julian olech julian olech
1334
BLOG

Narodowe rekolekcje dla wierzących i niewierzących

julian olech julian olech Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 82

Większość z nas przywykła, że przedświąteczny czas, to też okres rekolekcji, czyli nauk głoszonych w kościołach przed najważniejszymi świętami. Te spotkania w świątyniach, to konferencje wygłaszane przez rekolekcjonistów podczas myszy świętych, modlitwa oraz kończąca rekolekcje spowiedź. Rekolekcje w całości mają prowadzić wiernych do odnowy duchowej, czyli do zastanowienia się nad swoim życiem i do podjęcia postanowień, które nasze dotychczasowe życie powinny odmienić, uczynić lepszym.

Ten trudny czas, związany z pandemią koronawirusa, który teraz przeżywamy, to swoiste rekolekcje całego społeczeństwa, choć nie wszyscy mieszkańcy naszego kraju są osobami wierzącymi. Nawet niektórzy wierzący mogą uważać, że rekolekcji wielkanocnych nie ma, ponieważ w znacznej większości kościołów zostały odwołane, z wyjątkiem tych, w których zdążono przeprowadzić je jeszcze przed wprowadzeniem ograniczenia w organizowaniu zgromadzeń. Dla niewierzących rekolekcje to żaden problem, oni z zasady naukami Kościoła się nie przejmują, więc dlaczego te rekolekcje miałyby być dla nich wyjątkiem? A jednak te rekolekcje są, są wyjątkowe, dla jednych i drugich. Dla wierzących są o tyle trudne, że co najwyżej mogą je odprawiać sami w zaciszu swoich domów słuchając katolickich rozgłośni radiowych, lub oglądając katolickie programy w TV specjalnie przygotowane na ten trudny czas. Te specyficzne, domowe, a pewnym sensie i radiowo-telewizyjne rekolekcje, to jednak jakaś szansa, że poprzez łączność duchową można uczestniczyć we wspólnocie ludzi modlących się w tym samym czasie, we wspólnych, ale też indywidualnych intencjach, a szczególnie w tej jednej, jakże teraz aktualnej. I czy przynajmniej ta widoma intencja, oddalenia od nas zagrożeń wynikających z pandemii koronawirusa nie mogłaby być łącznikiem miedzy wierzącymi, a niewierzącymi?

Dla wierzących rekolekcje, to czas nawrócenia i pokuty, i jednocześnie zadumy nad własnym życiem. Ta zaduma nieodzownie łączy się z rozmyślaniem o wspólnocie w której żyjemy, a przecież nie jesteśmy otoczeni wyłącznie przez ludzi mających taki sam światopogląd, jak ten, który my wyznajemy. Czy potrafimy się chociażby porozumieć w sprawie tej strasznej plagi, jaka teraz nas dopadła? Kiedy słucham relacji radiowo-telewizyjnych, to pomimo pewnego złagodzenia politycznych sporów, które niekoniecznie przebiegają na linii podziału wierzący/niewierzący, choć w sporej mierze się z tą linia pokrywają, to momentami ogarnia mnie zdumienie, teraz, nawet teraz nie potrafimy się dogadać? Czy podkreślanie teraz, właśnie teraz, linii podziału ze względu na politykę, ale i ze względu na religię, może przynieść komukolwiek satysfakcję? Czy da się te racje którejkolwiek ze stron przełożyć na zadowolenie, że oto dzięki nam, niezależnie od tego, co to nam znaczy, dostrzec jakieś światełko w tunelu, które by zapowiadało, że pojawi się nadzieja na pokonanie tej podstępnej choroby, która zbiera swoje straszne żniwo na całym świecie? Nie byłoby lepiej, przynajmniej w tej sprawie, razem wspomagać personel medyczny, służby mundurowe, farmaceutów, ciężko pracujący handel spożywczy, pracowników transportu publicznego, banków i wielu innych instytucji, bez których walka z zarazą XXI wieku byłaby o wiele trudniejsza, a może nawet wręcz niemożliwa? Na to pytanie muszą odpowiedzieć sobie wszyscy, bez wyjątku, także ci zwykli zjadacze chleba, którzy stoją gdzieś tam w dalekich rzędach naszego społeczeństwa, ale i ci, którzy zajmują jego pierwsze szeregi. Obsesyjne krytykowanie rządu i polskiego Kościoła w tym trudnym czasie, jakie niestety uprawiają niektórzy opozycyjni politycy, a podsycają to liberalne media, nikomu i niczemu nie pomoże.

Rekolekcje, to zawsze szansa na bycie lepszym, pod warunkiem, że się je dobrze odprawi. Tym razem, zupełnie wyjątkowo, nie ma rekolekcji w kościołach. Musimy odprawić je sami, to duża trudność, ale i jeszcze większa odpowiedzialność. To także zalecenie dla tych, którzy do Kościoła się nie przyznają.


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo