Coraz ciekawiej wokół nas i między nami.
Jerzy Pronobis, szef firmy rozprowadzającej bilety na Euro 2012, prawdopodobnie wstrząśnięty bluźnierczymi oskarżeniami Jakuba Błaszczykowskiego o brak biletów dla rodzin tzw. reprezentantów Polski w pilce nożnej, przeżył załamanie, w trakcie którego poddał się wspomnieniom o słowach przeboju słynnej pieśniarki i postanowil wsiąść do pociągu byle jakiego.
Niestety, trafił na taki, który się akurat na jego stacji nie zatrzymywał, skutkiem czego próby materializacji wspomnianego szlagwortu już nie przeżył.
To zapewne bardzo frustrujące, że prokuratura prawdopodobnie i tej tragedii przypisze cechy czysto prywatnego samobójstwa. Pragmatyzm służbowy tego zawodu III RP polega oczywiście na tłumieniu, zaciemnianiu i ukrywaniu wszelkich, nadmiernie obciążających zwój mózgowy leminga korelacji.
To jednak także żelazny wymóg wyciągania z każdej z takich operacji maksymalnych, politycznych korzyści dla mocodawców. Zgodnie z zasadą, że nie ma takiego absurdu, którego dostatecznie zmotywowany lud peowski nie kupi.
Niestety, wykorzystanie Jakuba Błaszczykowskiego jako kozła ofiarnego, winnego nie tylko klęski na Euro 2012, hamują wciąż trwające kampanie reklamowe z udziałem jego wizerunku. Ale przecież nawet najdłuższe kiedyś się skończą.
Żyjemy w świecie absurdu, urojeń i kabaretu, w rzeczywistości podstawionej.
W kraju, w ktorym na serio nic się nie stało, nic się nie dzieje i nic się nie wydarzy.
Aż do samego końca.
Oby dobry Pan wziął nas w swoją opiekę, skoro sami o siebie zadbać nie potrafimy.
*Ora pro nobis (łac.) - "Módl się za nami".
Inne tematy w dziale Polityka