julian olech julian olech
1348
BLOG

Monika Jaruzelska - Lewicy sen o potędze?

julian olech julian olech SLD Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

Po wyborach samorządowych w Warszawie okazało się, że do rady miasta w Warszawie dostała się córka generała odpowiedzialnego za wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. To dosyć zaskakujący wybór, szczególnie w zestawieniu z faktem, że do rady nie dostał się żaden przedstawiciel ruchów miejskich. Jednak, jeżeli uwzględni się fakt, że kandydatka startowała z dzielnicy zamieszkanej przez wielu wojskowych emerytów, to  ten wybór już mniej dziwi. Demokracja ma swoje prawa i nie sposób kwestionować jej wyborów.

Sukces pani Jaruzelskiej, która szła do tych wyborów z zamiarem obrony praw emerytów wojskowych, a szczególnie ich rodzin, nie jest dla niektórych szczytem kariery, jaka rysuje się przed nową radną Warszawy. Oto były premier Leszek Miller ogłasza, że lewica powinna wystawić panią Jaruzelską, jako kandydatkę w prezydenckich wyborach w 2020r. Nie wiem, czy tej rekomendacji lewica może zaufać, wystarczy tu wspomnieć poprzednią kandydatkę pana Millera na urząd prezydenta, ale, skoro i obecny szef LSD, pan Czarzasty, widzi Monikę Jaruzelską, jako liderkę lewicy w wyborach do parlamentu w 2019r, to ta kandydatura staje się jednak poważna. Pytanie tylko, czy krzykliwi przedstawiciele liberalnej lewicy nie zaczną oponować przeciwko takiej kandydatce, w związku z jej niektórymi wypowiedziami, chociażby na temat "tęczowego piątku" w szkołach podstawowych, czy też programu "500+". Liberałowie z PO pewnie będą oburzeni jej stwierdzeniem, że "PiS nie wziął się z Marsa", a jest skutkiem 8 letnich rządów Platformy.

Bardzo trzeźwe oceny pani Jaruzelskiej, w niektórych sprawach, nie zmieniają jednak faktu, że jeżeli zacznie odgrywać ważną rolę w polskiej polityce, to stanie się też zakładniczką tych sił, które do tej polityki ją wprowadzą. Taka zależność, gdyby pani Jaruzelska objęła ważną funkcję w państwie, byłaby pierwszym krokiem do przyjęcia reguł narzucanych Polsce przez lewacko-liberalnych decydentów UE i akceptowanych przez polityków totalnej opozycji. Czy w takiej sytuacji nie byłoby bardzo prawdopodobne udzielenie przez Unię Polsce jakiejś "bratniej pomocy", co z historii bardzo źle się nam kojarzy? Przecież już teraz UE nadmiernie interesuje się naszym krajem, a to wyraźna zasługa tych, co "wiedzą lepiej", którzy są "prawdziwymi patriotami" i jako tacy "uprzejmie donoszą" na własny kraj, zresztą, nie tylko do Unii. Zwolenników unijnej interwencji w Polsce już teraz nie brakuje, potrzebni są nowi? Źle by to wyglądało, gdyby ważny polityk z lewicy straszył nas unijnymi sankcjami, twierdząc, że to dla dobra Polski, a, co gorsze, gdyby chciał wprowadzać w naszym kraju jakiś stan "nadzwyczajnej konieczności", bo tak rzekomo stanowią unijne traktaty. Czy czegoś by to nam nie przypominało? Mam nadzieję, że pani Jaruzelska nie wejdzie na taką drogę.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka