezwykle szkodliwym psuciem demokracji.

Opozycja w Polsce weszła na fatalną drogę. Dla mnie sam udział ubectwa w demonstracjach KOD, pełne poparcie totalnej opozycji przez ubectwo i z wzajemnością (obietnica przywrócenia przywilejów emerytalnych) — jest najlepszym dowodem na to, w jaki kanał stoczyła się opozycja. Jak można występować przeciw polskiemu rządowi ramię w ramię z ubekami i nie poczuć, że coś tu śmierdzi, coś tu jest nie tak? Jeśli ktoś nie czuje dyskomfortu protestowania razem z ubekami, to znaczy że znajduje się w stanie emocjonalnym nie pozwalającym na przyjmowanie żadnych racjonalnych argumentów. I dlatego dalsza dyskusja z kimś takim jest bez sensu.

Warto też zwrócić uwagę, że we wskazanym tu podziale nie ma miejsca na żadne stanowisko pośrednie, na żadną "prawdę po środku". Nie można bowiem trochę działać zgodnie z prawem, a trochę łamać konstytucję. Albo PiS działa zasadniczo w ramach prawa i zgodnie ze swoim demokratycznym mandatem — i wtedy należy przede wszystkim szanować i chronić demokrację! — albo działa niekonstytucyjnie, dąży do dyktatury — wtedy należy dołączyć do demonstracji KOD, ramię w ramię z ubekami, i zabiegać u mocarstw zachodnich o sankcje wobec pisowskiej dyktatury.


Przyjaciele! Trzeba się zdecydować. Trzeciej drogi tu nie ma.

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka