julian olech julian olech
619
BLOG

Czy da się dwóm panom służyć? O Róży, co wybrała Niemca.

julian olech julian olech PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 39

Róża von Thun etc, europsłanka do Parlamentu Europejskiego z listy PO, staje się coraz bardziej kontrowersyjną osobą w naszej polityce. Pani Thun, pochodząca ze znanej, patriotycznej krakowskiej rodziny Woźniakowskich, od 1981 do 1991r mieszkała za granicą, 8 lat w Niemczech, 2 lata w Nepalu. W 1981 wyszła za mąż za Niemca/Austriaka, trudno powiedzieć, z którym pochodzeniem ten pan bardziej się utożsamia, bo jak się doda, że urodził się na terenie Czech, to sprawa jego pochodzenia jeszcze bardziej się komplikuje. Ale tu nie o męża pani Thun chodzi, ale o nią samą, a szczególnie o jej postawę wobec własnego kraju, jaką prezentuje w licznych wystąpieniach w polskich i niemieckich mediach.

W minioną niedzielę w radiowym programie "Wybory w TOK-u" prowadzonym przez Dominikę Wielowiejską, w którym m.in. rozmawiano o reformie sądownictwa, pani Thun dała kolejny raz popis swojej agresji wobec polskiego rządu i partii PiS, nazywając obecne rządy rządami stalinowskimi, a konkretnie sugerując, że nasze sądy mogą być sądami stalinowskimi. Sama forma wypowiedzi pani T. była bardzo ekspresyjna, podniesiony głos, powtarzanie tych samych epitetów wobec przeciwników politycznych i, jak zawsze, powoływanie się na jakąś magiczną większość, że niby to wszyscy(?) myślą inaczej niż zwolennicy PiS, czyli tak samo, jak pani Thun. Ale już w studio okazało się, że w wielu kwestiach z panią eroposłanką nie zgadzali się pozostali goście programu, niezależny senator i przedstawiciele opozycji: Kukiz' 15, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej. Przedstawicielka IP np. nie wierzy, że do Polski przyjedzie na białym koniu Donald Tusk i wyzwoli uciemiężony naród spod dyktatury PiS. Donald Tusk, wg pani T. wybitny polityk o randze światowej, przez niektórych nazywany nawet królem(?) Europy, przez swoje niejasne deklaracje daje tylko do zrozumienia, że ma jakieś porachunki z Jarosławem Kaczyńskim, a los Polaków jest mu najprawdopodobniej tak samo obojętny, jak wtedy, kiedy zdecydował się na wyjazd do Brukseli. Tusk wg mnie nie będzie startował w wyborach na prezydenta, a nawet nie uzyska szerokiego poparcia wśród członków PO, by w tych wyborach wystartować, bo jego ewentualna przegrana pogrzebałaby PO na naszej scenie politycznej na długie czasy, a jego samego, być może, skazałaby wręcz na banicję. Może Tusk by w tych wyborach wystartował, ale tylko wtedy, kiedy decydenci unijni nie zaproponują mu żadnej unijnej "fuchy", czyli mało odpowiedzialnego stanowiska za dobre pieniądze, a działacze krajowej opozycji podadzą mu stanowisko prezydenta Polski na tacy, co z kolei, jak na tą chwilę, jest mało prawdopodobne. Tusk najprawdopodobniej uda się na bardzo dobrą unijną emeryturę i pewnie wybierze "haratanie w gałę", do czego, zdaje się, najlepiej się nadaje.

Wracając do pani Thun, jej liczne, obraźliwe wobec Polski wystąpienia, chociażby to dla niemiecko-francuskiej, publicznej(!) telewizji ARTE, nie dadzą się inaczej wytłumaczyć, niż jej rozpaczliwy krzyk w obronie licznych korzyści, jakie może ona utracić w przypadku klęski jej politycznego ugrupowania. Oczywiście, pani T. nie broni tylko siebie, broni polityków PO i całej liberalnej "kasty", która rości sobie prawo do królowania w Unii Europejskiej. Bardzo pochlebny stosunek pani europosłanki do Niemiec jest o tyle zrozumiały, z zupełnym pominięciem prywatnych spraw pani T., że to właśnie Niemcy, z pomocą Francji, kręcą Unią, a trzymanie z najważniejszymi decydentami zawsze i wszędzie się opłaca. Jak bardzo pani Thun jest czuła na swoim punkcie, świadczy jej głośna sprawa z europosłem Czarneckim, który, za jej wrogie wobec Polski wystąpienia, w pośredni sposób, porównał ją, fakt, że mało elegancko, do "szmalcowników" z czasu II wojny światowej, za co stracił stanowisko wiceprzewodniczącego PE, a o co zadbało unijne koleżeństwo pani T. Na terenie kraju pani T. już tak dobrze nie idzie. W jednym z programów w TVP, kiedy Pani T. znalazła się w studio razem z redaktorem Sakiewiczem i usłyszała od niego o swoich wystąpieniach to, co myśli wielu Polaków, była tak oburzona, że opuściła program odgrażając się Sakiewiczowi, że bardzo tego pożałuje. Póki co, o żadnej wendecie na panu S. nie słychać, choć pani T. złożyła pozew w tej sprawie liczący prawie 300 stron! Nie ma kto pomóc? Co z tymi wolnymi sądami, nie działają?

Pani Thun może mieć poglądy polityczne jakie chce, ale, kiedy te poglądy nie są obojętne dla wizerunku Polski i kiedy są rozsiewane nie tylko w kraju, ale może i przede wszystkim za granicą, to ta pani nie może dziwić się, że ludzie reagują, jak reagują. Ten wpis, jak i jego tytuł nie mają nic wspólnego z prywatnymi sprawami pani Thun, to wyłącznie ocena jej politycznej działalności.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka