Doniesiono w różnych przekaziorach, że parlament islandzki rozważa propozycję ustawy zabraniającej obrzezania dzieci płci męskiej pod sankcją aż do 6 lat w kiciu.
Cała setka islandzkich żydów jest zbulwersowana i domaga się. Na początek apeluje do rabinów cudzoziemskich, bo swojego nie mają, a więc do duńskiego rabina Jaira Melchior oraz rabina Oslo, Joawa Melchiora o danie odporu i wzniecenie ogólnoświatowego protestu przeciwko islandzkim przejawom antysemityzmu, którego namacalnym dowodem jest wzmiankowana ustawa. Szermuje się także hasłem 'obrony wolnośći religijnych' choć niemowlę preferencji religijnych zapewne nie posiada.
Ciekawe jest, że szermierze z obozu proponentów uważają okaleczanie przez obrzezanie za pogwałcenie praw dziecka. Nawiasem mówiąc idea ta zjednoczyła 5 partii parlamentarnych, a więc władzę z opozycją.
I tu jest teraz zagwozdka dla różnych jajogłowych, autorytetów moralnych i mędrców/czarowników unijnych choć Islandia do EU nie należy, ale precedens, precedens…... Czyje prawo ma być priorytetowe? Dziecka które na czynność na nim wykonywaną nie ma żadnego wpływu i nie może sobie potem ‘tego’ w jakiś sposób łatwo ‘odkręcić’ czy też wolność religijna rodziców- przeciwników wieprzowinki. Kompromisowe propozycje będą zapewne mile widziane.
Innym ciekawym elementem tej historii jest to, że obrzezanie dziewczynek jest na Islandii nielegalne już od 2005. Jest to oczywiste naruszenie prawa mężczyzn do równości w zakresie płacy, pracy i statusu.
Glosy imamów też się dały słyszeć, a jakże, ale to jednak nie ten kaliber po prostu. Ten islandzki, Salmann Tamimi coś napomykał o ‘ataku na wszystkie religie a specjalnie na Judaizm’ ale coś cienko mu to wyszło. Wie zresztą, że chwilowe taktyczne skumplowanie się z odwiecznymi wrogami może okazać się korzystne, bo jak oni ‘załatwią’ to i on swoja pieczeń upiecze.
Sytuacja jest rozwojowa, miejmy nadzieję, że Departament Stanu się wypowie i da jednoznaczną wykładnię a może nawet ktoś z USA zagrozi Islandii sankcjami lub zabierze bazę z Keflavik.
