Ze sfery domysłów, niedomówień, przypuszczeń i hipotez wiedza o najważniejszych przyczynach „katastrofy smoleńskiej” przesunęła się zdecydowanie w stronę faktów. Są to fakty, dowody pochodzące ze źródła o najwyższej wiarygodności. Konkretnie – Najwyższej Izby Kontroli. Dochodzą do tego inne informacje wspierające prawdziwość przekazu w tej sprawie.
Krótko przypomnę (poświęciłem temu więcej miejsca w swoich ostatnich notkach) w czym rzecz. Otóż w raporcie NIK (dostępny /tutaj/ ) sporządzonym po przeprowadzeniu kontroli przygotowań do wylotu delegacji na uroczystości katyńskie znalazło się stwierdzenie: „…MSZ do 10 kwietnia 2010 r. nie otrzymało również odpowiedzi, w formie noty, na prośbę o zgodę na przelot i lądowanie na terytorium Federacji Rosyjskiej. Podkreślić także należy, że po jej otrzymaniu (ale odpowiedź otrzymano dopiero w sierpniu - patrz poniżej) w MSZ istniały wątpliwości, czy zgoda na przelot samolotów nad terytorium Rosji odnosiła się również do lądowania na lotnisku w Smoleńsku.” W przypisie78 zaś:”Treść noty odnosiła się wyłącznie do przelotu nad terytorium Federacji Rosyjskiej po trasie Warszawa-Smoleńsk-Warszawa – nie zaznaczono w niej wyraźnie, że obejmuje ona również zgodę na lądowanie Smoleńsk-Północny.”
Co jeszcze - jest taka informacja zmieszczona na oficjalnej stronie NIK /link/ – otóż: „…Jak się później okazało (już po katastrofie smoleńskiej, kiedy dokument dotarł do MSZ) zgoda dyplomatyczna dotyczyła przelotu (na trasie Warszawa - Smoleńsk - Warszawa). MSZ stwierdziło, że strona rosyjska zwyczajowo w ten właśnie sposób formułowała zgodę dyplomatyczną. NIK odnotowuje, że MSZ uregulowało (uzupełniło) procedury uzyskiwania zgody na przelot i lądowanie w sierpniu 2010 roku.”
Wniosek - posuwano sie do fałszowania dokumentacji. Po co było "uzupełniać braki dokumentacyjne" w sierpniu 2010? By ukryć prawdę o braku zgody? Ponadto - prok. Szeląg na posiedzeniu Sejmowej Komisji mówił, (w sierpniu 2010) że taka zgoda pisemna była. Szczegóły tutaj: link Wg mnie, jak dziś na to patrzę, wypowiedź płk. Szeląga jest dowodem na celowe ukrywanie pewnych niewygodnych faktów. Co więcej - produkowano kłamstwa by ukryć prawdę. A przecież ukrywa się rzeczy ważne. Takie, których znaczenie dla sprawy jest istotne. To daje do myślenia. To wzmacnia pogląd, że brak zgody na lądowanie na Siewiernym wówczas miał decydujące znaczenie dla przebiegu ówczesnych zdarzeń. Że ten lot, do którego doszło bez zgody strony rosyjskiej, był z góry skazany na tragiczny finał. I żadna mgła nie miała tutaj znaczenia.
Obecnie w toczącym się procesie min. Arabskiego zeznawał jeden ze świadków - urzędnik Kancelarii Prezydenta – Maciej J. Oto co m. innymi zeznał:
„…zajmował się sprawami zagranicznymi. Zeznał, że od swego przełożonego, min. Mariusza Handzlika, dowiedział się, że były naciski ze strony KPRM i MSZ, by prezydent w ogóle nie leciał do Katynia; nie znał szczegółów. […]- Prawdopodobnie w rozmowie z kimś z MSZ lub ambasady w Moskwie usłyszałem plotkę, że mogą być problemy z lotniskiem, i przekazałem to - mówił Maciej J. -To, że lotnisko jest nieczynne, stało się jasne w momencie przygotowań wizyty.Na poprzednich wizytach w Miednoje i w Katyniu Rosjanie na nasze prośby dostarczali sprzęt i ludzi. Wariant, żeby lądować gdzie indziej, nie był rozważany z powodu logistyki. Podróż samochodem z Moskwy trwa 4-5 godzin. Z innych lotnisk są złe drogi - dodał.”
Do czego to łącznie się sprowadza. Jakie fakty poznaliśmy:
- W przeddzień wylotu delegacji organizatorzy wiedzieli, że strona rosyjska nie wydała zgody na lot i lądowanie samolotu z delegacją na uroczystości katyńskie na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku. Nie starano się jednak o zgodę na lądowanie na jakimkolwiek innym lotnisku z uwagi "na trudności logistyczne - zbyt duże odległości od lotnisk i złe drogi".
- Rząd Tuska znał tą sprawę i w tej sytuacji starał się odwieść Prezydenta Kaczyńskiego od zamiaru lotu do Smoleńska wobec powyższych okoliczności.
- Kancelaria Prezydenta RP wiedziała o wszystkich tych okolicznościach. Wiedziano, że nie ma zgody na przelot i lądowanie w Smoleńsku. Że lotnisko Siewiernyj jest nieczynne tego dnia [w planie lotu Tupolewa jako miejsce lądowania zapisane było "ZZZ". Czyli teren przygodny, łąka, droga etc.]. Wiedziano także, że nie starano się o zgodę na lot na inne lotnisko.
- I mimo tego polecieli. Rząd im odradzał. Wobec tego - kto podjął decyzję że tak się stało? KTO?
Czyli co – uważano, że lotnisko Siewiernyj to część terytorium Rzeczypospolitej Polskiej? I że prowadzi do niego eksterytorialny korytarz powietrzny? Bo inaczej, jeżeli jednak tak nie było, to czy nie trzeba uznać, że Tupolew nielegalnie, mimo braku rosyjskiej zgody na przelot i lądowanie, wbrew ich jednoznacznemu stanowisku – wtargnął w przestrzeń powietrzną FR? Tego dnia nasi rodacy, z Prezydentem RP na czele, ponieśli tam tragiczną śmierć. Ale czy mamy udawać, że powyższych okoliczności nie było? A jeżeli jednak były – to jak w ich świetle cała ta sprawa wygląda? W jednej z poprzednich notek zadałem pytanie - czy wszyscy pasażerowie mieli świadomość ryzyka tego lotu? Czy ich o tym poinformowano? Kto ponosi odpowiedzialność za wylot samolotu z delegacją w takich warunkach?
Kiedyś zadałem jeszcze inne pytanie: jaką rolę w tych wydarzeniach odegrał rząd Stanów Zjednoczonych? Proszę przeczytać mój tekst na temat ówczesnej wizyty gen USA – Petraeusa w Polsce. Ale jest i inny trop. Politycy mówią dużo – przy różnych okazjach, z różnych powodów, przytaczają wowczas różne ważkie argumenty, które niekiedy jednak mówią dużo o innych wydarzeniach, nie tych komentowanych w danej chwili. Niekiedy zbyt dużo. Wbrew ich intencjom zapewne. Przykład:
Z wywiadu J. Kaczyńskiego „Tym bardziej że prezydentowi usiłowano odmówić samolotu niejeden raz. Tak było przed słynnym wyjazdem do Tbilisi, gdy Gruzję zaatakowały wojska rosyjskie. Premier Tusk chciał odmówić Lechowi Kaczyńskiemu prawa do polecenia rządowym samolotem. Uległ po telefonie prezydenta Busha do prezydenta RP. Prezydent USA z całą mocą poparł wtedy plan Lecha Kaczyńskiego. Donald Tusk przestraszył się międzynarodowej kompromitacji i wycofał swoje zastrzeżenia”.
To Bush wysłał Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Tbilisi. Który tam poleciał i ogłosił światu, że właśnie Rosja napadła na Gruzję. Ogłosił jednostronną NATOwską wersję wydarzeń daleko odległą od ich opisu zawartego w ustaleniach specjalnej komisji UE powołanej do wyjaśnienia tej sprawy. Wg komisji UE to Gruzini napadli na Osetyńców, nie odwrotnie. A jak było ze Smoleńskiem? Co robił Petraeus w Polsce wówczas? Jaką misję miał tutaj do wykonania? Kogo i przed czym w tym artykule „ostrzegał”? http://wiadomosci.onet.pl/kraj/wazna-wojskowa-wizyta-w-polsce-ostrzezenie-generala/8bg64
Zachęcam do przeczytania mojej notki na ten temat: /link/ Tam znajdziecie Państwo prawdopodobne wytłumaczenie dziwnego tekstu zamieszczonego na portalu onet.pl.
P.S. Ostateczne wyjaśnienie wydarzeń 10 kwietnia tutaj: http://jerzy.korytko.salon24.pl/739349,ujawniam-okolicznosci-10-kwietnia-tajemnica-katastrofy-rozwiazana
Inne tematy w dziale Polityka