Jerzy George Jerzy George
239
BLOG

Wciąż za mało szczepień

Jerzy George Jerzy George Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Szóstego września 2021 roku odnotowano w światowych statystykach 50-procentowy poziom wyszczepienia polskiego społeczeństwa. Był to czarny dzień antyszczepionkowców. W miarę jak odsetek w pełni zaszczepionych Polaków zbliżał się powoli, acz nieubłaganie, do wyżej podanego poziomu, z antyszczepionkowych szańców wznosiły się coraz gorętsze modły w intencji nieziszczenia się tych pięćdziesięciu procent. Dzień 6 września położył kres marzeniom „wolnych ludzi”, ale nie łudźmy się, ich modlitywy zostały wysłuchane, tyle że mefisto nie był w stanie zapobiec wyszczepieniu połowy Polaków. Zrobił jednak, co mógł, i normalni ludzie też nie mają z czego się cieszyć, bo dzisiaj, czyli 4 miesiące po czarnym dniu antyszczepionkowców, tylko 55,5% Polaków jest w pełni zaszczepionych, a doszczepionych trzecią dawką zaledwie 18,4%.

I przy tym znikąd nadziei. Pandemia nie ustępuje w krajach znacznie lepiej wyszczepionych (UK, Izrael), nic więc dziwnego, że ludzie czują się oszukani. Wszak przez te dwa lata solennie ich zapewniano, że szczepionka raz na zawsze rozwiąże problem pandemii, a tu nagle się okazuje, że nawet po trzech szczepieniach bez problemu dochodzi do zakażenia, że covida łapią również trzykrotnie zaszczepieni, którzy już raz go przechorowali, i że na domiar złego osoby uchodzące w jednym kraju za w pełni zaszczepione, w innym mogą zostać wyrzucone z kina, muzeum czy restauracji, bo nagle skrócono tam okres ważności certyfikatów. Tylko czy to wszystko koniecznie musi znaczyć, że szczepionki są kompletnie do luftu, a kampanie szczepień to jedno wielkie oszustwo napędzane żądzą pieniądza i władzy? Przypuszczam, że wątpię, jak mawiał Walery Wątróbka.

Opowieści o żądzy pieniądza i władzy za bardzo trącą teorią spiskową, by się nimi zajmować w poważnej notce. Każdy chce dobrze zarobić, firmy farmaceutyczne też. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego czy niemoralnego. Społeczeństwa domagały się szczepionki i ją dostały, w rekordowym czasie. A że za towar trzeba płacić, to się płaci. Oczywiście z podatków, bo z skąd? Z czego, jak nie z tych dochodów big pharma ma wyczarować choćby lekarstwa na covid, których ludzie też się domagają? Z dobroczynności multimiliarderów? Z groszowych datków szarych obywateli? Sam siebie doprowadzam do pustego śmiechu, stawiając takie pytania.

We wszystkich krajach rządzący z determinację szczerbatego, co to się uparł na suchary, doradzają ludziom przyjmowanie szczepionki, ale co niby mają robić innego? Słuchać antyszczepionkowców i odradzać? Cisnąć w kąt poczucie odpowiedzialności i czekać na katastrofę? Zmarnotrawić swój polityczny dorobek, by uniknąć zarzutu zniewalania społeczeństwa? Czy wolni ludzie mają poza tym jeszcze jakieś życzenia?

Chciałem nie zajmować się spiskowymi teoriami, a przefiukałem na nie dwa akapity - wystarczy. Dalej już do końca będzie o konkretach. Otóż co do noszenia masek, zachowywania odstępów i częstego mycia rąk eksperci i rządzący na pewno od początku mieli rację. Przechwalili jednak szczepionkę. Właśnie tego nie mogą im wybaczyć ludzie, a antyszczepionkowcy to już w ogóle. Dzisiaj, w pierwszy czwartek nowego roku, jaka szczepionka jest, każdy widzi. Ale w zaraniu szczepień nie mogli tego widzieć nawet specjaliści, którzy znajdowali się dopiero na początku tak zwanej learning curve, czyli po naszemu krzywej uczenia się. Przedmiotami owego uczenia się były natura wirusa i specyfika tej pandemii. Z góry nie sposób wszystkiego wiedzieć i wszystkiego przewidzieć. Specjaliści to też tylko ludzie, niewolni od pokusy zabłyśnięcia swoją wszechwiedzą, niemniej w ogromnej większości są to ludzie uczciwi i można spokojnie założyć, że głosili chwałę szczepionki po prostu z przekonania, a nie z chęci oszukania ludzi. Toteż uparte odmawianie im wybaczenia nie ma za wiele sensu. Lepiej bez bicia przyznać, że wierzyło się w szczepionkę, bo się chciało w nią wierzyć, nie bez powodu zresztą. Nie warto więc wylewać dziecka skuteczności szczepionki z kąpielą zawiedzionych nadziei. Gdyż szczepionka mimo wszystko jest skuteczna.

Polska ze swoim stanowczo za niskim poziomem wyszczepienia nie dostarcza dobrego przykładu na potwierdzenie powyższej tezy. Ale spójrzmy na wspomniane już nawiasowo dwa kraje - Wielką Brytanię i Izrael. Tam odsetek w pełni zaszczepionych osób jest znacznie wyższy niż w Polsce, ale bynajmniej nie stuprocentowy jak utrzymują antyszczepionkowcy pragnący za wszelką cenę udowodnić, że szczepienia nic nie dają (no bo u nich zakażenia poleciały ostatnio pionowo w górę). Oto dane dla obu tych krajów: Wielka Brytania – 70,6% w pełni zaszczepionych, Izrael – 64,5%. Tylko tyle? Tak jest, tylko tyle. Ale i to wystarczyło, żeby przy ogromnych liczbach zakażeń - wczoraj odpowiednio 192 tysięce i 17 tysięcy (jak na Izrael to dużo) - liczby zgonów były zadziwiająco niskie (wczoraj odpowiednio 343 i 6).

Polska pod tym względem jest nietypowa. Notuje się tu stosunkowo mało zachorowań (wczoraj na przykład 17 tysięcy) i tragicznie dużo zgonów (wczoraj 632). Czy to znaczy, że szczepienia nie pomagają? Otóż nawet w Polsce pomagają, świadczy o tym choćby fakt, że czwarte apogeum zachorowań Polacy chyba mają już za sobą, a krzywa zgonów właśnie wspięła się do punktu przegięcia i może zacznie opadać. Reasumując, mimo niskiego wyszczepienia, Polska jeszcze jest zdolna powstrzymywać pandemię, natomiast nie jest w stanie bronić zakażonych przed śmiercią. Niestety tak będzie nadal, jeśli obywatele sami nie zechcą się bronić. Tragedię bezsensownego umierania Polaków może powstrzymać jedynie wzrost odsetka w pełni zaszczepionych. Przynajmniej o 10 procent.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości