Zdaniem niektórych tzw. sztuczna inteligencja, która funkcjonuje w oparciu o pochłanianie ogromnych ilości danych, w pewnym momencie ulegnie „zapętleniu”, tzn. zacznie w coraz większym stopniu pochłaniać dane wygenerowane przez samą siebie. Biorąc zaś pod uwagę, że - zgodnie z zasadą „masa ciągnie w dół” - zdecydowana większość owych danych reprezentuje niski poziom intelektualny, tak samo jak ich twórcy, „zapętlenie” się generatywnych botów będzie prowadziło do dalszego i coraz szybszego obniżania się tegoż poziomu.
Innymi słowy, w świetle powyższych założeń kulminacyjnym osiągnięciem generatywnej „sztucznej inteligencji” będzie krystalicznie przejrzysty destylat naturalnej głupoty. Będzie to tym samym najbardziej spektakularna ilustracja reguły „śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu” (albo, szerzej rzecz ujmując, reguły „jaki pan, taki kram”). Perspektywa ta powinna zasadniczo schłodzić więc entuzjazm tych wszystkich, którzy mają wciąż jakiekolwiek złudzenia co do utożsamiania inteligencji z zakresem mocy obliczeniowej.
Schłodziwszy go zaś, powinna go następnie przekształcić w dojmującą świadomość, że najpilniejsza robota jest dziś do wykonania na płaszczyźnie jakości danych wejściowych, gdzie absolutnie nikt ani nic nie może człowieka wyręczyć ani go zastąpić.
Cenię wolność osobistą, ekonomiczny zdrowy rozsądek, logiczną ścisłość, intelektualną uczciwość i dyskretną dobroczynność.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie