ze śp. Marszałkiem Ludwikiem Dornem – 16 kwietnia 2019. Biblioteka na Koszykowej w Warszawie. Konferencja organizowana przez instytut Macieja Rataja zatytułowana: „Współczesne oblicza Chrześcijańskiej Demokracji”.
ze śp. Marszałkiem Ludwikiem Dornem – 16 kwietnia 2019. Biblioteka na Koszykowej w Warszawie. Konferencja organizowana przez instytut Macieja Rataja zatytułowana: „Współczesne oblicza Chrześcijańskiej Demokracji”.
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
2076
BLOG

Jeszcze raz przepraszam Ludwika Dorna, który nie był Ryszardem Kaliszem

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 36
Z tego okresu mam wobec Ludwika Dorna wyrzut sumienia. Kiedy w roku 2008 zarząd PiS-u podejmował decyzję o jego usunięciu, podjął ją przy jednym głosie wstrzymującym się. I to nie był mój głos. To był głos ówczesnego posła Tomasza Dudzińskiego. Mnie wtedy na zachowanie inne niż większości zwyczajnie i po ludzku zabrakło odwagi.

Z pewnością jest cała masa polityków, którzy znali świętej pamięci Ludwika Dorna dużo lepiej niż ja. Pewnie jednak nie piszą oni na Salonie24 więc moje wspomnienie może się okazać jedynym. 

Znałem go incydentalnie, a w zasadzie naszą znajomość można podzielić na 3 części. Pierwsza część to wspólna obecność w PiS, którego Ludwik Dorn był założycielem, wiceprezesem i prawdziwym prominentnym, a ja prostym posłem. Mieliśmy kilka incydentalnych rozmów i zawsze się zastanawiałem jak on się w tych gremiach kierowniczych partii Jarosława Kaczyńskiego odnajduje? Wśród ludzi, którzy w większości odstawali od niego taki jaskrawo, że aż raziło to w oczy. To odstawanie od tego środowiska, sam Dorn scharakteryzował później nazywając ich publicznie eunuchami i pawianami. 

Z tego okresu mam wobec Ludwika Dorna wyrzut sumienia. Kiedy w roku 2008 zarząd PiS-u podejmował decyzję o jego usunięciu, podjął ją przy jednym głosie wstrzymującym się. I to nie był mój głos. To był głos ówczesnego posła Tomasza Dudzińskiego. Mnie wtedy na zachowanie inne niż większości zwyczajnie i po ludzku zabrakło odwagi. To jedną z dwóch, może trzech wydarzeń, w których mojego zachowania – w dotychczasowej mojej parlamentarnej karierze – po prostu się wstydzę. Po latach, przeprosiłem za to marszałka. Szczerze o tym powiedziałem. Niech się Pan nie martwi – odpowiedział. To jest polityka, nie chowam urazy. Potem, po moim wyjściu z PiS byliśmy razem w Polska +. Były różne pomysły. Najlepiej pamiętam wspólne szukanie przez to ugrupowanie kandydata na prezydenta w wyborach 2010 roku. Najpierw był pomysł na Macieja Płażyńskiego. Spotkaliśmy się wszyscy w restauracji Stary Dom przy Puławskiej w Warszawie. Strasznie lało. Marszałek Dorn był spóźniony. Wszedł jako ostatni ze znamiennym komentarzem – to nie jest pogoda dla żydowskiego inteligentna! 

Z rozmów z Maciejem Płażyńskim nic nie wyszło więc w Krakowie ogłosiliśmy, że sam Dorn będzie naszym kandydatem na prezydenta, ale wszystko to zmieniła katastrofa Smoleńska. Wcześniej jednak byłem uczestnikiem zabawnej sceny. Postanowiliśmy z Ludwikiem Dornem udać się do Drohiczyna, do biskupa Dydycza. Chcieliśmy mu naiwnie wytłumaczyć, że trzeba oderwać Kościół od PiSu. Zostaliśmy mile przyjęci, ale oprócz miłej atmosfery wyglądało to raczej na walenie głową w mur. Pamiętam z tej wizyty dwie anegdoty. 

Wie Pan – mówił mi Dorn. Gdybym mówił coś nie tak, jeśli chodzi o kościelne zwyczaje, to niech mnie Pan poprawi. Ja jestem świeżym katolikiem – mówił nawiązując do swojego chrztu już w dorosłym wieku. 

I anegdota druga. W trakcie tego wyjazdu tankowaliśmy samochód. Mój asystent poszedł zapłacić, a w tym czasie marszałek Dorn – nałogowy palacz – chodził pod stacją chowając w dłoni papierosa, którym co i rusz się zaciągał. Po chwili, z budynku stacji benzynowej wychodzi mój asystent, zataczając się ze śmiechu. O co chodzi?– pytam. Odpowiada: jestem na stacji i płacę. Obok mnie gość rozmawiam z żoną przez telefon. Słuchaj – mówi. Jestem na stacji benzynowej i wyobraź sobie, że tutaj jest ten znany polityk. Nie, nie pamiętam jak się nazywa, no znam go, ale nie mogę sobie przypomnieć. Aha, już wiem! To Ryszard Kalisz! 

Wreszcie epizod trzeci. To czas mojego członkostwa w PSL-u. Ludwik Dorn nawiązał kontakt z Koalicją Polską za moim pośrednictwem. Wziął udział w konferencji o nowoczesnej Chadecji. Trochę nam po doradzał, trochę się po spotykał, powalając nas za każdym razem swoją erudycją, Ale jakoś do bliższej współpracy nie doszło. Szkoda. 

Dziś, gdy Ludwik Dorn, który wiedział bardzo wiele o polskiej polityce zna już ją całą, przyszłą, teraźniejszą i przyszłą, bo jako „świeży katolik” spotkał się z Tym, Który panuje nad czasem i polityką, wypada mi tylko jeszcze raz powiedzieć: 

Panie Marszałku! Jeszcze raz przepraszam za moje głosowanie nad wyrzuceniem Pana z PiS w 2008 roku. Wiem że już mi Pan wybaczył, ale czują się w obowiązku jeszcze raz Pana przeprosić…


Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna

http://miastopoznaj.pl/ 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka