julian olech julian olech
304
BLOG

Czy Jacek Jaśkowiak będzie "zającem", czy "sparingpartnerem" dla Kidawy-Błońskiej?

julian olech julian olech PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Platforma Obywatelska, a ściślej PO-KO, ciągle śmieszy mnie ten skrót, może odetchnąć z ulgą, po długich i żmudnych poszukiwaniach udało się znaleźć kontrkandydata dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, by zorganizować prawybory na kandydata, który będzie kandydatem na prezydenta Polski. Sprawa była pilna, decyzja musiała szybko być podjęta, bo prawybory mają się odbyć 14 grudnia br. Licznie nagabywani kandydaci na kandydatów kolejno odmawiali, a jeden, Radosław Sikorski, który był już w podobnych prawyborach kontrkandydatem dla byłego prezydenta Komorowskiego, swoją decyzję uzasadnił tym, że nie chce brać udziału w kolejnej "ustawce". Ta szczera wypowiedź byłego marszałka sejmu, byłego ministra spraw zagranicznych i niegdyś ważnego polityka PO jasno pokazuje, czym są prawybory w tej formacji politycznej, są tylko grą pozorów uprawianą przez jej aktualnych decydentów. Aktualnym, ciągle jeszcze najważniejszym decydentem w PO, choć pewnie już niedługo, jest Grzegorz Schetyna. Jacek Jaśkowiak to ponoć jego człowiek, czy Schetyna tą kandydaturą chce coś sobie zapewnić na przyszłość?

Schetyna powołał M.Kidawę-Błonską na kandydatkę na premiera krótko przed wyborami parlamentarnymi i po spotkaniu w Brukseli z D.Tuskiem. Pamiętacie Państwo, jak Schetyna zapowiadał wówczas, wygramy wybory, damy Polsce nowy rząd, ale wtedy ciągle myślał o sobie w roli premiera. Kiedy zorientował się, że taka sytuacja jest mało prawdopodobna, a być może uświadomił mu to D.Tusk i niezbyt optymistyczne sondaże, postawił na swoim miejscu Kidawę-Błońską. Nie przypuszczał jednak, że M.K-B odniesie taki sukces wyborczy w Warszawie, zdobyła tam ok. 400 tys. głosów w wyborach do Sejmu, najwięcej ze wszystkich kandydujących w tym okręgu, a to, w połączeniu z generalnie przegranymi wyborami PO-KO, postawiło G.Schetyna w trudnej sytuacji. W partii podniosły się głosy, że Schetyna powinien ustąpić z funkcji przewodniczącego PO, bo jego przywództwo nie gwarantuje zwycięstwa Platformy w bardzo ważnych, dla tego ugrupowania i dla całej opozycji, wyborach prezydenckich. G.Schetyna zdecydował się wtedy na kolejny ruch, ogłosił kandydatką na kandydatkę, itd., Kidawę-Błońską, by w ten sposób, choć na chwilę odsunąć od siebie uwagę partyjnych kolegów. Ale ci nie zapomnieli, co Schetyna wcześniej mówił, że będą prawybory kandydata na kandydata ….  nim taki kandydat zostanie ogłoszony. To nieoczekiwanie pozwoliło Schetynie nieco odsapnąć, zaczął znowu działać na zapleczu, tzn. jeździć po Polsce i szukać kandydatów na kandydatów, ale tu niespodzianka, chętnych nie było. I już, już byłaby klapa, ale pojawił się jakiś chętny, utrzymywany w tajemnicy, jak to mówiła M.K-B, w zaklejonej kopercie, do czasu, kiedy Schetyna uznał, że można tę tajemnicę ujawnić.

Zwołano specjalną konferencję prasową, na której ogłoszono, że jednak jest kontrkandydat i będą prawybory w PO, a Schetyna zaprezentował oboje pretendentów do stanowiska najważniejszej głowy w państwie. Tym drugim okazał się być prezydent Poznania, pan Jacek Jaśkowiak. M.Kidawa-Błońska na konferencji, w swoim zwyczaju, mówiła spokojnie, w pojednawczym tonie, by niejako udowodnić, że chce być prezydentem, który nie będzie dzielił, ale łączył Polaków. Jaśkowiak zachował się wręcz odwrotnie, w swoim stylu "totalniaka", buńczuczne zapowiadał, że on obroni Polskę przed prezydentem Dudą. W króciutkich wywiadach, jakie pokazywały telewizje, przedstawiano go jako boksera, niezły ubaw, jak nieporadnie ćwiczy z tzw. "gruszką", jak chwalił się, co to on nie zrobił dla Poznania, itd. Jasne jest, że taki ktoś, jak pan Jaśkowiak może tylko jeszcze bardziej Polaków skłócić, ale, czy to nie dopełnia obrazu PO-KO, który też przedstawia Marszałek Senatu, pan prof. Grodzki, nie mówiąc o całej reszcie członków PO, ze Schetyną na czele?

Jacek Jaśkowiak, wynaleziony w ostatniej chwili akcji "prawybory", kojarzy mi się ze sportowcami wynajmowanymi do wykonania odpowiednich zdań, np. w biegach długodystansowych, do pełnienia roli "zająca" mającego podkręcać tempo biegu do określonego momentu, w którym spokojnie schodzą z bieżni, bo już wypełnili swoją rolę. Jaśkowiak zapowiadał, że on chce walczyć do końca, że chce zwyciężyć w tych zawodach, choć robił to z tak małym przekonaniem, był mocno spięty i usztywniony, chodził prawie na baczność, co wyglądało dosyć sztucznie, a dla niektórych i śmiesznie. A może pan Jaśkowiak zdaje sobie sprawę, że on raczej nie będzie "zającem", ale bardziej "sparingpartnerem", a to już trochę niebezpieczne zajęcie, zawsze może zdarzyć się cios, którego w umowie nie było, a z podbitym okiem trudno chodzić po ulicy, nawet swojego miasta, bo można spotkać się z docinkami innych przechodniów.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka