Jerzy George Jerzy George
279
BLOG

Profesor Sadurski pracuje na czwarty pozew do sądu

Jerzy George Jerzy George PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Profesor Wojciech Sadurski pisywał kiedyś w Salonie24. Później zaczął pisywać w naTemat i w polskim Newsweeku. Pisuje też tweety, z czego wynikły trzy grożące mu ruiną pozwy do sądu (jeden od PiS i dwa od TVP). Teraz pracuje na czwarty pozew pisując w Washington Post, gdzie w piątek (13-09-2019) opublikował artykuł pod tytułem „Polska partia rządząca właśnie odkryła z krystaliczną jasnością swoje antydemokratyczne zamiary” („Poland’s ruling party just made its anti-democratic agenda radically clear”).

Groźnym zwiastunem antydemokratycznych zamiarów PiS jest według autora to, że „partyjni funkcjonariusze właśnie podjęli decyzję o zawieszeniu obrad Sejmu i planują wznowić je 15 października, dwa dni po wyborach parlamentarnych”. Trudno jednak zrozumieć, dlaczego amerykański czytelnik miałby być tym szalenie przejęty, skoro wie, że jego własny parlament, jeśli zechce, może obradować po wyborach nawet przez dwa miesiące; wprawdzie jako tak zwana lame duck, czyli kulawa kaczka, ale zawsze.

Wielkim zagrożeniem dla demokracji ma być ponadto fakt, że „nadchodzące wybory będą plebiscytem w sprawie Jarosława Kaczyńskiego, silnego i niekwestionowanego lidera rządzącej partii”. Zachodzi jednak obawa, że amerykański czytelnik tego argumentu też nie kupi, bo w jego kraju słabi i łatwi do zakwestionowania liderzy nie uchodzą za gwarantów demokracji.

Nie kupi ponadto wyświechtanych już we wszystkich propagandowych mediach porównań do Hitlera. Dlatego autor, który widocznie zdaje sobie z tego sprawę, potrząsa w zamian książką dwóch politologów z Harvardu zatytułowaną „Jak umierają demokracje”. W artykule porównań do Hitlera nie ma, za to na pewno są w książce, bo jak demokracja miałaby umrzeć bez takich jak Hitler? Znaczy, jak nie kijem go, to pałką.

Według harvardzkich politologów wyłonieni w legalnych wyborach autokraci umacniają swoją władzę stosując trzy klasyczne strategie, polegające na zawłaszczaniu sędziów, marginalizowaniu oponentów i zmianach prawa. PiS, zdaniem Sadurskiego, postępuje dokładnie w taki właśnie sposób. Jest to poniekąd prawda, lecz o tym, że w poprzednich kadencjach zawłaszczała sędziów obecna opozycja, nie ma w artykule ani słowa. Nie ma w nim także ani słowa o tym, że PiS samo było wcześniej marginalizowane przez obecną opozycję, ani o tym, że obecna opozycja będąc przy władzy wykrzykiwała z trybun sejmowych do pisowców: wygrajcie wybory, to będziecie mogli zmieniać sobie prawo. Wtedy doskonale wiedziała, że Sejm jest od zmieniania prawa. Niestety razem z władzą utraciła tę wiedzę.

Ale nie wszystko jeszcze stracone - przyznaje autor. - Polska nadal ma poważne demokratyczne atuty, w tym wielu sędziów, niezależne od państwa media i prężne instytucje cywilne. Niemniej sytuacja może ulec pogorszeniu. Obecny rząd zorientował się, że praworządność nie jest największym priorytetem dla znacznej części elektoratu i przygotował stosowne zmiany na następną kadencję. Niektóre będą łatwe. Kończą się kadencje Małgorzaty Gersdorf i Adama Bodnara. Wymiana tych odważnych obrońców praworządności na posłusznych prawników nie sprawi rządowi Kaczyńskiego najmniejszego kłopotu. Podobnie jak obsadzenie pięciu wakatów po sędziach TK, którzy zostali mianowani przez demokratyczne partie przed 2015 rokiem.

Inne możliwe zmiany są jeszcze bardziej niepokojące. PiS odczuwa wstręt do wolnych i krytycznie nastawionych mediów i już ujawniło, że zamierza stworzyć bardziej sprzyjający klimat w drodze transferu zagranicznych udziałów w polskie ręce, dzięki czemu media zostaną skuteczniej podporządkowane rządowi.

Nie lepszy los, zdaniem autora, czeka samorządy - zwłaszcza wielkich miast - którym PiS zamierza ograniczyć władzę i środki działania. Surowe reguły mają być narzucone prywatnym organizacjom. Planowany jest poza tym atak na resztę opornych sędziów. Nowe przepisy sądowe pozwalą zwolnić dowolnego sędziego i zastąpić go bardziej uległym.

Do głębokiego pesymizmu skłania ponadto profesora Sadurskiego system wyborczy. Wprawdzie z sondaży wynika że partie opozycyjne jako całość idą łeb w łeb z PiS-em, jednak metoda obliczania mandatów faworyzuje partię rządzącą, a rozproszenie głosów między mikropartie, które i tak nie dostaną się do Sejmu, też działa na korzyść Kaczyńskiego. Grobowy ton autora artykułu wskazuje, że i system wyborczy jest niedemokratyczny.

Wojciech Sadurski uważa, że pozostanie PiS przy władzy podbuduje populistów z całego kontynentu, zwłaszcza gdy Polska ugruntuje na długi czas swoje nieliberalne instytucje i praktyki. Może to pociągnąć za sobą jej odejście z Unii Europejskiej, która wzbudza irytację rządzącej partii przez zmuszanie jej do przestrzegania demokratycznych standardów. Gra toczy się zatem o dalsze istnienie polskiej demokracji.

Z ostatnim zdaniem zgoda, choć autor artykułu rozumie je po swojemu. Skandaliczne sformułowania w rodzaju „antydemokratyczne zamiary partii rządzącej” czy „sędziowie mianowani przez demokratyczne partie przed 2015 rokiem” wyskakują z jego głowy jak piłeczki z maszynki ping-pongowej. Za to w żaden sposób nie mogą do niego dotrzeć elementarne prawdy, takie jak to, że bycie liderem partii niebudzącym u wszystkich sympatii nie narusza zasad demokracji, podobnie jak nie narusza ich praktykowane szeroko na świecie zawieszanie obrad parlamentu, ani to, że wybory są plebiscytem w sprawie rządzących, że będące u władzy partie mianują swoich sędziów, zwalczają opononentów, zmieniają za pośrednictwem swych posłów prawo, starają się, żeby jak najwięcej instytucji znalazło się w rękach krajowych właścicieli, neutralizują odśrodkowe tendencje rozkręcane przez nieodpowiedzialne samorządy i organizacje, opierają się naciskom obcych stolic, nawet Brukseli i Berlina. Wszystkie te rzeczy są demokratyczne. Antydemokratyczne jest natomiast między innymi tolerowanie przez władze afer finansowych, pozwalanie na oszustwa podatkowe, krycie układów reprywatyzacyjnych, niedbanie o zwykłego człowieka, donoszenie na własny kraj, słowem wszystko, za co kopniaka dostała Platforma w 2015 roku. Z artykułu profesora Sadurskiego po wyciśnięciu wody nie zostało nic.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka