Jerzy Korytko Jerzy Korytko
11794
BLOG

Premier Morawiecki - Lejb Fogelman i Yad Vashem w tle.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 37

Okoliczności powołania na stanowisko Premiera RP Mateusza Morawieckiego wzbudziły u niektórych komentatorów życia politycznego naszego kraju szereg wątpliwości. Pojawiły się nawet sugestie, że odbyło się to „ w realiach zamachu stanu”. Że znacząca część nawet posłów PiS nie chciała tej zmiany i protestowała do ostatnich chwil. Nie mówiąc o wyborcach, przecież samorzutnie na FB powstał krąg osób „murem_za_Beatą_Szydło” gromadzący setki tysięcy użytkowników tego portalu społecznościowego. W zagranicznych mediach informowano ze zdziwieniem - "w Polsce rządząca koalicja obaliła własny rząd".

Tutaj podzielę się z Państwem pewną osobistą refleksją. Te powszechne żale z powodu dymisji p. Premier – mnie to coś przypomniało. Tą powszechną rozpacz po „katastrofie smoleńskiej”. Odnoszę dziś wrażenie, że te żale i tamta rozpacz mają wspólny mianownik. To było zamiast prawdy o tle właściwych zdarzeń. Że ten obecny "żal" za p. Beatą to miał w zamyśle ukryć, przykryć okoliczności jej odwołania. Skąd się wziął Morawiecki? Człowiek bez żadnych związków z PiS zostaje premierem rządu? Przecież on był doradcą do spraw ekonomicznych przeciwnika politycznego PiS czyli PO, a Jarosław Kaczyński  nie znał go na tyle żeby mu powierzać stanowisko premiera. Byli też tacy, którzy sugerowali, że przebieg kariery zawodowej Morawieckiego, przecież historyka z wykształcenia a bankiera (wkrótce) z zawodu, wygląda tak jakby jakieś bardzo wpływowe lobby torowało mu drogę ułatwiając objęcie coraz bardziej prestiżowych stanowisk.  A tropy wskazywały na kierunek rosyjski. 

Teraz chciałbym się odnieść do innego aspektu tej sprawy. I spróbować połączyć dwie rzeczy, dwie informacje. Które to informacje zostały nam przekazane przez media ostatnio. Oto pierwsza z nich: http://www.newsweek.pl/polska/tasmy-mateusza-morawieckiego-co-mowil-w-restauracji-u-sowy-,artykuly,420139,1.html

I druga: http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-09-18/morawiecki-caly-narod-polski-powinien-byc-doceniony-przez-instytut-yad-vashem/

Te dwie informacje mają pewien punkt styczny. Jest nim kwestia żydowska. Na taśmach nagranych w restauracji „Sowa i przyjaciele” ,przecież w roku 2013 już – pojawia się informacja, wskazano źródło- adwokat Lejb Fogelman -  która mówi o tym, że Mateusz Morawiecki ma wkrótce zostać ministrem skarbu. Kwitowane to jest zdaniem – „skoro tak mówi to na pewno tak będzie”. Ostatecznie Morawiecki w rządzie Tuska ministrem nie został. Ale zastanawiające jest to, że nagrani rozmówcy – przecież osoby bardzo wpływowe, prezesi dużych banków, uważają, że Fogelman o pewnych faktach z naszego życia politycznego może wiedzieć przed ich ogłoszeniem. Pierwszy wątek – żyd Fogelman ma takie wpływy w rządzie że wie o jego planach nawet tych nie znanych opinii publicznej. I Fogelman tak mówi o Morawieckim, jak gdyby popierał jego kandydaturę na te ministerialne stanowisko. Może starają się wpoić nam przekonanie, że za Morawieckim stoi lobby żydowskie?

Druga sprawa – we wrześniu Mateusz Morawiecki daje do zrozumienia w publicznym przemówieniu, że jego rodzina ma żydowskie pochodzenie. To bardzo interesujące. Dlaczego to zrobił. Zauważmy, już wówczas rekonstrukcja rządu była zapowiedziana, podlegała spekulacjom przeróżnym – a skoro w efekcie nastąpiła jedynie zmiana Premiera, to można przypuszczać, że już wówczas tylko to planowano a Mateusz Morawiecki był świadom tego co niedługo nastąpi. Dlaczego wobec tego to powiedział? W chwili szczerości? Doprawdy? A może sprawa ma jakieś drugie dno?

Oczywiście nie wiem jak było, co powodowało Morawieckim. Muszę powiedzieć w tym miejscu rzecz jeszcze jedną. W żadnym razie to nie jakaś forma antysemityzmu każe mi się nad tym wszystkim zastanawiać. Ale sprawa dotyczy premiera naszego rządu. Może ktoś inny uważa, że jego pochodzenie to jego wyłącznie sprawa i nie ma dla nas, zwykłych obywateli, żadnego znaczenia. Ja osobiście uważam inaczej. I za powodem mojej postawy teraz nie stoi żaden „antysemityzm” ale doświadczenie życiowe.

Przede wszystkim – poprawność polityczna działa obecnie tak, że sam fakt dostrzeżenia przez kogokolwiek cudzej przynależności do narodu żydowskiego natychmiast wywołuje oskarżenia o „antysemityzm”. To bardzo wygodne, gdyż w zamyśle ma uniemożliwiać jakąkolwiek ocenę tych osób.

Jak wspomniałem powyżej  - są tacy – bo wiem, że są, którzy przechodzą obojętnie wobec tych przywołanych informacji i mówią – dajmy mu szansę – zobaczymy co zrobi. To jest o.k. Właściwa postawa. Ani tak ani nie – poczekajmy. Czyli – ocenimy po pewnym czasie.

Jeżeli piszę jednak o tej sprawie dziś – to z pewnego istotnego powodu, tak uważam. Przypomnę – nie wiem dlaczego Mateusz Morawiecki ujawnił żydowskie korzenie swojej rodziny akurat teraz. Uważam, że chociaż wiedzy konkretnej nie mam – to mam jednak jakieś podstawy do spekulacji. To w niczym nie przeszkodzi tym, którzy czekają w spokoju na efekty pracy Premiera. Ale być może świadomość pewnych możliwości ułatwi percepcję faktów, które zapewne się pojawią wkrótce. Może jakiś ich związek z tym będzie a może nie. Tym niemniej.

Taśmy z „Sowy” przypomniano ponownie. W sumie to te nazwisko „Lejb Fogelman” ma w tym stenogramie, który przeczytałem, jakieś znaczenie. I tak pomyślałem – dlaczego ktoś uważa, że należy przylepić Morawieckiemu łatkę żydostwa? Bo ta druga informacja, ja w jakieś słowa Morawieckiego wypowiedziane w przypływie spontanicznej szczerości nie bardzo wierzę. On to zrobił z premedytacją, o takich rzeczach nie mówi się pod naporem chwili. Jest jedno możliwe wytłumaczenie tego. Tzn. ktoś uznał, ktoś, kto ma realną władzę, kogo p. Morawiecki słucha i od kogo zależał jego awans – uznał, że tak będzie korzystniej. To dosyć ryzykowne, nie sądzę, by robiono to by uprzedzić jakieś informacje z innych źródeł. O niejednym premierze to się u nas mówiło (np. Mazowiecki, Suchocka) i co - i nic? Nigdy tego nie przyznano oficjalnie? A niech sobie gadają.... Odpada również trop, który wskazywał by na to, że jest to informacja kierowana do środowiska - nazwijmy to - finansjery żydowskiej. Ci wiedzą dokładnie kto jest kim i nie trzeba było z tego robić publicznej szopki. Bo przecież choćby Fogelman znał Morawieckiego. Trudno też spodziewać się, że wiedza o pochodzeniu Morawieckiego zwiększy z automatu jego popularność. 

Co było zatem powodem? Jest taki jeden możliwy powód. Ma historyczne umocowanie. U nas b. często sowiecka Rosja się żydami wysługiwała. W ten sposób – jak coś nie wypaliło – mieli na kogo zwalać winę. Np. po upadku UB – to przecież żyd Romkowski, Światło, Humer i inni robili. Nie „Ruscy” czy Polacy.  A ten cały "plan" Balcerowicza. Czy nie mówiono później - że to był żyd? I to miało tłumaczyć wszystko? Te afery, te przekręty. No a to teraz. Dodam jeszcze – jak napisałem, że „Jarosław Kaczyński to marionetka, hodowca kotów bez znaczenia żadnego” to za  kilka dni dał się sfotografować z atlasem kotów. W ten sposób rozbrajano minę.

