Prezydent Andrzej Duda w Zieleniewie, gmina Kołobrzeg. fot. FB/Czesław Hoc
Prezydent Andrzej Duda w Zieleniewie, gmina Kołobrzeg. fot. FB/Czesław Hoc
report report
4212
BLOG

Miasto bez wstydu

report report Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 61

A jednak. Myślałem, że do tego nie dojdzie. Mówiło się, ale nikt tego nie traktował poważnie. Przecież publicznie nie skrytykują przyjazdu, nie odważą się. Przecież, każdy normalnie myślący człowiek, uznaje demokratycznie wybranego przywódcę, za przedstawiciela całego narodu. A jednak. Okazuje się, że nie chcieli zaprosić. Więc trzeba było za miastem. Na uboczu. Na boisku. Dojazd zakurzoną drogą. Jakieś krzywe płoty. Ludzie zbierają się wieczorem. Mijają posterunki. Mało kto, wierzy, że on przyjechał tu do nich specjalnie. Ale duma jest. Nawet się nie spóźnia. Ale przecież wiadomo, że tamci go nie zaprosili. Ale entuzjazm wybucha, kiedy mówi. Tu na boisku o zmierzchu. Mówi mocno o krzywdzie, o ziemi którą bronili przed obcymi i nędzy którą cierpieli. Nie mówi na placu przed ratuszem, nie klęczy przed relikwiami w bazylice. Nie witają go w łańcuchach, nie przemawiają dostojnie, wszyscy od lewa do prawa, nie kłaniają mu się. Oni zastali tam a on jest tu. Oni nie są mu chętni, nie chcą go wiedzieć, nie ugoszczą. Jakby mogli toby zakazali. Ale nie mogą. 

I piękniej jest. Piękniej niż tam, tu wśród łąk, jakieś pastwisko, psy szczekające w oddali, ludzie, umęczeni pracą. Przyszli nie odchodzą, choć już późno. Każdy telefonem świeci, ustawia się, on cierpliwie do każdego dochodzi, będzie pamiątka, miliony pamiątek. Ludowy zespół nie traci sił. Jeszce jadą do wójta, do pana wójta. To on zaprosił, choć wszyscy mówili. Zastanawiali się, jak zaprosić i dokąd zaprosić, skoro tamci nie chcą, po co się narażać. Kolumna błyska. Wszystko milknie. Cisza.

Dzień drugi. Mówią teraz, wszędzie. W sklepach, przed rauszem, przez komórki się niesie. To on był tam, bo tu go nie zaprosili, jaki wstyd, jak można było? Albo my nie godni, że on nas ominął? Ale jak miał tu być, skoro ci go nie zaprosili. Boże! Jaki wstyd. Mówią i wspominają, jak już było. Jak nie ochronili prezydenta, kiedy lądował na podłym lotnisku. Jak dystansowali się od niego i jego spraw. Jak szydzili. Nawet wtedy gdy już go nie było. Jak strasznie szydzili. A teraz nie chcą go w mieście. Niechby go psy tam na tym boisku pogryzły - życzą. Miasto bez wstydu.

     

report
O mnie report

Interesują mnie przejawy życia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka