Oglądając transmisję z sejmu czasem się śmiałem a czasem wściekałem. Jedno i drugie było następstwem zachowania ludzi dalej zwanymi posłami. Akurat do tych o których myślę nie nazywam "poseł". Dałem im inny przydomek. Weźmy na przykład panią "marszałek" Witek. Nie uznając wyniku głosowania dała przykład że Prawo a dalej Sprawiedliwość to tylko słowa nie mające pokrycia w czynach, zachowaniu i współżyciu. Baa, to słowa mające prawo ŁAMAĆ Konstytucję i Regulamin sejmowy. I tak szukając znalazłem że ta pani była nauczycielką. Wtedy śmiech mnie ogarnął bo przecież jest więcej takich "fuszerów" w PiS. Pani Zalewska czy obecnie pan Czarnek. Wystawiając takich na ministrów - nie mylić z panią i panem - to nic dziwnego że pani Witek jako zwykły nauczyciel musi mieć poziom niższy od ministra, czyli nijaki.
Za czas jakiś usłyszałem o drugim "Kwiatku" - Pawle Kukizie. No to już się wk...łem. Człowiek który kończył liceum by później nie zaliczyć ani jednego kierunku z trzech na uniwerkach nie może być poważnym.. Ale żeby być sprzedajną/ym to już honor noszony jest pomiędzy nogami. Taki człowiek nie godzien spojrzenia w jego stronę nie mówiąc o plwocinie. Takie Yelity mamy w sejmie. Ooo przepraszam, zapomniałem o męskiej carycy Katarzynie. A dalej patrząc to zastanawiam się jak i za co niektórzy doszli do własności willi na Mickiewicza w Warszawie. Bo poziom, wiedza i szacunek do Prawa oraz Sprawiedliwości zapewne nie pozwolił zapracować normalnie na to.
