karol123 karol123
3763
BLOG

Tajemnica orła w amerykańskiej ambasadzie.

karol123 karol123 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

 

Siedzi sobie ambasador Averell Harriman w ‘study’ w Spaso House,  swojej rezydencji w Moskwie tak na przełomie 1945/1946 i mówi do sekretarki: „Bardzo pani do ‘twarzy’ w tych nylonowych pończoszkach, panno Sally”. W tym samym czasie w budynku, lub w ciężarówce niedaleko ambasady Griszka  pyta kolegę: „Ty, Wowa, co to są nylonowe pończoszki, jakiś kolejny imperialistyczny wymysł?”.
 
Aczkolwiek scenka taka zapewne nie miała miejsca niemniej jednak znacznie ważniejsze konwersacje i zwierzenia kilku kolejnych amerykańskich ambasadorów  w Moskwie i ich gości były przechwytywane i nagrywane w latach 1945-1952 przez NKWD dzięki rewolucyjnemu na owe czasy urządzeniu podsłuchowemu.
 
4 lipca 1945 roku a więc w Święto Niepodległości  grupa sowieckich pionierów ofiarowała ambasadorowi drewnianą replikę godła Stanów Zjednoczonych w imię przyjażni, braterstwa broni i tak dalej.  Jak się można domyślać ‘podarok’  (aka Trojan Horse lub Great Seal Bug) został przyjety z należytym szacunkiem i z równie należytym powieszony na ścianie  za biurkiem ambasadora. Dla porządku  należy wspomnieć, że sam amabasador Harriman po latach  nie mógł sobie dokładnie przypomnieć kiedy i od kogo go otrzymał, sugerował nawet, że to była jakaś osoba prywatna (!) i że godło spoczywało sobie jakiś czas w magazynie. No cóż, była wojna, ambasador zajęty więc detale mogły mu wylecieć z pamięci.  Ładny ptaszek, prawda?
 
 
 
 
 
 
Jak się okazało w 12 września 1952 ten całkiem spory łysy orzeł miał czym oddychać przez otwory w swoich nozdrzach. W jego wydrążonym wnętrzu zespół techników z  CIA Technical Servicess Staff odkrył  w czasie kolejnego poszukiwania podsłuchów coś czego nigdy nie widział na oczy, a i większość z szanownych Czytelników zapewne też nie. Na zdjęciu poniżej pokazana jest ‘The Thing’ , takim imieniem została ona bowiem nazwana przez środowisko zupełnie początkowo bezradnych amerykańskich kontr-szpionów.
 
 
 
 
 
Aczkolwiek wykrycie ustrojstwa  się powiodło choć było czasochłonne (wg jednej z wersji ówczesny ambasador Kennan poprosił swoją sekretarkę aby czytała na głos różne teksty w różnych pomieszczeniach rezydencji w czasie gdy ci od anty prowadzili nasłuch) o tyle zrozumienie zasady działania i wykonanie działajacego własnego modelu okazało się czynnoscią ponad siły CIA. ‘The Thing’ wędrowała po departamentach , do FBI i prywatnych firm aż w koncu trafiła w ręce głównego specjalisty od spraw naukowych w brytyjskim MI5, Petera Wrighta, późniejszego autora bestsellera  pt. „Spycatcher”. Zrealizowanie zadania jakie mu powierzono zajeło 2 miesiące a zbudowanie ekwiwalentu dla MI5 kolejnych 18. Odtajnieni Jankesi twierdzili wprawdzie potem, że wcale tacy ciency nie byli i coś tam coś tam ale sukcesów spektakularnych pewnie nie mieli  skoro zamówili w MI5 12 zestawów z angielskimi parasolkami jako antenami (system Satyr).
Przekrój pokazujący budowę urzadzenia jest na rysunku poniżej.

 

 
 
 
Wright okreslił konstrukcję jako „ passive cavity resonator” czyli pasywny rezonator wnękowy . Nie posiadająca żadnego źródła zasilania i emitująca sygnał jedynie w przypadku ‘oświetlenia’ go sygnałem o określonej częstotliwości była ‘The Thing’ przełomem w technice podsłuchowej i jest protoplastą wspólczesnych konstrukcjji RFID (Radio-Frequency Idientification) . Jej twórcą był Lew (Leon) Teremin , naukowiec-fizyk , wynalazca i  pionier muzyki elektronicznej, barwna postać  sowieckiej nauki i techniki.  Więzień łagru a potem pracownik stalinowskich szaraszek za wkład w opracowywanie urządzeń podsłuchowych otrzymał Nagrodę Państwową Pierwszego Stopnia w astronomicznej na sowieckie warunki kwocie $20000 ale wolności –  wówczas nie.
 
A zasada działania była prosta.  Wnęka rezonansowa w kształcie cylindra z posrebrzanej miedzi o średnicy 19.7mm posiadała cienką  (75um) metaliczną membranę która drgała pod wpływem odbieranego sygnału dźwiękowego. Razem z umieszczonym we wnęce stroikiem tworzyła zmienny kondensator powietrzny. 9  calowa antena  sprzężona była pojemnościowo a jej rozmiary i rozmiary wnęki dostrojone były do częstotliwości harmonicznej sygnału oświetląjącego. W efekcie sygnał retransmitowany był modulowany w amplitudzie przez sygnał dżwiekowy dochodzący do membrany (pasożytniczo również w częstotliwości).  
 
No fajnie, bug wykryty, skopiowany i co dalej? Zaraz po zdemaskowaniu ale jeszcze przed zdemontowaniem fachowcy chcieli umieścić orła tam gdzie wisiał poprzednio i nakarmić sowietów jakimiś fałszywkami. Doszli jednak do wniosku, że co jak co ale tak naiwni to sowieci nie są i odgłosy kucia sciany dały im coś do myślenia. Kuli bowiem nie zorientowawszy się poczatkowo, że to w orle coś siedzi  a nie w murach. Tak więc sprawa upadła i orzeł przewędrowawszy swoje został eksponatem w agencji i jak to bywa w środowisku szpiegów i agentów wszystko ucichło, kazdy dalej robił swoje. 
 
Przydał się potem tylko raz, 26 maja 1960 roku kiedy to ambasador US przy ONZ , Henry Lodge, ujawnił na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa fakt instalowania przez sowietów urządzeń podsłuchowych w placówkach dyplomatycznych Stanów Zjednoczonych.  Ujawnienie ujawnienia podsłuchu w orle było odpowiedzią na sowieckie oskarżanie Stanów na forum ONZ o przeprowadzanie lotów szpiegowskich nad terytroium ZSRR przez samoloty U-2. Krótki filmik z wystepu ambasadora poniżej. Widać na nim również układ wydrążeń we wnętrzu orła, ambasador demonstruje detale.
 
 
 
 
Od czasów ‘The Thing’ technologia skoczyła pod niebiosa omalże, tak więc jeśli ktoś ma jakieś podejrzenia to niech raczej nie oczekuje czegoś co będzie tak jak ona ważyło 31 gram. A jak się dostanie coś drewnianego od teściowej to najlepiej owinąć w folię aluminiową i do piwnicy.
karol123
O mnie karol123

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura