julian olech julian olech
3229
BLOG

"Tajemniczy klient" - dozwolona forma mobbingu pracowników?

julian olech julian olech Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 43

Art. 943. § 2 Kodeksu Pracy
"Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników."

Przy okazji afery mobbingowej w fundacji "Wiosna", której negatywnym bohaterem był pomysłodawca i organizator akcji pomocowej "Szlachetna paczka", ponownie mówiło się o gnębieniu pracowników przez ich szefów. Specjalnie użyłem terminu "mówiło się", bo po paru dniach temat ucichł, a pewnie jeszcze krócej zajmowałby uwagę, gdyby tym razem nie chodziło o katolickiego księdza. Teraz mamy taki czas, kiedy robi się nadmierny hałas wokół osób duchownych, ale akurat problem mobbingu nie jest jakoś specjalnie przypisany do tej, wcale nie takiej dużej grupy społecznej, czy, jak kto woli, zawodowej.

Mobbing, może niekoniecznie tak nazywany, jest tak stary, jak stare jest zatrudnianie osób do pracy najemnej, czyli można powiedzieć, że istnieje od zawsze. Od jakiegoś czasu jednak o mobbingu zaczęło się głośno mówić, a pracownicy zaczęli otwarcie bronić się przed nachalstwem swoich szefów. Ta obrona nie jest jednak ani łatwa, ani nie tak skuteczna, jakby się chciało, bo udowodnienie winy przełożonego, który znęca się nad swoimi podwładnymi nie jest wcale proste. Dla udowodnienia winy przełożonych potrzebne są dowody rzeczowe, świadkowie, zeznania na piśmie, a o to wszystko jest niezmiernie trudno. Pokrzywdzonego pracownika często otacza zmowa milczenia, koledzy boją się stawać w jego obronie, by samemu nie stać się kolejną ofiarą swoich przełożonych, a nawet stracić pracę. Sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana, kiedy pracodawca wprowadza systemowe rozwiązania pozwalające na mobbing podwładnych, wynajmując do kontrolowania swoich pracowników zewnętrzną firmę. Najczęściej sięgają po taką metodę duże sieci handlowe, w tym firmy udzielające franczyzy, te ostatnie niby w celu zachowania pożądanego przez nie standardu obsługi klientów. W takim przypadku pracodawca, albo franczyzobiorca sprytnie zasłania się firmą wynajętą do kontrolowania jego pracowników twierdząc, że jego decyzje są tylko konsekwencją wniosków płynących ze spostrzeżeń, jakie ta wynajęta firma jemu przedstawia. Czy nie można wtedy podejrzewać, że pracodawca działa w zmowie z firmą kontrolującą, by dowolnie znęcać się nad tymi pracownikami, którzy z jakichś powodów "tajemniczemu klientowi" i pracodawcy podpadli?

O przypadkach mobbingu z wykorzystaniem "tajemniczych klientów" często słychać chociażby w sklepach "Biedronki" i na stacjach paliwowych, chociażby "Orlenu".
W "Orlenie" pracownicy tracą spore części premii, nawet do 400-500 zł, tylko dlatego, że ktoś nieodpowiednio przywitał "tajemniczego klienta", albo, że nie zaproponował mu lepszego, czyli droższego paliwa. Takie nagabywanie klientów, co zdarza się teraz nagminnie przy kasach wielu jednostek handlowych, by zechcieli kupić coś ponadto, na co się już zdecydowali, działa często zupełnie odwrotnie, niż zakładał właściciel placówki. 
W "Biedronce" pracownicy są karani za bałagan, jaki tam się zdarza, w znacznej mierze robiony przez niezdyscyplinowanych klientów, a "tajemniczego klienta" zupełnie nie obchodzi to, dlaczego pracownicy nie zawsze ten bałagan w porę uprzątają. Dziwne jest to, że "tajemniczy klient" nie zostawia żadnych protokołów ze swoich spostrzeżeń, a przynajmniej nie są one okazywane karanym pracownikom i nie wiadomo, co pracodawca do tych "tajemniczych" uwag dodaje od siebie. Jest rzeczą oczywistą, że pracodawcy muszą dokonywać okresowej oceny jakości pracy swoich podwładnych, ale powinno to być robione w przejrzysty sposób, jasno formułować ewentualne zarzuty i wg jasnych reguł stosować ewentualne sankcje. Niestety, tak się nie dzieje, a o nadużywaniu przez pracodawców swojej pozycji względem pracowników i wykorzystywanie do tego "tajemniczego klienta" w internecie aż się roi. Pytanie, co na tą tajemniczą, szemraną funkcję, do jakiej urasta "tajemniczy klient", Państwowa Inspekcja Pracy? Czy to normalne, by w dobie nasilającego się mobbingu pracowników, dodawać jeszcze taki nieprzejrzysty sposób wywierania na nich presji, przez zupełnie obcych ludzi, niezwiązanych z bezpośrednim pracodawcą? Czy to nie jasny dowód na to, że prawa pracownicze są mniej ważne, niż dobre poczucie pracodawców i ich przekonanie, że wolno im więcej, niż wynika to z prawa pracy? A jeżeli już franczyzodawca chce kontrolować poziom usług świadczonych przez franczyzobiorcę, to niech czepia się jego samego, a nie jego pracowników.
A swoją drogą, jaki sens ma preferowanie takiej kontroli pracowników, która jest zupełnie niejasna, co do zasad, jakimi się kieruje? Czy audyt pracowników, do czego próbuje wykorzystywać się funkcję "tajemniczego klienta", nie może być wykonywany wg jasnych reguł? Są przecież profesjonalne firmy, wyspecjalizowane w przeprowadzaniu audytów, szkolące też pracodawców, jak mogą kontrolować pracę swoich podwładnych, po co zatem ta zabawa w "tajemniczego klienta", która jedynie zwiększa pole do nękania pracowników przez nieodpowiedzialnych pracodawców.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo