Wiem, że to niemądre, by posługiwać się takimi metodami, ale do niektórych najlepiej przemawiają właśnie takie metody. "7 wspaniałych" sędziów SN wpadło na genialny pomysł, by zawieszać ustawy, które im nie pasują. Ciekawe, że z 44 "starych" sędziów wiadomego sądu tylko tych 7 poparło to "genialne" wystąpienie do TSUE. Jakie zdanie ma reszta, tego nie wiemy. Tych 7 zażądało jeszcze, by Trybunał zajął się ich wystąpieniem w trybie przyśpieszonym, co i tak oznacza kilkumiesięczne czekanie na odpowiedź. Ta odpowiedź może być zapytaniem TSUE skierowanym do SN lub do ustawodawcy, albo do jednych i drugich, potem trzeba będzie czekać na te odpowiedzi, potem czekać na odpowiedzi do odpowiedzi, itd. Ile to potrwa? A któż to wie? Sąd, jak sąd, sprawiedliwy, czy niesprawiedliwy, często bywa nieruchliwy i tak najprawdopodobniej będzie w tym wypadku.
Czy jest jakiś sposób, by przyśpieszyć całą sprawę? Można spróbować metody, która jest bardzo zasadna w odniesieniu do nowej ustawy o SN. Jeżeli przyjąć, że ta ustawa obowiązuje, a tego przecież nie negują nawet zbuntowani sędziowie SN, oni kwestionują tylko te fragmenty, które nie podobają się im z czysto materialnych pobudek, należy po prostu stosować wiadomą ustawę również w aspekcie sędziowskich wynagrodzeń. Jeżeli sędzia przechodzi w stan spoczynku powinien składać, tak, jak każdy inny obywatel RP, stosowne oświadczenie do ZUS i dopiero potem może otrzymać swoją emeryturę. Jeżeli sędzia z mocy ustawy zostanie przeniesiony w stan spoczynku, to nie może otrzymywać wynagrodzenia, jakie otrzymywał będąc czynnym sędzią. Sprawa jest czysta, klarowna, może bardzo łatwo przekonać sędziów, że sami muszą podejmować decyzje, a nie czekać, aż Wielki Brat zadba o ich interesy. To czekanie może ich bardzo wiele kosztować. ZUS wypłaca emerytury tylko od miesiąca, w którym składa się oświadczenie o przejściu na emeryturę, należności za okres, od
ustania zatrudnienia do czasu złożenia wiadomego oświadczenia przepadają bezpowrotnie.