fot. Piotr Łysakowski
fot. Piotr Łysakowski
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
2200
BLOG

Afera gdańska. Cyryl jak Cyryl, ale skąd te metody?

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Polityka Obserwuj notkę 64

 Jakoś tak dziwnie zestawiam sobie sprawę Sawickiej i afery gruntowej ze skandalicznym zachowaniem sędziego Milewskiego. Jakoś tak dziwnie te prowokacje są dość podobne. Można by powiedzieć: Cyryl jak Cyryl, trochę inny, ale te metody? Czyż nie identyczne?

 
Od wczoraj wszyscy żyją aferą gdańską. Chodzi o sędziego Milewskiego, który zdaje się powiesił na kołku swoją niezawisłość podczas sfingowanej rozmowy z domniemanym asystentem ministra Arabskiego. Jeśli nagranie to jest autentyczne, to mamy do czynienia z ogromnym skandalem. Minister Gowin musi tu działać szybko i zdecydowanie. Zresztą już to zapowiedział. Jeśli cała ta sytuacja jest prawdziwa, to nie może tu być ani grama pobłażania. Gowin na pewno stanie na wysokości zadania.
        
Interesująca jest tu jednak sprawa inna. Otóż tak się jakoś dziwnie składa, że sięgając do zakamarków swojej dobrej pamięci, odnajduje w niej inne, podobnie skandaliczne sytuacje z ostatnich lat. Jakie? Przychodzą mi do głowy jeszcze dwie: sprawa Beaty Sawickiej oraz tak zwana afera gruntowa. Co je wszystkie łączy? Otóż łączy je to, że wszystkie one były rezultatem prowokacji. I chociaż wina osób, które tej prowokacji uległy jest absolutnie niepodważalna, a zachowanie naganne, to jednak na to, że zostały one sprowokowane, że zastawiono na nie pułapkę, nie można zamykać oczu.
        
Piszę o tym trochę w nawiązaniu do mojego poniedziałkowego wywiadu w Onecie. Zastanawiałem się tam, jak blisko Gazeta Polska Codziennie jest związana z PiSem? (http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/libicki-gazeta-polska-codziennie-moze-byc-zwyklym-,5241501,12725945,artykul-fotoreportaz-duzy.html). Czy nie jest przypadkiem tak, że jest to po prostu zwykły, pisowski, partyjny biuletyn? Wykazałem tam zależności między tą gazetą, a znajdującym się na końcu tego łańcuszka zależności Instytutem Lecha Kaczyńskiego. I dziś jakoś tak dziwnie zestawiam sobie sprawę Sawickiej i afery gruntowej ze skandalicznym zachowaniem sędziego Milewskiego. Jakoś tak dziwnie te prowokacje są dość podobne. Można by powiedzieć: Cyryl jak Cyryl, trochę inny, ale te metody? Czyż nie identyczne?
 
         I tylko zastanawiam się, kto tak zręcznie przeszkolił dziennikarza GPC, podającego się za pana Tomiczyńskiego, asystenta Tomasza Arabskiego? Ktoś mu pomógł? Ktoś go instruował? Ale kto? Gdzie mógł on znaleźć takich fachowców? Kto tak dobrze zna się na pracy operacyjnej? Szukam, szukam i tak sobie myślę, że przecież ów pseudo Tomiczyński mógł znaleźć bardzo dobrych nauczycieli. Tych, którzy wykazali się umiejętnością konstruowania takich prowokacji w tych dwóch podobnych, przywołanych powyżej sprawach. Czy nie zasiadają oni dziś w parlamentarnym klubie PiS-u? Czy to aż takie nieprawdopodobne, jeśli GPC może być zwykłym partyjnym biuletynem?
 
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka