Zachęcam PIS do poważnego zastanowienia się nad zlożeniem formalnego wniosku o delegalizację Ruchu Palikota w oparciu o zarzut zdrady stanu (udział obywatela w działaniach przeciwko wlasnemu krajowi).
Nie ma znaczenia , że "to prowokacja", "im o to chodzi", "znowu coś chcą tym przykryć", "sądy to odrzucą", "przykryją to rechotem" i tak dalej. Nawet jeśli przez medialny bełkot i rechot znaczenie tego oskarżenia dotrze do kilku procent ponad i tak palikociarni niechętnych, warto to zrobić.
Palikot nie jest błaznem, kabareciarzem, medialnym pajacem. Jest szefem trzeciej co do wielkości partii w Sejmie i właśnie tak, z całą powagą należy go w tym momencie potraktować.
Każdemu z Polaków trzeba jasno powiedzieć, czym są wybryki rosyjskiej agentury w Polsce i przypomnieć, czym jest zdrada własnego kraju. Jawne i oparte na kłamstwie działanie przeciwko interesom Polski oraz na rzecz obcego państwa. Donoszenie na Polaków obcemu mocarstwu, tak przez wieki "przyjaznemu" Polsce, jak Rosja.
Co z tą wiedzą zrobią, to już przyszlość pokaże, ale niech się ona zalęgnie nawet w najgłęszych zakamarkach ich umysłów. To nic, że niektórych zaczną drażnić, jak płachta byka, biało-czerwone chorągiewki, jakimi na życzenie mediów oblepili swoje samochody. Innym ten zalew barw narodowych może jednak coś w pamięci wypalić.
Warto uniknąć kolejnej porcji bredzenia pod hasłem "nie dajmy się sprowokować". Wszyscy politycy opozycji, wahający się czy nie lepiej uniknąć zastawionej z pewnością kolejnej pułapki ("przecież w tym liście do Putina nie wzywają do rozbioru Polski"), powinni się zastanowić, co z takim postępkiem zrobiłby system prawny na przykład II RP. A potem niech się zadumają nad tym, jak traktują i pozwalają traktować obecną Polskę i samych siebie.
Testowanie "na co nam jeszcze Polaczki pozwolą" trwa bowiem w najlepsze, a bramy powitalne na wjazd prezydenta Rosji i Polski w jednej osobie powstają najpierw w naszych umysłach.
Inne tematy w dziale Polityka