Czekałem na tę chwilę już od dawna czytując tu i ówdzie dywagacje na temat legalnosci/praktycznosci/zasadności itp aborcji czyli w skrócie prawa kobiet do decydowania o własnych czterech literach. Fajnie było, różne panie i panowie nieśli ten sztandar postępu wysoko ale jakoś tak z czasem temat się wyjałowił, może nawet znudził co niektórym? No to teraz jak to kiedyś czerwoni mowili ‘zrobiliśmy krok naprzód’. Para australijskich naukowców – etyków , w swojej pracy opublikowanej w „Journal of Medical Ethics” argumentuje, że nie ma różnicy pomiędzy płodem a noworodkiem pod względem braku odczuwania własnego istnienia. W konsekwencji nie powinno mieć znaczenia czy aborcji dokonuje się przed czy już po narodzinach dziecka. Konsekwentnie, Francesca Minerva z University of Melbourne oraz Alberto Gubilini z Monash University uważają, że uśmiercanie noworodków jest moralnie ekwiwalentem aborcji i powinno być dopuszczalne jeśli matka sobie tego życzy z dostatecznie ważkich dla niej powodów (równiez ekonomicznych). Wymienieni akademicy określają płód mianem ‘potencjalnej osoby’ ale nie definiują kiedy konkretnie uzyskuje on staus ‘człowieka’ uzależniając to od bliżej nie sprecyzowanego ‘rozwoju neurologicznego’. Być może gdzieś już ktoś kiedyś wpadł na podobny koncept ale rozgłos jaki uzyskała najświeższa jego wresja jest niewatpliwie największy.
Oczywiście poglądy reprezentowane przez parę naukowców są mocno kontrowersyjne, na razie. Wydawca periodyku, Julian Savulescu jest jednak zaniepokojony falą nienawiści z groźbami karalnymi włacznie jaka wezbrała po wzmiankowanej publikacji. Uważa on, że ‘wolność akademickiej dyskusji jest zagrożona’. No i nic właściwie się nie stało, ktoś tam gdzieś tam coś tam napisał. I kroczek po kroczku postęp wkracza tam gdzie jeszcze niedawno wkroczyć by nie mogł bo..... no właśnie bo co? No co tak właściwie przeszkadza uznać topienie niemowląt w wiadrze jak kociaki za moralnie akceptowalne?
Inne tematy w dziale Technologie