No to mamy już chyba komplet pod nazwą "Sukces Euro 2012".
Mieliśmy mieć autostrady, stadiony, zmodernizowane dworce, lotniska i drużynę, która wreszcie, po raz pierwszy od czterech turniejów rangi mistrzowskiej, po pierwsze - nie skompromituje się, po drugie - wyjdzie z grupy.
Mamy przeciekające stadiony, rozbabrane szczątki autostrad, które nie wiadomo kto, kiedy i za co dokończy, opaćkane świeżą farbą dworce oraz lotniska i wszystko, nawet w takim stanie, co najmniej dwa razy drożej, niż gdziekolwiek indziej.
I nie mamy drużyny.
A wszystko w momencie, gdy po raz pierwszy w historii otrzymaliśmy organizację mistrzostw Europy w piłce nożnej, a z Unii Europejskiej wielomiliardowe środki na rozbudowę i modernizację infrastruktury. Organizacja mistrzostw wymusiła także udział w tych inwestycjach środków z budżetu państwa.
Po raz pierwszy także od wielu lat mamy czterech zawodników rangi co najmniej europejskiej i grupę wyjątkowo uzdolnionej młodzieży. Wystarczyło oprzeć drużynę na tej czwórce, dodać młodych i co najmniej od jesieni ubiegłego roku szykować reprezentację. Bez przeszukiwania śmietników w okolicach szatni zagranicznych klubów.
Nawet gdyby nie spełniła wszystkich nadziei na Euro (chociaż gorzej by chyba zagrać już nie mogła), to mielibyśmy trzon drużyny na eliminacje do mistrzostw świata. A tak w dalszym ciągu nie mamy dosłownie nic.
Po raz enty drużyna była źle przygotowana kondycyjnie i szybkościowo. Skoro na tych mistrzostwach udało się Smudzie pozbawić formy trójkę z Dortmundu (Piszczek przegrywał pojedynki biegowe z każdym, a jeszcze miesiąc temu nie dawał się wyprzedzić Riberremu), to co my chcemy od reszty? O taktyce, doborze zawodników i kierowaniu drużyną nie ma co pisać
Marnotrawstwo. To chyba najwłaściwsze słowo. Zmarnowane miliardy i ludzkie nadzieje, marzenia, zdolności.
Właściwie nie ma najmniejszego powodu, aby mnie to miało dziwić. Przecież wiem o tym od tak dawna. Ślepy nie przeprowadzi bezpiecznie dziecka przez ulicę, złodziej nie będzie ciążko pracował, rdza niczego nie wzmocni, a Tusk popsuje i zniszczy w Polsce wszystko, czego się tylko dotknie.
Ale wciąż, cholera, jest mi przykro i mnie to wkurwia.
Jak długo jeszcze będziemy sobie podśpiewywać - "Polacy, nic się nie stało"?
Inne tematy w dziale Polityka