Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz
304
BLOG

Od poniedziałku ruszają prasy drukarskie EBC. Czy staniemy się bogatsi?

Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz Gospodarka Obserwuj notkę 8

Włoch Mario Draghi, szef EBC w myśl głoszonej przez siebie zasady „whatever it takes” zamierza drukować 60 miliardów euro miesięcznie do września 2016 roku (1,1 biliona euro) i być może dłużej, by w przewidywalnej przyszłości osiągnąć cel inflacyjny EBC dla strefy euro na poziomie 2 proc. rocznie.

W styczniu stopa inflacja wynosiła minus 0,6 proc. (deflacja) w skali roku. Szczegóły swojej decyzji ogłosił w czwartek na spotkaniu Rady Wykonawczej EBC, które odbyło się, nomen omen, na Cyprze, enklawie interesów rosyjskich w EU.

85 proc. nowiutkich euro EBC przeznaczy na wykup obligacji państw obszaru wspólnej waluty w proporcjach odpowiadających wielkościom ich gospodarek. I tak najwięcej z ECB mogliby dostać Niemcy, później Francja i na trzecim miejscu Włochy. Bank może wykupić nawet do 33 proc. całości zadłużenia danego kraju.

Tu na pierwsze miejsce wysuwają się Włochy z największym w Europie długiem publicznym, który na koniec 2014 roku wyniósł ponad 2,2 biliona euro (133 proc. PKB). Czy będziemy bogatsi o 1,1 biliona euro? Wprost przeciwnie.

Od maja zeszłego roku euro i złoty znacznie osłabiły się w stosunku do dolara amerykańskiego. Euro z 1,40 dolara do 1,08 dolara za euro dzisiaj, a więc o 23 proc. Innymi słowy, zarobki obywatela strefy euro wyrażone w dolarach amerykańskich spadły o blisko jedną czwartą w niespełna rok.

Czy słabe euro i jego nadmiar w systemie finansowym pomogą przeciwdziałać bezrobociu? Z całą pewnością: nie! Inwestowanie w miejsca pracy nie będzie miało najmniejszego sensu, skoro można bez ryzyka (!) pomnażać pieniądze na rynkach finansowych, bowiem sama zapowiedź dodruku pieniądza wywołała euforię na europejskich giełdach, które mimo kiepskiej sytuacji w gospodarce EU i zagrożenia wojennego ze wschodu, biją z dnia na dzień historyczne rekordy.

Kto zatem stanie się beneficjentem dodruku pieniądza? Przede wszystkim Rosja. Część dodrukowanych euro znajdzie swe przeznaczenie na rynki surowcowe. Dość powiedzieć, że cena baryłki ropy naftowej podskoczyła o 30 proc. od dnia decyzji ECB o dodruku pieniądza. To oczywiście nie przypadek, a mechanizm, który był łatwy do przewidzenia.

Innymi beneficjentami okażą się kraje wysoko zadłużone jak Włochy, bo przy niskim koszcie pieniądza nie zbankrutują i będą dalej mogły zwiększać swoje zadłużenie. Niemcy też głośno nie protestują, bo dodruk pieniądza po pierwsze obłaskawia Rosjan, a po drugie pozwala podtrzymać rynki zbytu w EU.

Korki szampana wystrzeliły, poza kolosami wydobywczymi jak Rosnieft i Gazprom, również w firmach zajmujących się energią odnawialną. Ich istnienie stało pod znakiem zapytania przy cenach za baryłkę rzędu 45 dolarów czy gazu na poziomie 200 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Odżywa energetyka atomowa.

Kto zatem ucierpi? Kowalski, Smith, Schmidt, bo zapłacą drogo za benzynę, gaz i energię elektryczną. Jeśli nie stracą pracy, to ich realne zarobki i siła nabywcza spadną. Poszkodowani okażą się przedsiębiorcy i rolnicy, którzy wytwarzają dobra trwałego użytku i żywność. Paradoksalnie, trudniej im będzie o finansowanie, gdyż ich przedsięwzięcia obarczone okażą się większym ryzykiem niż inwestycje na rynkach finansowych, jak giełdy.

Przegranym w średnim i długim okresie okaże się Europa ze względu na wzrost cen energii i utratę konkurencyjności w realnej gospodarce. Ceny ropy Brent w Europie rozjechały się z cenami ropy naftowej WTI na rynku amerykańskim. Za baryłkę WTI trzeba dziś zapłacić 51 dolarów, za Brent 61 dolary. Historycznie różnica wynosiła średnio dwa dolary, a po decyzji ECB gwałtownie wzrosła do ponad 10 dolarów. Zatem za nim jeszcze EBC zaczął dodruk euro już płacimy za ropę w Europie o 20% więcej niż konsumenci i przemysł w Ameryce.

UE i Europa wkracza właśnie w kolejną fazę szaleństwa spekulacji finansowych, jakby nie odrobiono lekcji kryzysu 2008 roku. Znowu płyniemy na Tytaniku, znów z górnego pokładu płyną uspakajające dźwięki walca wiedeńskiego, z tą różnicą, że tym razem ze wschodu i południa docierają do nas odgłosy narastającej burzy. Ale to przecież, jak mówią, już nie nasze zmartwienie.

Więcej na:http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_informacje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka