Od wczoraj sieć rozpala postać Samueli Górskiej - modelki z "Top Model", influencerki i heh osobowości internetowej, której wypowiedź opublikował oficjalny profil Konfe-tfu-deracji na Twitterze. Samuela w niewybredny sposób oznajmiła:
"Dlaczego popieram Konfederację? Dlatego, że jestem totalnie przeciwko socjalizmowi. Ja nie życzę sobie, by z moich wypracowanych pieniędzy, ktoś mi to zabierał i dawał tym, którzy sobie nie radzą albo nie chce im się po prostu. Bo ja nie chcę też żydostwa, nie chcę LGBT, nie chcę wielu rzeczy, które obecnie są. Tylko Konfederacja, mam wrażenie, zapewnia taką normalność.
I tak sobie myśle, że Samuela naprawdę mogła uniknąć medialnej burzy, utraty wszystkich kontraktów sponsorskich, a także internetowych ataków od różnej maści celebrytów, autorytetów i społeczników, a wystarczyło zakończyć swoją wypowiedź na "(...) nie chcę żydostwa". Wówczas znalazłoby się kilku-nastu bohaterów, którzy poparliby młodą dziewczynę, doceniając jej tok rozumowania, bo przecież antysyjonizm to nie antysemityzm, a krytyka "państwa Izrael, tfu, okupanta" w kontekście niedawnych działań jest jak najbardziej zrozumiała i powszechnie akceptowalna. Niestety Samuela poszła o krok dalej i przekroczyła tęczową granice za którą jest już tylko: utrata wszelkich kontraktów w duchu 'cancel culture'.
Moi drodzy znajomi, ale nieznajomi także, którzy obruszają się jej wczorajszą wypowiedzią - nie rozumiem Waszego zdziwienia, bo krytyków państwa Izrael oraz wszelkich "anty-żydowskich" wypowiedzi będzie tylko przybywać, gdyż cały postępowy, tolerancyjny świat przyjął jasną, bezkrytyczną postawę wobec wydarzeń na Bliskim Wschodzie, stosując jedyną oficjalną wykładnie prawdy: "Zły Żyd i Dobry Arab". Niemniej jednak dziwi fakt, że mamy 2021 rok, a dalej popularna jest teza jakoby "Żydzi rządzili światem". Gdyby tak było w rzeczywistości to ja nie musiałbym tu teraz siedzieć i walczyć z Wami w komentarzach.