Niedawno dostrzegłem coś innego ważnego, no ale długo przed obecnymi wydarzeniami jeszcze, bo pierwsze teksty na ten temat pisałem już w 2015 roku. W Polsce mamy obecnie PRL-bis. Rządzi stary układ władzy – zmieniło się jedynie to, że rządzą przy pomocy mediów, mediów no i, oczywiście, agentury wpływu – przy zachowaniu fasadowej demokracji. Praktycznie w każdej księgarni w Polsce można nabyć książki sugerujące, że  czołowe postaci naszej sceny politycznej (Macierewicz, Morawiecki) mają wielorakie i podejrzane związki z Moskwą a może (zapewne) są właśnie rosyjskimi agentami wpływu. I co? Nikomu to nie przeszkadza? Innymi słowy – tkwimy w zniewoleniu nie mając tego świadomości.  Nie mogę dziś pojąć - jak daliśmy się wszyscy oszukać w 1989 roku. Uwierzyliśmy, że Rosja sama z siebie, bez żadnego przymusu - zwróci nam wolność, suwerenność.  Przy "okrągłym stole" nie było żadnych elit. Byli tylko urzędnicy obcego państwa i namaszczeni przez nich "opozycjoniści". A podstawą oszustwa była debata telewizyjna Wałęsa-Miodowicz. To ona zaślepiła nas na wszystko. To ona uczyniła Wałęsę  jedynym przywódcą strony opozycyjnej i to on mógł decydować o tym, kto w rozmowach ze strony opozycji weźmie udział. I decydował. 

Ale jeżeli ja wyczułem ów „smród onuc”, „człowiek średnio-rozgarnięty” w najlepszym razie, tak nisko w łańcuchu informacyjnym się znajdujący – to jutro to może dostrzec wiele, wiele innych osób. Wobec tego kierowanie uwagi na żydostwo w tle obecnej władzy ma sens. Może to wymyślono, to "żydostwo" Morawieckiego , by nas zmylić, oszukać. Tak, karta żydowska ciągle ma swoją moc i nas ogłupia permanentnie. W tym konkretnym przypadku - o sprawie okoliczności nominacji Morawieckiego mamy zapomnieć (to jest ważna kwestia, bardzo - ów "zamach stanu") - a zajmować się tym jego domniemanym "żydostwem". To, że ktoś narzucił nam tego człowieka na premiera (jutro psa Szarika nam wrobią?) ma umykać uwadze. Ktoś zdecydował o premierostwie Morawieckiego - tylko kto? Kto tak naprawdę rządzi Polską? 

