Co tam ciekawego na Frondzie? Ano, promocja chrześcijańskiej miłości bliźniego:
- Ja tego tak nie zostawię. Idę do proboszcza, a jak będzie trzeba, to do kurii!!! Mamy dość.
[...]
Dociekliwy ojciec po napisaniu skargi do kurii otrzymał następującą odpowiedź:
Zastanawiam się, kto na tym zyska: Kościół, który utracił właśnie kolejną „owieczkę”? Dziewczyna, która zrozumiała, że albo będzie żyć wedle swoich wartości, albo cudzych? A może jedno i drugie? Może właśnie zamiast zachęcać jak najwięcej młodych do chodzenia na nabożeństwa, należy jasno i ostro powiedzieć, że nie każdy ma prawo zwać się chrześcijaninem?
Czy jednak tego właśnie chciałby Jezus? Czy chciałby, żeby odrzucać każdego, kto myśli nieco inaczej? Przecież to oczywiste, że nie zmusi się nastolatka (a tym bardziej osoby dorosłej) do wyrzeczenia się swoich poglądów. Zaś ksiądz, który dostaje ataku wścieklizny na widok maseczki z „błyskawicą”, raczej na autorytet się nie nadaje. Ale może mu nie zależy?
Tylko komu takim razie ma zależeć?
Co o tym sądzisz?