Czy to jest "na wyrost". Przypomnijcie sprawę Olina. Nigdy w zasadzie nie wyjaśniono jej do końca. Dlaczego ustępujący (w grudniu 1995 roku, po przegranych wyborach) Prezydent Wałęsa zdecydował o bezprecedensowym ataku na urzędującego premiera? Z perspektywy czasu sprawa nie jest tak zawiła. Bo spójrzmy - w wyniku wyborów prezydenckich u władzy znalazł się post-komunista Kwaśniewski. A rządził już SLD. Z premierem Oleksym. Gdyby przekazanie władzy odbyło się w spokoju medialnym - to u wielu z nas mogło by  pojawić się  pytanie - no to jak to - niby "transformacja ustrojowa" a dalej rządzą "komuchy"? Coś tutaj śmierdzi. Sprawa Olina przesłoniła to wrażenie. Powstał totalny chaos w naszej polityce. "Suwerenne państwo polskie" walczyło z "rosyjską agenturą". A jakże. Rząd Oleksego upadł a nowym kierował Cimoszewicz. Pamiętacie? On nie był nawet (uwypuklano to) członkiem SLD!!! A jak to "nienawidził" Millera za pożyczkę moskiewską!  Ręki mu nie podawał! Taaak, to już nie był post-komuch, ten Cimoszewicz....Tak nas rozgrywano. W tym "suwerennym państwie polskim", które działa wyłącznie "teoretycznie".Cały czas medialne pranie mózgów, rozgrywają nas jak chcą. Socjotechnika i pranie mózgów zamiast rzetelnych informacji.W każdej ważnej sprawie. Potrafią przykryć niewygodne fakty (np. sprawę dowodu Cieszewskiego fałszywymi oskarżeniami o jego współpracy z SB), wykreować fałszywe.  Mamy tańczyć jak nam zagrają. I tańczymy. Po dziś dzień.  Bo wystarczy kontrolować media by rządzić. Plus agentura wpływu.  Ale to, że zacierano ślady, że starano się odsuwać na dalszy plan post-komunistyczny rodowód Cimoszewicza, dystansować go od "twardogłowych" w SLD - a że to robiono dzisiaj widać wyraźnie -  jest dowodem na prawdziwe intencje tych, którzy za wywołaniem sprawy Olina stali. Stanowi też dowód, że ci, którzy kontrolują media (i nie jest to rząd, Sejm, Senat etc.) kontrolują również w decydujący sposób naszą scenę polityczną. Bo przecież swój cel uzyskali posługując się ludźmi z, wydawało by się, całkowicie przeciwstawnych obozów politycznych. W tej szopce medialnej, we wspólnym "przedstawieniu",  wzięły udział ugrupowania polityczne, które rzekomo miały się wręcz nienawidzić. Po latach Andriej Sołdatow, autor książki o tajnej rosyjskiej policji, napisał, że afera Olina została spreparowana przez rosyjskie służby (KGB). Taką informację znalazłem w jednym z wywiadów G. Rzeczkowskiego, autora książki "Obcym alfabetem". (o aferze taśmowej i jej związkach z Rosją). To bezsporny dowód na to, że Rosja kontrolowała wówczas naszą scenę polityczną i zachowała  swoje wpływy w Polsce po 1989 roku. To potwierdza także tezę o agenturalnym uwikłaniu Wałęsy przez wszystkie te lata - a nie tylko w latach 70-tych. To mówi także o tym, że jeżeli Rosja kontrolowała nas w 1995 roku - to tym bardziej w roku 1992 - kiedy to "utrupiono lustrację" przy pomocy agentury wpływu.  Dziś tej agenturze powszechnie chce sie stawiać pomniki za "zasługi". Taki mamy stopień świadomości. Kto zdaje sobie sprawę z tego, że rosyjska agentura u nas jest szyta wg wzoru: "najbardziej prawicowi z prawicowych i najgłośniej krzyczą - precz z Rosją!" Czy coś się zmieniło od tamtego czasu. Jeżeli tak to na gorsze. Tych, którzy chcieli się przeciwstawić rosyjskiej dominacji zamordowano przecież 10 kwietnia.

Sprawa omówiona powyżej (Olina) powinna nam wszystkim uzmysłowić skalę dezinformacji jaka jest permanentnie wobec nas stosowana. Reasumując - uważam, że gra domniemanym "żydostwem" Morawieckiego jest podobnym elementem dezinformacji. Celowej dezinformacji.

Post scriptum:

Rok po napisaniu tego tekstu ukazała sie książka autorstwa Tomasza Piątka - Morawiecki i jego tajemnice. Z treści książki, z zamieszczonych w niej (wydaje się b. dobrze udokumentowanych) informacji wynika, że Morawieckiego łączą z Rosją jakieś bardzo niejasne związki. Podejrzane związki. Podobnie jak to było w wypadku Macierewicza - a co Tomasz Piątek opisał w książce - Macierewicz i jego tajemnice oraz Macierewicz - jak to się stało. Takich to mamy polityków na szczytach władzy.

C.d. na temat pochodzenia Premiera M. - tutaj: https://www.salon24.pl/u/jerzy-korytko/833933,zydowskie-pochodzenie-premiera-morawieckiego

Zachęcam ponadto do przeczytania mojej notki "Tajemnica katastrofy smoleńskiej wyjaśniona".

Koniecznie przeczytaj:  https://www.salon24.pl/u/jerzy-korytko/840600,zmowa-milczenia-wokol-smolenskiego-sledztwa-cien-jalty

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka